🌹chapter nine🌹

1.4K 103 71
                                    

*Louis*

Co ja zrobiłem?! Głupek, głupek, głupek! Powiedziałem Styles'owi, że jest uroczy. Naprawdę za chwilę zwariuję. I do tego ta róża. Na cholerę mi ona?! No, ale przecież musiałem wymyślić jakiś pretekst, żeby odwiedzić go w pracy. Przecież nie wejdę i nie powiem: "Hej, Harry wtedy jak się na mnie wywaliłeś, to o mało mi nie stanął, bo jesteś w cholerę seksowny".

Jęknąłem w duchu. Jestem beznadziejny. Ruszyłem w stronę domu przyglądając się czerwonemu kwiatowi. Był piękny. Byłem pewien, że Harry wybrał dla mnie ten najlepszy.

Idąc swoją ulicą z ulgą stwierdziłem, że Eleanor nie ma w ogrodzie i tym razem mnie nie zaczepi. Gdy tylko wszedłem do domu zacząłem szukać jakiegoś wazonu. Może róża nie była mi potrzebna, ale szkoda by było, żeby uschła. Najwyżej dam ją potem mamie.

Kiedy kwiat stał już w wodzie, wygodnie rozsiadłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Nie zdziwił mnie fakt, że nie znalazłem niczego ciekawego. Mimo wciąż gapiłem się w ekran. Robiłem to, by odwrócić swoją uwagę od Stylesa. Miałem wrażenie, że coraz mocniej wpadałem w uczucia do niego.

Pokręciłem głową. No i znów o nim myślę. O tym cudownym chłopaku z burzą czekoladowych loków, który otworzą swoją kwiaciarnię w miejscu, które mijam codzienne idąc do pracy. O jego szmaragdowych tęczówkach. O jego uroczym akcencie. O...

Dość! Opanuj się Tomlinson!

Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer do Liama. Wiedziałem, że gdy się spotkamy, choć na chwilę przestanę myśleć o Harrym.

Dogadaliśmy się, że spotkamy się u mnie. Dodatkowo miał przyjść jeszcze Zayn. Nawet cieszyłem się z tego, bo już dawno nie robiliśmy sobie takiego męskiego wieczoru.

🌸

— Błagam, skończ — jęknąłem sięgając po kolejny kawałek pizzy.

Liam zaśmiał się i też sięgnął do pudełka.

— Odpuścimy jeżeli przyznasz, że się zakochałeś — powiedział Zayn też się uśmiechając. Oboje z Liamem świetnie się bawili, podczas gdy ja już nie bardzo.

— Och, okej — westchnąłem. — Kocham Stylesa, pasuje?

— Jak najbardziej — zachichotali, przybijając sobie piątki.

Wywróciłem oczami. Zacząłem żałować, że ich do siebie zaprosiłem, bo zamiast pomóc zapomnieć mi o Harrym oni tylko mi o nim przypominali. Co więcej - uświadomili mi, że się zakochałem. Ja. Louis Tomlinson.

— Spokojnie Tommo — moje rozmyślania przerwał Liam. — Po prostu zaproś go na randkę.

— Żeby to było takie proste. Mam ci przypomnieć ile ty zbierałeś się, żeby zaprosić tego typa z klubu?

Chłopak pokręcił głową.

— