— Hazza.
Zmarszczyłem brwi, ale zignorowałem głos. Uznałem, że był on częścią mojego snu.
— Harry.
Mruknąłem coś niezadowolony z tego, że ktoś nie daje mi spokoju. Niech idzie do diabła. W tym momencie jestem zajęty.
— Haroldzie!
Uchyliłem niechętnie powieki i spojrzałem na sprawcę hałasu. Moim oczom ukazały się niebieskie tęczówki i karmelowa czupryna. Louis patrzył na mnie z założonymi rękami.
— Co? — zapytałem sennie.
— Pakuj się — powiedział stanowczo.
Przez moment analizowałem to co powiedział, a potem podniosłem się gwałtownie, czego skutkiem były mroczki przed oczami. Odczekałem chwilę by zniknęły a potem z przerażeniem spojrzałem na bruneta.
— Co?
Chłopak wywrócił oczami.
— Jaki ty z rana jesteś roztrzepany. Wstawaj i pakuj się.
— Ale... Co?
Nic nie rozumiałem. Chłopak kazał mi się pakować i to, jak widać, w trybie natychmiastowym, ale jego ton nie wyrażał złości czy smutku, co powinno mu towarzyszyć gdyby ze mną zrywał. W jego głosie jednak oprócz nuty zirytowania moim zdezroientowaniem, słyszałem raczej ekscytację.
Louis pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a potem przyciągnął mnie do pocałunku, tym samym wprawiając mnie w jeszcze większe osłupienie.
— Szczęśliwej rocznicy kretynie — powiedział, gdy się ode mnie odsunął.
Dopiero teraz dotarło do mnie jaki dziś dzień i co się dzieje. Uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło na co Lou tylko zachichotał.
Tego dnia mijał równo rok jak jesteśmy parą. I szczerze mogłem powiedzieć, że był to najlepszy rok w moim życiu. Razem przeżyliśmy dużo naprawdę wspaniałych chwil i nie zamieniłbym tego na nic innego. Nawet naszych kłótni, (które zresztą nie zdarzały się zbyt często) gdyż one sprawiały, że nasz związek stawał się silniejszy.
— Lou przepraszam — jęknąłem. — Ja naprawdę pamiętam, tylko...
— Spokojnie — zaśmiał się. — Wiem, że pamiętasz. To ja obudziłem cię za wcześnie. Kocham jak jesteś taki roztargniony.
Odwzajemniłem jego uśmiech, po chwili jednak znów marszcząc brwi.
— Zaraz, ale czemu mam się pakować? Chyba nie chcesz mnie wyrzucić? Byłem zły w nocy? Mówiłeś, że ci się podobało...
Louis znów przerwał mi, tym razem zamykając moje usta pocałunkiem.
— Kochanie byłeś cudowny. I nie, nie wyrzucam cię. Mam dla ciebie niespodziankę.
— Piękna mi niespodzianka. Pobudka o piątej rano — prychnąłem i położyłem się naciągając kołdrę na głowę.
Oczami wyobraźni mogłem wręcz dostrzec, jak Louis przewraca oczami i kręci głową, po czym ściąga ze mnie cieplutką pościel. Wydałem z siebie jęk niezadowolenia i spróbowałem przykryć się prześcieradłem.
CZYTASZ
Różany bukiecik •Larry Stylinson• ✔
FanfictionOpowieść, gdzie Harry otwiera kwiaciarnię na przedmiesciach Londynu, a Louis staje się miłośnikiem róż i zielonookich chłopców. ❗disclaimer❗ To było moje pierwsze ff dlatego Louis jest tu nazywamy brunetem nie szatynem co może denerwować i wprowadza...