Taeyong pędem przemierzał pałacowe korytarze, co jakiś czas potrącając sprzątaczkę bądź kucharza, w stronę których rzucał szybkie przeprosiny. Zapamiętywał jedynie twarze, by móc później zrekompensować pobrudzoną ponownie zasłonę lub rozsypane składniki na następny się posiłek. Znowu się spóźni. Czasami miał wrażenie, iż stworzenie pokoju dla niego na najwyższym piętrze pałacu, w dodatku w jego południowej stronie, było specjalnym zabiegiem po to, by nigdy nie udawało mu się dotrzeć do sali narad we wschodnim skrzydle na czas. Już planując w głowie przeniesienie się do mniejszej komnaty, aczkolwiek umiejscowionej bliżej najważniejszych gabinetów, Taeyong przyspieszył.
Każda minuta jego nieobecności była okazją dla jego ojca na wprowadzenie zmian, które utrudnią życie mieszkańcom Perłowego, a jednocześnie, według niego, sprawią, że odnalezienie pół-syrena stanie się łatwiejsze. I obawiał się, że król zdał sobie z tego sprawę, ponieważ o spotkaniu został powiadomiony na pięć minut przed jego zaczęciem. Taeyong potrząsnął głową, wyrzucając z niej tę myśl. Nie, jego ojciec był teraz zbyt pochłonięty próbą schwytania pół-syrena, aby zwracać uwagę na cokolwiek z nim niezwiązanego. Taeyong szczerze nie pamiętał, kiedy ostatnio odbył z ojcem rozmowę, której tematem nie był Na Jaemin.
Po czasie, który dla niego był niczym wieczność i miał wrażenie, że spotkanie się już dawno rozpoczęło, a sam król nieodwracalnie wdrożył do życia ustawy niszczące jego dotychczasowe starania, których celem było uratowanie miasta, Taeyong wpłynął na właściwy korytarz. Z trudem powstrzymał się od krzyknięcia z ulgą, gdy ujrzał, że drzwi od sali narad wciąż są otwarte. Jeden ze strażników, gdy tylko go zauważył, opuścił swoje stanowisko i pognał w jego stronę.
- Taeyong, co się stało? Czemu tak późno? Już się baliśmy, że w ogóle się nie stawisz - mówił prędko gwardzista, wiedząc, że mają niewiele czasu. Położył rękę na ramieniu księcia, desperacko próbującego uspokoić swój oddech.
- Ja... nie wiedziałem o nim... jeszcze przed dziesięcioma minutami - wysapał Taeyong, opierając się dłońmi o ścianę. Spuścił wzrok, po czym spojrzał kątem oka na towarzysza. - Ten, czemu nie dopilnowałeś, bym o nim wiedział? Przecież wiesz... jacy są doradcy i...
- Ja również o nim nie wiedziałem. Ty w końcu wiesz, że strażnikom niewiele mówią. Jesteś wyjątkiem od reguły, kochanie - wyszeptał Ten, jednak w jego głosie można było wyczuć irytację. Książę przeciągnął dłońmi po twarzy.
- Tak, wybacz... to nie twoja wina. - Taeyong westchnął przeciągle, po czym wykonał kilka głębokich wdechów, po których jego zadyszka zniknęła. - Przepraszam.
- Nie masz za co, naprawdę. Ale obiecuję, że następnym razem postaram się dowiedzieć z wyprzedzeniem o każdym spotkaniu - oznajmił Ten. Na jego słowa syren uśmiechnął się, a następnie ruszył przed siebie, z zamiarem wpłynięcia do salą narad. Zatrzymała go jednak ręka strażnika na jego nadgarstku. - Poczekaj, nie możesz tam tak podpłynąć.
Taeyong uniósł pytająco brwi, lecz szybko dostał swoją odpowiedź na swoje pytanie, kiedy jego ukochany podniósł ręce, delikatnie chwytając jego koronę. Wykonany z pereł oraz złota, któremu nadano kształt mający przywodzić na myśl dzikie rafy koralowe, symbol jego władzy, niestety wciąż niepełnej, przekrzywił się, gdy pędził na spotkanie, a Ten teraz poprawił go, prostując. Nachyliwszy się w stronę Taeyonga, złożył na jego ustach pocałunek i dopiero wtedy ręką wskazał na komnatę, tym samym pozwalając mu ruszać.
- Teraz możesz płynąć - podkreślił gest słowami. Taeyong, mimo iż nie wiedział, czy jego chłopak miał na myśl poprawienie korony, czy też dodanie mu pewności siebie poprzez pocałunek, skinął głową i przybrawszy pokerowy wyraz twarz, skierował się do sali narad.
CZYTASZ
let me prove to you that i've changed || nomin ||
Fanficdruga część the truth always comes out || nomin || W chwili, w której Jaemin wynajął swoje własne mieszkanie w Perłowym, rozpoczął nowe życie, robiąc wszystko, byle tylko nikt nie posądził go o bycie pół-syrenem. I przez dwa miesiące naprawdę myśla...