Wśród szmerów rozmów i pobrzękiwania sztućców, samotny syren zajął miejsce w rogu kawiarni, podnosząc wyżej kołnierz swojej bluzy, by skryć za nią dolną połówkę swojej twarzy. Jego spojrzenie błękitnych oczu na moment spotkało się z tym kelnera, który już miał zamiar do niego podpłynąć, jednak krótki gest ręki syrena jasno mu dał do zrozumienia, że nie będzie składał żadnego zamówienia. Oparłszy się wygodniej, dyskretnie sięgnął po ukrytą w jego kieszeni szklaną kulę, a następnie potoczył ją po podłodze. Przedmiot wturlał się pod stolik zajmowany przez grupkę znajomych, a on sam w tym samym momencie wyciągnął połączoną z kulą przez mechanizm zaklęciowy muszelkę i przyłożył ją sobie do ucha.
- Jeśli choć przez chwilę przeszło wam przez myśl, że Lorissa, moja dziewczyna, którą swoją drogą znam od zawsze i znam ją najlepiej z was, trafiła do więzienia, ponieważ była powiązana z tym całym Jominem czy Jaminem, to przyrzekam wam, że stąd wypłynę - usłyszał głos rudowłosej syreny o czarnym ogonie, która oskarżycielsko wskazywała palcem na swoich przyjaciół.
"On ma imię Jaemin" poprawił ją Jeno w myślach, przewracając oczami. Syrena odrzuciła do tyłu swoje długie włosy i poprawiwszy bordową kurtkę, opadła na oparcie, zakładając ręce na piersi.
- Przecież myśmy nic nie powiedzieli - odezwał się jeden z trójki towarzyszących jej syrenów, podczas gdy siedząca naprzeciw niej syrena, drobna czarnowłosa, spuściła z zawstydzeniem wzrok. - Nie pozwoliłaś nam.
- Spojrzeliście się na siebie. Wystarczyło - wymruczała pod nosem rudowłosa. Przyjaciele posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia, a Jeno zrozumiał, co mogła mieć na myśli syrena; w ich oczach jasno zobaczył, że są zmęczeni jej zachowaniem.
- Ambira, my naprawdę o nic nie podejrzewamy Lorissy, spokojnie - podjął kolejną próbę udobruchania syreny, tym razem dodatkowo kładąc jej rękę na ramieniu. - Po prostu... nie byliśmy zdziwieni, jak nam o tym powiedziałaś.
- Słucham?! - Ambira podniosła głos, jednocześnie unosząc w górę brwi z niedowierzaniem. - Co to ma niby znaczyć?
- To, co powiedział Dares. Było oczywiste, że prędzej czy później ją złapią - odezwał się dobrze zbudowany syren o oczach tak jasnych, iż niemal białych. - Dobrze wiesz, jaka była nieostrożna. Nie chowała się, pływała środkiem ulicy, a niekiedy się nawet droczyła ze strażnikami.
- Ale była niewinna! - wykrzyczała Ambira, rozkładając ręce na boki. Wydawszy z siebie sfrustrowany jęk, spojrzała na czarnowłosą syrenę. - Corine, błagam cię, nie mów mi, że zgadzasz się z tymi...
- Uważaj na to, co mówisz, ponieważ jeszcze przypadkiem zostaniesz wepchnięta na strażnika - wysyczał milczący do tej pory Ametyst.
- Wybacz mi, ale... ale oni mają rację. Lorissa zawsze była beztroska i... i nie zmieniło się po alarmie. Do tej pory po prostu sprzyjało jej szczęście - powiedziała łagodnym tonem Corine, miętoląc brzeg swojej bluzki.
Przy stoliku zapadła cisza. Ambira wpatrywała się w niedowierzaniem w swoją przyjaciółkę, najwyraźniej do tej pory będąc pewną, że ta stanie po jej stronie. Pokręciwszy głową, rudowłosa odsunęła gwałtownie krzesło od stolika, a następnie popłynęła w stronę wyjścia z kawiarni, nim którykolwiek z jej towarzyszy zdążył chociażby zareagować, by po chwili wypłynąć na popołudniowe wody, które z sekundy na sekundy stawały się coraz mniej przejrzyste. Corine podniosła się z zamiarem popłynięcia za nią, jednak Ametyst chwycił ją na nadgarstek, kręcąc przy tym głową.
- Nie płyń. Niech ochłonie. Musi do niej dojść, że tym razem to my mamy rację - powiedział, sadzając Corine z powrotem na krześle. Nie mogąc znieść jej smutnej miny, delikatnie pocałował ją w policzek, na widok czego pozostała dwójką uśmiechnęła się.
CZYTASZ
let me prove to you that i've changed || nomin ||
Fanficdruga część the truth always comes out || nomin || W chwili, w której Jaemin wynajął swoje własne mieszkanie w Perłowym, rozpoczął nowe życie, robiąc wszystko, byle tylko nikt nie posądził go o bycie pół-syrenem. I przez dwa miesiące naprawdę myśla...