17. Aquillina Castillo

342 62 1
                                    

Kolejnego dnia obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Niechętnie otworzyłam oczy, całe szczęście miałam zasłonięte rolety, dzięki czemu słońce nie wpadało do mojego pokoju. Powoli sięgnęłam po dzwoniący telefon. Nawet nie spojrzałam kto dzwonił, po prostu odebrałam.

— Tak? — zapytałam niemrawo. Nie lubiłam, gdy budziło się mnie o tak wczesnej porze. Budzik miałam ustawiony na dziesiątą, a jeszcze nie zadzwonił.

— Śpisz? — zapytał zdziwiony Dymitr. Po co do mnie dzwonił o tej godzinie? Pokiwałam głową i dopiero chwilę później zdałam sobie sprawę, że on tego nie widzi. — W każdym razie, będę po ciebie za pół godziny, tak jak ci pisałem w wiadomości — powiedział i szybko się rozłączył.

Od razu podniosłam się do siadu. Malibu, urodziny jego siostry! Oficjalnie nie powiedziałam, że z nim pojadę, ale faktycznie wczoraj po powrocie do mieszkania dostałam od niego wiadomość, dotyczącą szczegółów. Nie byłam w stanie się wyszykować w tak krótkim czasie. To było niemożliwe, więc na pewno się spóźnimy.

Miałam poznać jego rodzinę, a to nie było byle co. Musiałam wyglądać ładnie i schludnie, a póki co miałam wory pod oczami, niedomyty makijaż i byłam w bieliźnie. Nie chciałam już mówić, co z moimi włosami. Stanowczo wymagały porządnego umycia. Na wczorajszy koncert użyłam tony lakieru do włosów, aby nic mi się nie rozwaliło. Wróciłam bardzo późno, więc po prostu rzuciłam się na łóżko i nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam. Na domiar złego, nie byłam nawet spakowana.

Samo wzięcie prysznica i uporanie się z moją fryzurą, jeśli tak to można było nazwać, zajęło mi trzydzieści minut. W tym czasie dzwonek do drzwi obudził Avril, która słysząc, że brałam prysznic, poszła otworzyć. Dymitr musiał poczekać. Poznanie jego rodziny było zbyt ważne, nie chciałam mu narobić wstydu.

Szybko wysuszyłam moje włosy i w samym ręczniku pognałam do mojego pokoju. Na kanapie w salonie siedział Dymitr, rozmawiając z moją przyjaciółką. Nie wyglądał na wkurzonego moim opóźnieniem, ale i tak chciałam się pośpieszyć, przecież cierpliwość też miała swoje granice.

Dokładnie o dziesiątej wyszłam ze swojego pokoju, z wielką, wypełnioną po brzegi walizką. Nie byłam pewna, co ze sobą zabrać. Dymitr powiadomił mnie, że pojedziemy na trzy dni i będzie impreza z okazji siedemnastych urodzin jego siostry – Maite. Nie mogłam się jednak zdecydować na konkretną sukienkę i parę szpilek, więc zabrałam kilka. Na dodatek musiałam zmieścić tam strój kąpielowy, zawsze może się przydać i dodatkowe ubrania, na wszelki wypadek. Poza tym, moja lokówka i suszarka nie są takie małe, jakby mogło się wydawać. Byłam kobietą, więc to chyba zrozumiałe, prawda?

— Jedziemy tylko na trzy dni, cariño — powiedział rozbawiony Dymitr, kiedy tylko weszłam do salonu. Od razu wziął ode mnie walizkę i skierowaliśmy się do wyjścia. No tak, mieliśmy opóźnienie, ale wczoraj byłam taka zmęczona po powrocie do mieszkania, że zapomniałam o jego wiadomości. Przysięgam, jak proponował mi wyjazd do Malibu, byłam przekonana, że to będzie za tydzień, a może dwa, a nie następnego dnia.

— Opiekuj się nią i uważaj. — Jak matka. Avril stała w piżamie oparta o drzwi od naszego mieszkania i tłumaczyła Dymitrowi, jak ma ze mną postępować, abym przeżyła, a ten tylko się śmiał. — Ma wrócić cała i zdrowa, bo inaczej... — I wtedy nie wytrzymałam. Parsknęłam śmiechem i zatrzasnęłam drzwi. Zza nich słyszałam przekleństwa rudowłosej i jak mówi do siebie.

W końcu dotarliśmy do samochodu. Chłopak włączył radio i na zmianę wybieraliśmy utwory, szukając czegoś, co spodoba się nam obu. Od razu zaczął rozmowę na temat tego, że obiecał mamie, że będziemy z samego rana. Wywróciłam tylko oczami, a ten przestał. Podgłośniłam radio, kiedy dotarłam do jednej z moich ulubionych piosenek Green Day.

Silent Sirens ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz