Xiaojun przycisnął plecy do ściany, szybko oddychając, po czym zacisnął mocno powieki. W uszach dudniły mu krzyki syren uciekających od strażników lub też tych, które zostały złapane. Otworzywszy oczy, Xiaojun wyjrzał zza rogu, próbując odnaleźć spojrzeniem towarzyszącego mu wcześniej Jisunga. Po minucie, w której już zaczął myśleć o tym, że ujrzy swojego przyjaciela pojmanego przez gwardzistów, zobaczył jego blond czuprynę w bocznej uliczce na ukos zaułka, w którym on sam się skrył. Wbił w niego wzrok, mając nadzieję, że tym samym uda mu się sprawdzić, aby syren na niego spojrzał.
Po chwili Jisung gwałtownie odwrócił głowę w jego stronę. Pomimo iż znajdowali się kilkadziesiąt metrów od siebie, wystarczyło im jedno spojrzenie i kiwnięcie głową, aby się zrozumieli. W momencie, w którym Jisung wystrzelił w górę, to samo zrobił Xiaojun, odbijając się płetwą od dna. Jego czarny ogon odznaczał się na białej fasadzie budynku, podobnie jak ciemne włosy i maseczka skrywająca dolną część jego twarzy, jednak on nie przejmował się tym, płynąc naprzód. Tylko raz zerknął pod siebie i tak jak się spodziewał, zobaczył wtedy, jak strażnik chwyta za ramię młodego Topaza pływającego przy samym dnie. Łącznie z tymi, których naliczył wcześniej, gwardzistom podczas tej chwytanki udało się zatrzymać pięć syren i jedenastu trytonów.
Szesnaście osób. To była jedna z większych chwytanek, jakich dotychczas Xiaojun był świadkiem. Lecz jeśli postąpią zgodnie z planem, może uratują pojmanych od znalezienia się w lochach. Xiaojun miał na to nadzieję. Wypłynąwszy ponad dachy kamienic, rozejrzał się wokół siebie, po czym pomknął niczym strzała na zachód. Mu i Jisungowi we dwójkę nie uda się rozproszyć strażników na tyle, aby pomóc więźniom uciec. Potrzebowali więc pomocy. Na szczęście doskonale wiedzieli, gdzie mogą ją znaleźć.
W "Koralowcu" służyło już ponad dwieście syren, z których większość w ostatnim tygodniu zaczęła aktywnie działać podczas uwalniania syren. Do ich zadań należało patrolowanie wyznaczonych im części miasta oraz bycie w stałym stanie gotowości, by w razie czego móc wspomóc inne ulice, do których doszło do łapanek. Twarze zasłaniali maseczkami, niekiedy dodatkowo zakładali kaptury, lecz w rzeczywistości żadnemu z nich zostanie zidentyfikowanym nie było straszne, podobnie jak pojmanie. Poświęcali się dla tych, którzy bardziej ich potrzebowali. Inni mieli jednak motywację podobną do Xiaojuna - zwyczajnie nie mieli już nic więcej do stracenia.
Xiaojun odliczał minuty, które spędził na płynięciu. Z miejsca, w którym doszło do łapanki, droga do lochów zajmowała piętnaście minut, więc on miał siedem na zgromadzenie posiłków, a następnie dostanie się na ulicę, przez którą akurat będą przepływali więźniowie ze strażnikami. On i Jisung musieli dotrzeć na tę samą ulicę w tym samym czasie, by ich plan się powiódł. Wszystko musiało pójść po ich myśli. Na szali wisiała wolność szesnastu osób.
Kiedy tylko ponownie spłynął na niemalże samo dno, w pełnym pędzie Xiaojun wpłynął do kawiarni i zaczął gorączkowo się po niej rozglądać. Ignorując szepty oraz posyłane w jego stronę zdziwione spojrzenia, przepłynął przez pomieszczenie, zatrzymując się przy stoliku, który interesował go najbardziej.
- Potrzebujemy was - wysapał Xiaojun, opierając się o blat. Felix i Changbin posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia i bez słowa podnieśli się ze swoich miejsc. Z kieszeni bluz wyciągnęli swoje maseczki i nałożyli je chwilę przed tym, jak wypłynęli z kawiarni, zostawiając jej klientów w całkowitym osłupieniu.
- Ile? - zapytał rzeczowo Felix, naciągając na głowę kaptur. Changbin zerknął na niego, upewniając się, że na pewno jego twarz jest zakryta.
- Szesnaście pojmanych na siedmiu strażników - odpowiedział Xiaojun, skręcając gwałtownie w mniejszą uliczkę. W myślach przywołał mapę Perłowego, zastanawiając się, gdzie obecnie powinien być patrol.
![](https://img.wattpad.com/cover/232806483-288-k677678.jpg)
CZYTASZ
let me prove to you that i've changed || nomin ||
Fanficdruga część the truth always comes out || nomin || W chwili, w której Jaemin wynajął swoje własne mieszkanie w Perłowym, rozpoczął nowe życie, robiąc wszystko, byle tylko nikt nie posądził go o bycie pół-syrenem. I przez dwa miesiące naprawdę myśla...