W Strefie było bardzo cicho. Szłam po mokrej od rosy trawie. Było niesamowicie. Tak przyjemnie. I pomyśleć że za tymi murami jest Labirynt bez wyjścia.
Rozciągnęłam się szybko i teraz wpatrywałam we Wrota.
- Zaraz się otworzą - usłyszałam głos Minho obok siebie. Po mojej drugiej stronie stanął Thomas z plecakiem na plecach. Azjata miał na plecach jakieś bronie - Noże ci wystarczą co nie? - podniósł jeden kącik ust.
- Tak. Chyba tak - szepnęłam sprawdzając czy mam przy sobie moją broń. Nigdy się nie zastanawiałam skąd je mam. Czułam się jakby była to część mnie i bez niej to jakbym nie miała nogi lub ręki.
Po kilku sekundach Wrota otworzyły się. Thomas patrzył na to jak zahipnotyzowany. Ja śledziłam ruchy Azjaty. Uśmiechnął się na moje zmieszanie. Może i byłam już w Labiryncie ale teraz to tak bardziej oficjalnie. Tamto to było jak wypad do sklepu. Nic ciekawego. Teraz zaczyna się prawdziwa praca i obowiązki.
- Gotowi? - powiedział cicho - Gazu! - krzyknął aż podskoczyłam ale ukryłam moje zaskoczenie szybkim biegiem aby dogonić chłopaka. Thomas ruszył za mną.
Biegliśmy z jakieś 10 minut. Nie wiedziałam że to jest tak szybka prędkość. Minho co chwilę oglądał się czy jesteśmy za nim. Thomas dorównywał mu kroku ale ja, z moją ciekawością i chęcią zaglądnięcia w każdy milimetr kwadratowy każdej ściany, utrzymywałam się trzy metry za nimi.
Nagle znaleźliśmy się na trochę bardziej wolnym terenie. Mijaliśmy ogromne ściany z namalowanymi na nich liczbami. To było niesamowite. Jednak musiałam trochę przyspieszyć.
- Szybciej! - krzyczał co chwilę Minho poganiając nie tylko nas ale i siebie. Czyli takim sposobem jeszcze żyje...
Po przebiegnięciu kolejnego kilometra dobiegliśmy do wielkiej liczby siedem. Wrota przy niej były otwarte.
- Ciekawe. Siódemka ma się otworzyć za tydzień - powiedział Minho teraz już idąc. Szłam kilka metrów za nimi ,,ubezpieczając tyły".
- Co to za miejsce? - zapytał Thomas. Oparłam się o metalową ścianę których było tu pełno. Nagle poczułam jak coś przecina mi skórę na ręce. Syknęłam zwracając uwagę chłopaków. Spojrzałam na spód mojego przedramienia. Bluza była podarta a skóra bardzo piekła. Odsłoniłam materiał ukazując krwawiącą ranę.
- Cholera - warknęłam. Minho od razu podbiegł do mnie z plecakiem w ręku - To ostrza? - bardziej jednak stwierdziłam niż zapytałam.
- Daj opatrzę ci to - zdjęłam bluzę a Azjata zrobił mi opatrunek obwiązując rękę bandażem. Poszliśmy dalej.
Nagle z przodu zobaczyłam jakieś szmaty. Ubrania?
- To Bena - powiedział Minho podnosząc rzeczy. Czyli to tego wygnanego Strefera który został użądlony...
Nagle coś zaczęło bzyczeć i syczeć. Thomas podszedł do Azjaty szybko wyciągając mu z plecaka nasze ostatnie znalezisko. Zaczęło wydawać jakieś odgłosy gdy Thomas się poruszał.
- To chyba wskazuje drogę - spojrzałam na niego niezrozumiale. Szliśmy więc za nim. W końcu doszliśmy do jakichś kolejnych wrót.
Weszliśmy do środka. Był to korytarz a po bokach znajdowały się przepaście.
