Jaemin podłożył ręce pod głowę, wpatrując się w gwiazdy nad nim, w najpiękniejszy z możliwych nocnych pejzaży namalowany przez naturę gwiezdnym pyłem oraz blaskiem księżyca. Odetchnął głęboko, czując, jak powietrze wypełnia jego płuca, a wiatr uderza w jego twarz, rozwiewając jego włosy, które pozbawione zaklęcie stabilizacji wpadały mu do oczu oraz mieszały się z piaskiem, na którym leżał. Jego bose stopy wystawały za krawędź klifu, obsypywane kropelkami wody zabranymi z oceanu przez silniejsze podmuchy.
Wyciągnąwszy rękę na bok, usiłował dotknąć śniegu leżącego poza granicą zaklęcia ogrzewającego, jednak z marnym skutkiem, gdyż okazał się on leżeć zbyt daleko. Jaemin jedynie uśmiechnął się, ponownie wygodnie się układając. Sama myśl o tym, że otaczają go drzewa pokryte przez śnieg, suchy piasek z ukrytymi muszelkami, a nad sobą nie ma wody ograniczającej go i niepozwalającej mu na podziwianie nieba, napawała go spokojem, dzięki któremu już od kilku godzin opowiadał Renjunowi wszystko, co wydarzyło się w świecie syren, od kiedy się do niego przeprowadził.
Starał się nie skupiać na swoich słowach, a zamiast tego pozwalał im płynąć, tak jak to robił podczas rzucania zaklęć. Obawiał się, że jeśli za bardzo pogrążyłby się we wspomnieniach, nie potrafiłby już powrócić do teraźniejszości, będąc zamkniętym w przeszłości, gdzie na zmianę byłby nagradzany dobrymi chwilami oraz karany tymi złymi. Było to jednak trudniejsze niż sądził. Odkąd nie było już muru broniącego go przed wszystkim związanym z Jeno, imię syrena odbijało się echem w jego myślach. Trzęsące się ręce oraz przyspieszony oddech nie uszły uwadze Renjuna, który jednak w żaden sposób tego nie skomentował, zamiast tego chwycił dłoń swojego brata, posyłając mu lekki uśmiech.
- I co było dalej? - zachęcił go do dalszego mówienia Renjuna. Szatyn nie mógł być bardziej wdzięczny przyjacielowi, który cierpliwie czekał, aż będzie gotów wszystko opowiedzieć. Lecz czy mu się uda, skoro był w połowie, a jego głos już się załamywał, zaś widok był rozmazany przez gromadzące się w jego oczach łzy? Czy kiedykolwiek będzie mógł swobodnie myśleć o Jeno?
- Opowiedział mi historię syren i ludzi, o Bitwie Dwóch Światów - odpowiedział Jaemin, wciąż mając w głosie głos białowłosego z tamtej chwili. - Przyznał się, że poprosił Jisunga, Chenle i Doyounga do ukrywania wszystkiego przede mną. I uważał, że robił dobrze, okłamując mnie.
- Syreny mają chyba inny kompas moralny niż ludzie - wymruczał do siebie Renjun, czego na szczęście nie usłyszał jego przyjaciel.
- Myślał, że mnie tym chroni. A on chciał tylko jak najlepiej dla mnie - kontynuował Jaemin, śmiejąc się przy tym, przypominając sobie zdesperowaną minę Jeno. - Po chwili powiedział, że dokończymy rozmowę następnego dnia. Ale ja się nie chciałem zgodzić, chciałem więcej, chciałem się dowiedzieć wszystkiego. Zdenerwowałem go, a kiedy wykrzyczał mi w twarz, że nigdy nie zobaczę swoich rodziców...
- Co takiego? - przerwał mu Renjun, z szoku aż podnosząc się na łokciach. Kiedy jednak ujrzał błagalne spojrzenie przyjaciela, ponownie się położył. - Wybacz, mów dalej.
- Gdy... gdy to wykrzyczał, załamałem się. I postanowił mnie uratować od tego, rzucając na mnie zaklęcie zapomnienia i niszcząc muszlę, byście nie mogli mi jeszcze raz o wszystkim powiedzieć - dokończył Jaemin, po czym przeniósł wzrok na swojego brata. - Nic nie pamiętałem. Nie wiedziałem o niczym.
- Kiedy zwrócił ci te wspomnienia? - spytał łagodnie Renjun. Obawiał się powiedzieć cokolwiek w strachu, iż mógłby spowodować, że jego brat ponownie nie będzie miał sił się odezwać. Dochodziło do niego, jak bardzo Jeno go zrujnował.
- Dwa miesiące temu - odparł Jaemin. - A do tamtej chwili żyłem w błogiej niewiedzy, która według niego była dla mnie ratunkiem. I rzeczywiście można było to tak nazwać, ponieważ zamiast myśleć o wyroku śmierci, cieszyłem się każdym dniem z nim spędzonym.

CZYTASZ
let me prove to you that i've changed || nomin ||
Fanfictiondruga część the truth always comes out || nomin || W chwili, w której Jaemin wynajął swoje własne mieszkanie w Perłowym, rozpoczął nowe życie, robiąc wszystko, byle tylko nikt nie posądził go o bycie pół-syrenem. I przez dwa miesiące naprawdę myśla...