🌹Epilog🌹

1.8K 106 111
                                    

— Hazza.

Zmarszczyłem brwi, ale zignorowałem głos. Uznałem, że był on częścią mojego snu.

— Harry.

Mruknąłem coś niezadowolony z tego, że ktoś nie daje mi spokoju. Niech idzie do diabła. W tym momencie jestem zajęty.

— Haroldzie!

Uchyliłem niechętnie powieki i spojrzałem na sprawcę hałasu. Moim oczom ukazały się niebieskie tęczówki i karmelowa czupryna. Louis patrzył na mnie z założonymi rękami.

— Co? — zapytałem sennie.

— Pakuj się — powiedział stanowczo.

Przez moment analizowałem to co powiedział, a potem podniosłem się gwałtownie, czego skutkiem były mroczki przed oczami. Odczekałem chwilę by zniknęły a potem z przerażeniem spojrzałem na bruneta.

— Co?

Chłopak wywrócił oczami.

— Jaki ty z rana jesteś roztrzepany. Wstawaj i pakuj się.

— Ale... Co?

Nic nie rozumiałem. Chłopak kazał mi się pakować i to, jak widać, w trybie natychmiastowym, ale jego ton nie wyrażał złości czy smutku, co powinno mu towarzyszyć gdyby ze mną zrywał. W jego głosie jednak oprócz nuty zirytowania moim zdezroientowaniem, słyszałem raczej ekscytację.

Louis pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a potem przyciągnął mnie do pocałunku, tym samym wprawiając mnie w jeszcze większe osłupienie.

— Szczęśliwej rocznicy kretynie — powiedział, gdy się ode mnie odsunął.

Dopiero teraz dotarło do mnie jaki dziś dzień i co się dzieje. Uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło na co Lou tylko zachichotał.

Tego dnia mijał równo rok jak jesteśmy parą. I szczerze mogłem powiedzieć, że był to najlepszy rok w moim życiu. Razem przeżyliśmy dużo naprawdę wspaniałych chwil i nie zamieniłbym tego na nic innego. Nawet naszych kłótni, (które zresztą nie zdarzały się zbyt często) gdyż one sprawiały, że nasz związek stawał się silniejszy.

— Lou przepraszam — jęknąłem. — Ja naprawdę pamiętam, tylko...

— Spokojnie — zaśmiał się.  — Wiem, że pamiętasz. To ja obudziłem cię za wcześnie. Kocham jak jesteś taki roztargniony.

Odwzajemniłem jego uśmiech, po chwili jednak znów marszcząc brwi.

— Zaraz, ale czemu mam się pakować? Chyba nie chcesz mnie wyrzucić? Byłem zły w nocy? Mówiłeś, że ci się podobało...

Louis znów przerwał mi, tym razem zamykając moje usta pocałunkiem.

— Kochanie byłeś cudowny. I nie, nie wyrzucam cię. Mam dla ciebie niespodziankę.

— Piękna mi niespodzianka. Pobudka o piątej rano — prychnąłem i  położyłem się naciągając kołdrę na głowę.

Oczami wyobraźni mogłem wręcz dostrzec, jak Louis przewraca oczami i kręci głową, po czym ściąga ze mnie cieplutką pościel. Wydałem z siebie jęk niezadowolenia i spróbowałem przykryć się prześcieradłem.

Różany bukiecik •Larry Stylinson• ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz