Nie poznawałam samej siebie. Ostatnie kilka miesięcy były skomplikowane. Dołączenie do zespołu zmieniło moje życie i był to niepodważalny fakt. Chociaż na początku nie byłam do tego przekonana, teraz niezaprzeczalnie była to najlepsza decyzja w całym moim ponad dwudziestoletnim życiu.
Zaczynając od tego, że dostałam szansę na tworzenie własnej muzyki i granie jej przed tysiącami ludźmi. Mogłam zarabiać na tym, co kochałam robić, dzięki czemu też mogłam polepszyć swoje dotychczasowe warunki życia.
No i najważniejsze, poznałam trójkę wspaniałych ludzi. Kochałam spędzać z nimi czas, oglądać telewizję, wypoczywać na plaży, czy imprezować. Cały dzień mogłam z nimi przegadać na różnorakie tematy i nigdy by mi się to nie znudziło.
Xavier był jak starszy brat, który zawsze się o mnie troszczył. Bez problemu obiłby twarz chłopakowi, który tylko by mnie tknął bez pozwolenia. Zawsze rzucił dobrą radą, kiedy nie wiedziałam, co miałam robić. I może znaliśmy się naprawdę krótko, ale ja miałam wrażenie, jakby nasza przyjaźń trwała już od wielu, wielu lat i miała się nigdy nie skończyć
Mimo że z Raymondem mniej rozmawiałam, on także był dla mnie ważny. Uwielbiałam jego, niekiedy suche, żarty, które opowiadał w drodze do kina, czy na plaże. I może niekiedy zbyt bardzo interesował się kobietami, przez co zaniedbywał nasz kontakt, rezygnując ze wspólnej rozrywki. Ale mimo tego, nadal był moim przyjacielem.
No i Dymitr. Cholerny dupek i egoista. Ale byłabym głupia, gdybym nie powiedziała, że ufałam mu jak nikomu innemu. To z nim miałam najlepszy kontakt. To z nim chciałam spędzać każdą wolną chwilę. Pragnęłam być w jego objęciach w najtrudniejszych dla mnie chwilach. Pragnęłam, aby pomagał mi się podnosić, kiedy nie miałam na to siły. Pragnęłam, aby całował mnie bez opamiętania i żeby to była najlepsza chwila mojego życia.
Ale wszystko runęło w gruzach, kiedy pojawił się Ashton Callmen. Teraz to dla niego traciłam głowę i miałam przez niego mętlik. Cały czas miałam inne zdania, bo nie mogłam zrozumieć samej siebie. Och, nawet lista za i przeciw tej dwójki mi w niczym nie pomogła.
I mogłam myśleć, że kochałam obydwóch, bo przecież takie coś się zdarzało. Ale niestety, jednego z nich musiałam bardziej. Tylko najgorsze w tym wszystkim było to, że przy każdym z nich czułam się wspaniale. Z każdym przechodziłam mniejsze lub większe kłótnie, ale zawsze się godziliśmy.
- Więc co chciałeś powiedzieć, Ashton? - zapytałam, odrywając się od swoich myśli. Ponownie zwróciłam na niego wzrok, kiedy on z smutnym wyrazem twarzy skanował moje ciało.
- Trudno mi to powiedzieć - przyznał, a ja wyszczerzyłam oczy. To nie było nic dobrego, przez co byłam jeszcze bardziej przerażona. - Muszę wrócić, Gen - rzucił cicho. - Do Europy. - Natychmiastowo po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie widziała praktycznie nic, bo zakrywały mi jakąkolwiek widoczność.
Poczułam jego ciepłe i duże dłonie na swoich ramionach, kiedy ten przyciągał mnie do swojej piersi, abym mogła się do niego przytulić. Łkałam w jego białą koszulkę, którą i tak pewnie była już brudna od mojego makijażu.
Nie mogłam w to uwierzyć. Tego właśnie się obawiałam. Rewanżu. Że i on opuści mnie tak, jak ja jego dwa lata temu. Och, ale on wyjeżdżał na inny kontynent. Dzielić nas będą całe Stany Zjednoczone i wielki ocen.
- Dlaczego? - zapytałam cicho i ledwie słyszalnie. - Dlaczego, Ashton? Akurat teraz, kiedy tak bardzo cię potrzebuję? - Tuliłam się do jego piersi, nie odsuwając się ani na chwilę. Płakałam jeszcze mocniej i mówiłam niewyraźnie. Ale zdawało mi się, że jemu ani trochę to nie przeszkadzało.
CZYTASZ
Silent Sirens ✔
Teen Fiction[ZAKOŃCZONE] Silent Sirens to zespół stworzony z trzech uzdolnionych muzyków. Mają szansę zdobyć popularność i karierę, o jakiej zawsze marzyli. Jednak wiedzą, że do spełnienia największych marzeń brakuje im jednego - damskiego głosu. Plan wydawał...