- Nie uwierzycie, jak wam to powiem! - wykrzyczał Jeno, wpływając do domu. Adelaide wystawiła głowę z kuchni, spoglądając na niego z zaciekawieniem, jednak on machnął na nią ręką. - Płyń do salonu, mamo. Wszyscy musicie to usłyszeć.
Zaalarmowany tym hałasem Jaemin wypłynął ze swojego pokoju, ciesząc się, że w końcu ma wymówkę, aby odłożyć pracę nad mechanizmami na później, i razem z Jisungiem, który dotrzymywał mu towarzystwa, spłynął na dół. W salonie czekali już na nich Taeil i Doyoung, którzy przerwali gorączkowe rozmowy o wczorajszym przemówieniu Taeyonga na temat szkoły. Drobne, aczkolwiek bardzo potrzebne zmiany z pewnością ułatwią pracę nauczycieli, a uczniowie będą czuli się swobodniej. W dodatku księciu udało się uspokoić rodziców, którzy mogli być już pewni, że ich pociechom nic nie grozi. Do dwóch syrenów na kanapie dosiadł się Jaemin, zaś miejsce na fotelu zajęła Adelaide.
- Więc? Co takiego chcesz nam powiedzieć? - zapytał Jisung, zakładając ręce na piersi. Jako jedyny nie usiadł, a zamiast tego unosił się w miejscu za kanapą, wpatrując się w syrena przed nimi.
- Coś, co z pewnością cię ucieszy - odparł Jeno, szeroko się uśmiechając. Już dawno nie widzieli go tak szczęśliwego. - Pamiętacie, że wczoraj przez trzy godziny strażnicy mieli zakaz chwytania syren, prawda?
- Trudno nie pamiętać, skoro pisano o tym we wszystkich gazetach i każdy o tym mówił - zauważył dość trafnie Doyoung. - Ale co w związku z tym?
- A mianowicie to, że nie byliśmy jedynymi, którzy ten fakt wykorzystali - odpowiedział Jeno, unosząc w górę lewy kącik ust.
Gdy tylko wyszło oficjalne rozporządzenie dotyczące zakazu, syreny w Perłowym wpierw nie mogły w to uwierzyć. Kiedy jednak tylko doszło do nich, że podpis króla jest prawdziwy, a traktat autentyczny, zaczęły planować, jak mogą wykorzystać ten czas, czas, w którym przez chwilę będą mogły ponownie zasmakować swobody poruszania się. Część zamierzała odwiedzić swoich bliskich w lochach, wcześniej bojąc się wypłynąć z domu, aby przypadkiem do nich nie dołączyć, inni postanowili spotkać się wraz z przyjaciółmi, których nie widzieli już od ponad czterech miesięcy, a jeszcze inni zdecydowali się udać na ogromne zakupy. Nabywali nowe, wygodne ubrania oraz rzeczy mogące zapewnić im rozrywkę na kolejne dni przebywania za zamkniętymi drzwiami swojego domu.
Na samym początku Jeno pomyślał, że to jest jego szansa, że to jest ten dzień, na który czekał i że nareszcie będą mogli zrealizować jeden z planów ucieczki - lepsza okazja mogłaby się nie trafić. Strażnicy mogliby zwracać mniejszą uwagę na pływające wokół syreny, jako że i tak nie będą mieli prawa ich chwytać, o ile nie popełnią przestępstwa. Jednak Kun szybko zgasił jego zapał. Jako doradca książęcy, doskonale wiedział, że król zezwolił na ten zakaz tylko pod warunkiem tego, że w zamian liczba straż na ulicach Perłowego i w dzielnicach zwiększy się trzykrotnie. W dodatku wydał rozkaz, by zachować maksymalną czujność. Właśnie po to, by pół-syren nigdzie nie uciekł.
Jeno ostatecznie pogodził się z tym, że musiał porzucić swoje zamiary. Mógł jedynie się cieszyć, że o swoich planach nie zdążył powiadomić Jaemina, dzięki czemu nie został świadkiem malującego się rozczarowania na jego twarzy. Najgorsze, co mógłby Jeno zrobić w tym momencie, to podarować ukochanemu nadzieję tylko po to, aby następnie równie szybko ją odebrać.
Mimo to Jeno i reszta korzystali z tych trzech godzin najlepiej, jak mogli. Doyoung spotkał się Lucasem i Jungwoo, aby nadrobić wszelkie zaległości i upewnić się, że nic im nie jest, Jeno na spokojnie złożył wizytę Chenle, Jisung z Sichengiem udali się na zakupy do swoich mieszkań, zaś Adelaide i Taeil zaopatrzyli dom w jedzenie, ubrania i książki, w tym nową księgę o mechanizmach zaklęciowych, na widok której dwubarwne oczy Jaemina zabłysnęły. Nie zmrużył ich potem przez pół nocy, by przeczytać księgę za jednym zamachem.
CZYTASZ
let me prove to you that i've changed || nomin ||
Fanfictiondruga część the truth always comes out || nomin || W chwili, w której Jaemin wynajął swoje własne mieszkanie w Perłowym, rozpoczął nowe życie, robiąc wszystko, byle tylko nikt nie posądził go o bycie pół-syrenem. I przez dwa miesiące naprawdę myśla...