- Minho? Byłeś tu już kiedyś? - zapytał brunet.
- Nie - westchnął.
Gdy doszliśmy do końca czyli ściany urządzenie zaczynało pikać coraz szybciej.
- Znów ślepy zaułek.
Wyrwałam Thomasowi z ręki urządzenie i potrząsnęłam nim. Wtedy światełko z czerwonego zmieniło się na zielone. Spojrzałam na chłopaków. Nagle ściany obok puknęły głośno. Odskoczyłam wpadając na Azjatę. Trzymał ręcę na moich ramionach ale ja patrzyłam jak zahipnotyzowana na ścianę.
Podnosiła się. A za nią kolejna. I kolejna. W końcu pojawił się właz. Otworzył się w sposób bardzo ,,nowoczesny" i ukazał tunel. Czarny tunel.
- Jesteś pewien? - zapytał Minho znad mojej głowy.
- Nie - odpowiedział mu brunet i poszedł do przodu.
- On chyba jest jednak głupi - szepnęłam do czarnookiego.
Stanęliśmy obok otwartego tunelu. Minho dotknął jakiejś mazi na ziemi.
- Buldożercy - szepnął patrząc na nas szeroko otwartymi oczami. Nagle w tunelu pojawiło się czerwone światełko i zaczęło świecić w każdą stronę jakby skanując...
- O cholera - zrobiłam krok w tył gdy światełko przeleciało po naszych ciałach.
Coś zaczęło pukać.
- Spadamy stąd. Daj klucz - Azjata wyjął mi z dłoni metal a później złapał mnie za nią i pociągnął za sobą. Ściany za nami z powrotem się zamknęły. Wybiegliśmy z korytarza. Spojrzałam na jeszcze wcześniej nieruchome ostrza. Teraz kręciły się naprawdę szybko. Nie było szans przebiec między nimi.
- Szybko bo tu utkniemy - Minho ciągnął mnie za sobą omijając zatrzaskujące się płyty. W pewnym momencie puściłam jego rękę bo nie zdążyłabym przebiec.
- Nie! - krzyknął zza metalu - Biegnij do przodu! Szybko! - moje serce łomotało mi w piersi a adrenalina buzowała z żyłach. Ale nie poddałam się chociaż już praktycznie nie miałam czym oddychać. Biegłam ile sił w nogach. Zdałam sobie sprawę że ostrza kończą się i zaraz wpadnę na ścianę. W ostatniej chwili podjęłam decyzję że wbiegnę między nie. Tak też zrobiłam. Gdy już wiedziałam że mi się uda poczułam jak jedno z nich zahacza o moją łydkę. Potknęłam się i spadłam na ziemię zdzierając ręce i zębami przegryzając niechcący dolną wargę.
- Cholera! - krzyczeli. Popatrzyłam tylko chwilę w niebo i podniosłam się.
- Nic mi nie jest. Biegniemy! - krzyknęłam wybiegając z sektora siódmego. Lekko utykałam ale biegłam twardo. Wszystko zdarzyło się w jednej chwili. Jakaś ściana nagle spadła rozwalając wokół podłoże. Ziemia zaczęła się rozstąpywać. Minho krzyczał aby się nie oglądać. Kolejne ściany zaczęły się walić. W ostatniej chwili Minho pociągnął mnie w lewo w jakąś podnoszącą się płytę. Uniknęłam do tego zgniecenia i wylądowałam na twardej ziemi obijając przy tym kolano lewej nogi czyli tej nie przeciętej przez ostrze.
CZYTASZ
Princesse Immortelle || Więzień Labiryntu ~Minho
FanficZAWIESZONE, może kiedyś wrócę Trzy dni po przyjeździe Thomasa do Strefy zostają wysłane tam dwie dziewczyny. Czy chłopcy im zaufają? Czy powinni? ___ Fanfiction w większości napisane na podstawie adaptacji filmowej książki Jamesa Dashnera pt. ,,The...