Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę aż nagle metalowe drzwi otworzyły się a za nimi pojawił się jakiś strażnik. Od razu wstaliśmy nie wiedząc co nastąpi. Podeszliśmy bliżej a w drzwiach ukazał się teraz jakiś facet. Nie wyglądał jak strażnik. To mnie zdziwiło.
- Jak się macie? - jego głos był pewny i przepełniony czymś ,,jakby wiedział bardzo dużo". Może jest ważny? - Wybaczcie za zamieszanie. Zaatakował nas Rój.
- Kim pan jest? - zapytał pierwszy Thomas.
- Dzięki mnie żyjecie. I oby tak zostało - uśmiechnął się ale dla mnie, nie był to przyjemny uśmiech. Patrzyłam mu głęboko w oczy. On coś wie. Nagle jego wzrok również padł na mnie. Fala zimna uderzyła w moje ciało aż się zatrzęsłam. Złapałam za rękę Azjatę stojącego obok który schował mnie delikatne za siebie. W towarzystwie tego mężczyzny na pewno nie czuję się dobrze - Chodźcie. Przydzielimy wam kwatery.
Wyszliśmy znów do wielkiej hali. Trzymałam się blisko grupy aby się nie zgubić.
- Możecie mówić do mnie Janson. Dowodzę tu. To nasz azyl z dala od koszmarów świata na zewnątrz - skrzywiłam się przypominając sobie opowieść Avy Paige - Uznajecie to za stację przesiadkową. Coś jak tymczasowy dom - mówił. Obok mnie szedł Minho cały czas spięty.
- Zabierzecie nas do domu? - zapytał Thomas z ciekawością i wielką nadzieją. Janson odwrócił się z tym swoim uśmieszkiem.
- W pewnym sensie. Z poprzedniego niewiele zostało - zamrugałam parokrotnie aby odgonić łzy - ale mamy dla was miejsce. Schronienie poza Pogorzeliskiem gdzie DRESZCZ już was nie znajdzie - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Mówi prawdę czy łże jak pies? - Co wy na to?
Spojrzałam na Azjatę. Nie miał zbytnio optymistycznie nastawionej miny.
- Dlaczego nam pomagacie? - zapytał z podejrzliwością. Mężczyzna odpowiedział bez chwili zastanowienia.
- Sytuacja na świecie jest tragiczna. Możemy nie przetrwać. To że jesteście odporni na wirusa sprawia że jesteście nadzieją całej ludzkości. Niestety jak już pewnie zauważyliście staliście się przez to celem ataków. Za tą grodzią czeka na was nowe życie - wyjął jakąś kartę, przejechał nią po czytniku po czym on zaświecił się na zielono a drzwi podniosły się ukazując długi korytarz - Ale po kolei. Najpierw pozbądźcie się tego smrodu.
Powiedział to z uśmiechem na twarzy a ja spojrzałam z niedowierzaniem na Minho. Chłopakowi świeciły się oczy. Zaprowadzono nas do ogromnej łazienki w której były oddzielne zamykane prysznice. Każdy dostał komplet ubrań a później zajął swoje miejsce.
- Jeśli boisz się zostać sama jestem obok - zaśmiał się Minho otwierając swój prysznic - serdecznie zapraszam. Mogę umyć ci plecy - przewróciłam oczami po czym weszłam na pewno zarumieniona do mojego metra kwadratowego. Zdjęłam moje stare, zniszczone ubrania które kazali nam odłożyć później do jakiegoś kosza bo stwierdzili że nam się już nie przydadzą. Mają rację. Sprawdziłam jeszcze raz każdą kieszeń po czym zdjęłam wszystko i położyłam moje nowe jak i stare ubrania w najdalszy kąt aby się nie pomoczyły. Odkręciłem kurek wylewając na siebie zimną wodę która po chwili zmieniła się w gorącą. Z wielką przyjemnością stałam pod prysznicem i spłukiwałam z siebie to wszystko. Z mojego ciała razem z wodą spłynęło także trochę zaschniętej krwii prawdopodobnie z ran. Najchętniej nie wychodziłabym z tego miejsca ale zawsze coś kiedyś musi się skończyć.
Wytarłam się i założyłam na suche ciało sportową bieliznę a na to dopasowane granatowe dresy i białą bluzkę z rękawem do łokci i szerokim dekoltem. Zawinęłam włosy w ręcznik i sięgnęłam do moich starych ubrań. Wyplątałam z materiałów mój pasek wraz z nożami. Nie rozstanę się z nimi. Im ufam najbardziej. Schowałam pokrowiec pod spodnie aby nikt nie zauważył po czym wyszłam niosąc w ręku moje stare ubrania. Łazienka była zaparowana a niektórzy chłopcy jeszcze brali prysznic krzycząc szczęśliwi. Wyszłam z łazienki teraz znajdując się w jakby szatni w której dano nam świeże stroje. Wrzuciłam stare ubrania do wielkiego kosza po czym dostałam od jednej z kobiet tam pracujących parę czarnych trampek. Wytarłam moje włosy do końca aż stały się w miarę suche. Jedną z kobiet podarowała mi także gumkę do włosów za co serdecznie jej podziękowałam. Związałam włosy w kitkę sprawdzając jak wyglądam w jednym z luster. Mój widok mnie zdziwił. Jeszcze nie widziałam swojego odbicia. Wyglądałam normalnie. Niczym się zachwycać.
Zdziwił mnie kolor moich włosów. Były dokładnie takie jak opisywał wcześniej Minho. Szare i zniszczone, jakby spalone. Dopiero teraz zauważyłam czarny napis z tyłu mojego ramienia. IMMORTEL. Wiedziałam co to znaczy.
Nieśmiertelna
CZYTASZ
Princesse Immortelle || Więzień Labiryntu ~Minho
Fiksi PenggemarZAWIESZONE, może kiedyś wrócę Trzy dni po przyjeździe Thomasa do Strefy zostają wysłane tam dwie dziewczyny. Czy chłopcy im zaufają? Czy powinni? ___ Fanfiction w większości napisane na podstawie adaptacji filmowej książki Jamesa Dashnera pt. ,,The...