Posławszy ostatni uśmiech Taeilowi, Doyoung kiwnął głową na Sichenga, a następnie razem popłynęli w stronę kamienicy, od której dzieliła ich jedna ulica. Mimo tego niewielkiego dystansu Taeil dla pewności skrył się za rogiem, odpływając dopiero wtedy, gdy jego przyjaciele zniknęli za drzwiami. Dwóch syrenów płynęło ostrożnie przez korytarze, nie chcąc wzbudzić zbędnej uwagi sąsiadów; podobno w tym budynku większość mieszkań obecnie było pustych, jednak lepiej było nie kusić losu. Dotarłszy pod odpowiednie drzwi, Doyoung wsunął klucze do zamka, następnie przekręcając je. Z westchnieniem otworzył na oścież drzwi do swojego mieszkania.
- Witaj w moich skromnych progach, Sicheng - oznajmił Doyoung, uśmiechając się na widok znajomych czterech ścian. Obrócił się w jego stronę, zabierając od niego torbę, którą dotychczas ten niósł zamiast niego. - Płyńmy, pokażę ci twój pokój.
- Jeszcze raz dziękuję ci, że mnie przygarnąłeś. - Sicheng zamknął za sobą drzwi, po czym ruszył za syrenem. - Obiecuję, nie będę zawracał ci głowy i postaram się jak najszybciej wyprowadzić.
- Możesz zostać tu tyle, ile zechcesz - zapewnił go Doyoung. - Skoro chcesz pomóc Jaeminowi, jesteś naszym przyjacielem. A tych teraz potrzebujemy tak wielu, jak to możliwe.
Sicheng odwrócił wzrok od pochmurnej miny syrena, udając, że zainteresował się wyglądem sypialni Doyounga. To prawda, potrzebowali każdej pomocnej ręki, jeśli nie chcieli, by Drugi Rok Udręki i Ucieczki trwał tyle, co pierwszy. I właśnie dlatego i on sprowadzi posiłki w postaci swojego przyjaciela, który przez ostatnie cztery lata utrzymał w tajemnicy jego sekret. Lecz to jutro. Dzisiaj jedyne, o czym był w stanie myśleć to o tym, aby móc się położyć i spędzić noc w wygodnym łóżku. Zdawało się, że Doyoung pragnie dokładnie tego samego.
- Proszę, oto twój pokój - oznajmił Doyoung, otwierając drzwi przed syrenem, który zajrzał do środka z zaciekawieniem. Jego oczom ukazał się niewielki pokoik w odcieniach błękitu, którego większą cześć zajmowało ogromne łóżko o kolistym kształcie. - Wiem, nic nie mów. Tak skromny, że aż za bardzo, ale będziesz tak naprawdę pierwszym gościem poza Taeilem w tym pokoju.
- Jest bardzo ładny. I z pewnością mi wystarczy na te kilka dni - uspokoił go Sicheng, jednak nie mógł się z nim nie zgodzić. Przyzwyczajony do zagraconego mieszkania jego i Yuty, pokój wydawał mu się wręcz nienaturalnie czysty.
- W takim razie się cieszę. - Doyoung uśmiechnął się, stawiając torbę Sichenga na podłodze, po czym spojrzał na niego. - Jutro rano przyniosę ci rzeczy na zmianę. Czy poza tym czegoś potrzebujesz?
- Nie, nie wydaje mi się - odparł Sicheng, ponieważ ubrania w istocie były jedyną rzeczą, której mu brakowało. Doyoung skinął głową, lecz gdy już miał wypłynąć i życzyć dobrej nocy przyjacielowi, ten powiedział: - Właściwie to mogę mieć mała prośbę.
- Co tylko sobie życzysz. Oczywiście w granicach moich możliwości - zażartował Doyoung. Syren uspokoił go gestem ręki.
- Jeśli zobaczysz przez okno jakąś rybkę lub inne zwierzę, spróbuj je zatrzymać, dobrze? - poprosił Sicheng. Jego towarzysz zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, z czego wynika ta prośba, lecz gdy tylko do niego doszło, uśmiechnął się lekko.
- Nie ma sprawy. Od razu poszukam jakiegoś wodorostu. Choć... jestem prawie pewny, że mam gdzieś schowany list napisany na ludzkim papierze, a ten będzie jeszcze lepszy - oznajmił Doyoung. Chwycił za klamkę i ostatni raz spojrzał na przyjaciela. - Dobranoc, Sicheng. I jeszcze raz, witaj w domu.
Sicheng uśmiechnął się w podzięce, zachowując dla siebie myśl, że Perłowe już dawno nie jest jego domem. Jego dom był na lądzie, tak jak osoba, do której, gdy tylko będzie mógł, wyśle wiadomość zawierającą wieści, jakie każdy chciał usłyszeć - że z Jaeminem było wszystko w porządku.
CZYTASZ
let me prove to you that i've changed || nomin ||
Fanfictiondruga część the truth always comes out || nomin || W chwili, w której Jaemin wynajął swoje własne mieszkanie w Perłowym, rozpoczął nowe życie, robiąc wszystko, byle tylko nikt nie posądził go o bycie pół-syrenem. I przez dwa miesiące naprawdę myśla...