25. Po moim ciele przeszły ciarki

271 56 9
                                    

— Błagam, powiedz, że to tylko niewielka sprzeczka — rzuciła Avril, kiedy przekroczyłyśmy próg drzwi do naszego mieszkania. Położyłam torebkę na kanapę, a później skierowałam się do lodówki, aby wyciągnąć z niej coś do jedzenia. — Odpowiedz mi, Shailey! — krzyknęła, stając obok mnie. Wywróciłam oczami i zamknęłam lodówkę, w której niestety nie było nic dobrego.

— Przyjechał Ashton — przyznałam, zakładając ręce na piersi. Dziewczyna zmarszczyła brwi i spojrzała się na mnie zdziwiona, próbując się domyślić, czy mówiłam poważnie. — Pojawił się chwilę po tym, jak powiedziałam Dymitrowi, że go kocham — dodałam, próbując zachować spokój.

Było mi z tym źle. Okropnie. Pewnie mnie teraz nienawidził. Nic dziwnego, ja sama siebie miałam dość. Robiłam okropne rzeczy. Jak mogłam po prostu się od niego odwrócić i odejść bez żadnego słowa. Co nie zmienia faktu, że i on po prostu zaczął rozmawiać z Reyną, która nagle się tam pojawiła.

— Jesteś idiotką, Shailey — powiedziała, a ja rzuciłam jej zdziwione spojrzenie. — Myślisz, że możesz, ot tak, rzucić wszystko dla Ashtona? — zapytała, a ja wywróciłam oczami.

— Poszłam z nim do kawiarnii, a nie wyjechałam na koniec kraju — wytłumaczyłam, na co dziewczyna jedynie prychnęła. — Przesadzasz, nazywając mnie idiotką — dodałam poważnie. Wyminęłam dziewczynę z zamiarem pójścia do swojego pokoju.

— Dymitr cię szczerze kocha, w przeciwieństwie do ciebie — powiedziała, a ja wkurzona odwróciłam się. — I to od naprawdę dawna, Shailey. Jesteś tak ślepa, że tego nie zauważyłaś? — zapytała z niedowierzaniem, kręcąc przy tym głową. — Dawałaś mu nadzieję, a potem odpychałaś, jakby był niechcianą, szmacianą lalką.

— Co ty możesz wiedzieć, Avril? — zapytałam rozbawiona. — To ty latasz między chłopakami z klubów a Xavierem — przyznałam. — To ty, z naszej dwójki, dajesz złudne nadzieje, Begum — dodałam poważnie. To było niedorzeczne. Prawiła mi kazania, kiedy sama skakała z kwiatka na kwiatek?

— Och, ale ty jesteś głupia — powiedziała, zakładając ręce na piersi. — Musisz wybrać, Shailey — dodała poważnie. Wiedziałam, że w końcu to powie. Musiałam podjąć decyzję, którego z nich kochałam bardziej, co nie było takie proste. — Jednego z nich będziesz musiała odrzucić, przykro mi. — A potem po prostu mnie wyminęła i weszła do swojego pokoju, zostawiając mnie całkiem samą z natłokiem myśli.

Mimo wszystko, Avril miała rację. Nie mogłam lawirować między Dymitrem a Ashtonem. Kochałam obu, jak głupio to brzmiało? Tylko nie mogłam się pogodzić z myślą, że jednego z nich bardziej. Wybranie jednego będzie równoznaczne z odrzuceniem drugiego. Raz na zawsze.

Gdybym wybrała Dymitra, nie mogłabym już się widzieć z Ashtonem. To byłby nasz koniec. Nie wytrzymałabym jego obecności. Natomiast gdybym wybrała Callmena, nie mogłabym się zadawać z gitarzystą. Złamałabym mu serce. Nie moglibyśmy być razem w zespole. To równało się z brakiem szansy na zostanie piosenkarką i nagraniem płyty. Miałam wątpliwości.

Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżku. Od razu wskoczyłam pod kołdrę, nie przejmując się faktem, że byłam w odzieży dziennej, w pełnym makijażem i w butach. Chciałam już zasnąć i obudzić się, wiedząc, z którym chłopakiem chcę dalej kroczyć.

Kiedy już prawie zasnęłam, dźwięk mojego telefonu, leżącego przy stoliku nocnym, znowu mnie rozbudził. Sięgnęłam po niego i włączyłam. Jedna nieodebrana wiadomość od Avril.

Pamiętaj, że Dymitr rzuciłby wszystko i poszedłby za tobą na drugi koniec świata. Ashton nie był w stanie, w ciągu dwóch lat, pokonać kraju.

Silent Sirens ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz