5. I wtedy już nie wytrzymałam

563 94 14
                                    

— Wchodzimy — powiedział Dymitr. Chwycił mnie za tył moich pleców i popchnął w kierunku sceny. Wytarłam spocone ze stresu dłonie o moje jeansy i po wzięciu głębokiego oddechu, stanęłam przed sceną. Szatyn przedstawił mnie, już oficjalnie, jako nową członkinię zespołu. Otrzymałam masę uśmiechów i oklasków, co dodało mi otuchy.

Pierwszą wykonaną przez nas piosenką, którą zaśpiewałam razem z Dymitrem było Lie to Me, autorstwa 5 Seconds Of Summer. Wyszło nam tak samo genialnie, jak na próbach. Może wyszłoby jeszcze lepiej, gdyby nie to, że nadal gdzieś z tyłu miałam wspomnienia z mojej małej kłótni z Avril. Gdyby nie to, nie musiałabym o tym rozmyślać, a ona siedziałaby teraz na jednym z krzeseł na przeciwko sceny, aby mnie wspierać.

Chciałam przestać już o tym myśleć, więc kiedy nadszedł moment, abym zaśpiewała sama, przy akompaniamencie muzyki, granej przez trójkę niezwykle uzdolnionych muzyków, którzy dali mi szansę na ten dzisiejszy występ, starałam dać z siebie wszystko. Zdawałam sobie sprawę, że naprawdę często o tym wspominałam, ale byłam im za to niezwykle wdzięczna i okazałabym się egoistką, gdybym nie powiedziała, że to wszystko dzięki nim.

Wszystko miało pójść zgodnie z planem. Miałam zaśpiewać tak dobrze, jak na próbach, a później mieliśmy zejść ze sceny, a w tle słyszeć oklaski i wiwaty, które wysyłane byłyby w naszym kierunku. Mieliśmy podejść do baru i opić nasz sukces puszką taniego piwa.

Tak miało być dopóki, krótko przed refrenem, z tłumu ludzi wyłonił się on. William Hudson. Jeden z moich wielu obiektów westchnień. Och, całe lato spędziliśmy razem, a on ot tak opuścił mnie dla innej dziewczyny, nie patrząc na to, jak wspaniale nam razem było. A potem? Zerwałam z siebie naszyjnik, który mi wcześniej podarował i rzuciłam go w piasek, który potem zabrała fala. Z otwartej dłoni przyłożyłam mu w twarz. Solidnie i byłam pewna, że siniak utrzymał się naprawdę długo. I potem już go nigdy nie zobaczyłam. Aż do teraz.

Zdążyłam już o nim zapomnieć, bo jego miejsce ponownie zajął Ashton. William okazał się nic nie wartym dupkiem, a ja zmarnowałam na niego niepotrzebnie czas. Ale gdy teraz nasze spojrzenia się spotkały, moje serce znowu zaczęło bić szybciej. Nie wiedziałam czym to było spowodowane. Przecież nic już dla mnie nie znaczył. A przynajmniej miałam taką nadzieję.

Zatrzymałam się. Po prostu zamknęłam usta i nie wydobyłam z siebie więcej słów piosenki. Po zdezorientowanych twarzach publiczności widziałam, że pomyśleli, że zapomniałam tekstu. A gdy odwróciłam się w kierunku Dymitra, który do mnie podszedł i położył swoją ciepłą dłoń na moim nagim ramieniu, jedyne co byłam w stanie zrobić to cicho rzucić "przepraszam".

Ostatni raz spojrzałam w kierunku Hudsona. Patrzył na mnie, delikatnie unosząc kąciki ust. Jakby chciał mi pokazać, że zrobił to specjalnie. Wszystko ucichło, a ja mogłam słyszeć jedynie mój ciężki oddech. A potem podeszła do niego dziewczyna, która jakby nigdy nic, gwałtownie chwyciła go za policzki i wcisnęła mu w usta pocałunek, a on z przyjemnością go oddał. I wtedy już nie wytrzymałam.

Moje oczy zaszły łzami. Posłałam przepraszający wzrok trójce chłopaków, którzy patrzyli się na mnie współczująco, chyba rozumiejąc, co zaszło. Zeszłam ze sceny, kierując się w stronę wyjścia z baru. Wszystkie pary oczu skierowane były we mnie, nawet te ciemnobrązowe, których już dzisiaj, a właściwie nigdy więcej, nie chciałam widzieć.

Przecież się kochaliśmy. Och, byliśmy dla siebie stworzeni. To jedno zdanie, które powtarzał każdego dnia od naszego spotkania. Wierzyłam w nie przez bite dwa miesiące. Byłam wtedy tego tak pewna, że gdyby nagle uklęknął przede mną z pierścionkiem, nic nie stałoby na przeszkodzie do powiedzenia "tak".

Silent Sirens ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz