- Znalazła mnie grupa zmierzająca do miasta. Odkryli że jestem odporny. Opatrzyli mnie i zabrali do Lawrenca - opowiadał chłopak a ja słuchałam uważnie idąc po jego lewej.
Wyczuwałam że się zmienił. To nie był ten sam Gally który próbował zabić nas w Strefie. Nie ten sam Gally który zabił Chucka. Z resztą to nie była jego wina. Został dziabnięty i nie kontrolował się a gdy trzymał pistolet w górze z jego oczu leciały łzy. Chociaż zrobił mi i moim przyjaciołom tak wielkie krzywdy w tym momencie nie wiem dlaczego ale potrafiłam mu wybaczyć. Do tego chce nam pomóc. Trzeba dać mu drugą szansę.
- Odkąd przejął władzę zwalczamy DRESZCZ. W końcu zapłacą za swoje grzechy bo przecież nie mogą tam siedzieć wiecznie - stanął patrząc na nas z powagą - Słuchajcie. Facet nie ma wielu gości. Zostawcie gadanie mnie dobra? I się nie gapcie - zmarszczyłam brwi na jego ostatnie słowa ale ruszyłam przodem ciekawa nowej osoby.
Przeszliśmy kilka korytarzy dalej aż w końcu dotarliśmy do dość cichego pomieszczenia w którym unosił się przyjemny i delikatny zapach. Oświetlony był kilkoma lampami dającymi żółte światło ale także światłem słonecznym które padało dokładnie na najróżniejsze rośliny poustawiane na środku i pod ścianami.
- Róży nos mój nie czuje - usłyszałam niski i zachrypnięty głos. Podeszliśmy bliżej aż w końcu Gally zatrzymał się - Gally. Cieszę się że wróciłeś - dość niski mężczyzna skrywał się w cieniu patrząc na piękny krzak kwitnących czerwonych róż - Jasper mówił co się stało.
- To była rzeź. Nie mamy szans z tymi działkami.
- Nie ale jeśli będą dalej walić w gniazdo szerszeni w końcu ich użądlą - powiedział spokojnie biorąc do ręki jeden czerwony kwiat - Co to za jedni? Co tu robią?
- Chcemy wejść za mur - od razu stwierdził Thomas zanim zdołałam go powstrzymać. Złapałam go tylko za nadgarstek posyłając wrogie spojrzenie - Gally mówił że nam pomożesz.
- Nieładnie tak składać obietnic bez pokrycia - prychnął i położył rękę na kroplówce stojącej obok niego. Zaczął iść w naszą stronę pchając ją za sobą. Wtedy zauważyłam co się w niej znajdowało. Na samym dnie połyskiwał niebieski płyn - Zresztą mur to nie jedna przeszkoda. Nie sposób dostać się do środka.
- Być może już się da ale tylko z Thomasem - upierał się chłopak.
- Naprawdę? Wiesz kim jestem Thomasie? - na jego twarz wpadły promienie słoneczne dokładnie ją oświetlając. Przełknęłam ślinę już rozumiejąc ostrzeżenia Gallego. Mężczyzna był Poparzeńcem. Człowiekiem dotkniętym Pożogą jednak utrzymywanym w stanie przed przejściem granicy dzięki podawanej mu co jakiś czas dawki leku. Nie miał nosa a jego skóra po lewej stronie twarzy miejscami odchodziła od niej. Prawdopodobnie na lewe oko nie widział a do tego nie czuł zapachu - Jestem człowiekiem interesu a ktoś taki nie ryzykuje bez potrzeby - zacisnęłam dłoń na nadgarstku bruneta ale on wyrwał go spokojnie - Dlaczego mam ci zaufać?
- Bo ci pomogę - odpowiedział pewnie - Pomóż mi się dostać za mury to załatwię czego ci trzeba.
- A według ciebie co to takiego?
- Czas - spojrzał na kroplówkę i kiwnął głową - Mnóstwo czasu - na twarzy Lawrenca pojawił się respekt - Oboje czegoś od nich chcemy.
- Zróbmy tak. Na razie puszczę dwójkę a reszta zostanie ze mną. Żebyś nie zniknął w drodze powrotnej - spojrzeliśmy po sobie niepewnie.
- Trójkę - powiedziałam pewnie ale opanowując głos w taki sposób aby wyszła z tego lekka prośba. To było jasne że Thomas weźmie Newta a mnie zostawią. Też muszę iść.
Ku mojemu zdziwieniu na twarzy mężczyzny pojawił się lekki uśmiech a on spojrzał w dół na trzymaną w palcach różę. Podniósł ją i skierował w moją stronę kiwając głową.
- Jako siła i piękno - szepnął a ją wzięłam kwiat w dłonie delikatnie dotykając jego aksamitnych płatków. Posłałam mu niepewny uśmiech po czym poszłam za moimi przyjaciółmi jeszcze za sobą słysząc jego głos - Kos leciał na skos i zjadł mi nos.
*
Gally otworzył właz do studzienki po czym opuścił tam drabinę. Założył kaptur na głowę i jako pierwszy zaczął schodzić.
- Uważaj tam na nich Gally - poprosił Siggy otrzymując kiwnięcie głową. Ja zeszłam zaraz za chłopakiem który podtrzymywał drabinę na dole. Stanęłam na mokrym betonie a na dnie leżała jeszcze woda. Korytarz ciągnął się w jedną stronę i w drugą.
- Ohyda - skrzywił się Newt zatykając nos. To prawda. Zapach nie był najprzyjemniejszy. Gally oświetlał drogę latarką do momentu aż włączył światełka porozwieszane przez kolejną długość korytarza.
Gdy wyszliśmy na powierzchnię nie mogłam oderwać oczu od tego co działo się na około nas. Piękne, nowoczesne miasto. Oświetlające drogi lampy, wysokie na kilkadziesiąt pięter bloki oraz nowe pociągi, autobusy i samochody. A ludzie którzy żyją za murem głodują i walczą z Pożogą. Zostawili ich tam na śmierć.
- Strefa to to nie jest - skomentował Newt podnosząc brwi.
- Lepiej się zbierajmy zaraz godzina policyjna. Wiem że będzie trudno ale udawajmy że to normalka - zaczął prowadzić nas przez miasto. Unikaliśmy aut policyjnych zdecydowanie za często co zwróciło moją uwagę - Nigdy ich tyle nie było. Domyślam się że to wasza zasługa. Lecimy.
I znów biegliśmy aż w końcu dotarliśmy do naszego celu. Mur z którego był idealny widok na budynek DRESZCZU. Gally pomógł wejść na ścianę Newtowi a później odwrócił się do Thomasa który go zignorował i poradził sobie sam.
- Dawaj Ruda mamy mało czasu - spiorunowałam go wzrokiem przez nowe przezwisko a później położyłam stopę na jego splecionych dłoniach. Podniósł mnie do góry a ja podparłam się na rękach i weszłam.
Dość ryzykownie, gdy już weszliśmy na górę, przechodziliśmy przy samej krawędzi i zdecydowanie mi się to nie podobało.
- Prosze bardzo - Gally w końcu zatrzymał się - Jeśli tu przetrzymują Minho na pewno jest tam - wskazał na główny budynek w mieście. Naprawdę ogromny. Wyjął z jakiejś wnęki lunetę. Sam w nią spojrzał a po chwili kazał popatrzeć też Thomasowi - W środku roi się od wojska. Wszędzie kamery i czujniki ruchu.
- Brzmi jak niezła forteca - westchnął Newt.
- Wiesz jak tam wejść? - zapytał Thomas odzywając się od czynności
- Chyba tak.
- Co to znaczy chyba? - oburzył się.
- Spójrz tutaj - nakierował sprzęt dokładniej a Thomas spojrzał lekko niepewnie. Podniósł wzrok przerażony i spojrzał na chłopaka za sobą - Mówiłem że znam drogę. Nie że ci się spodoba ale dziewczyna to jedyny klucz.
Spojrzałam na budynek rozumiejąc o czym rozmawiają. Zacisnęłam dłonie na barierce. Miałam ogromną nadzieję że już dawno zdechła jednak widać słabo wycelowałam.
Więc zabiję ją drugi raz
CZYTASZ
Princesse Immortelle || Więzień Labiryntu ~Minho
FanfictionZAWIESZONE, może kiedyś wrócę Trzy dni po przyjeździe Thomasa do Strefy zostają wysłane tam dwie dziewczyny. Czy chłopcy im zaufają? Czy powinni? ___ Fanfiction w większości napisane na podstawie adaptacji filmowej książki Jamesa Dashnera pt. ,,The...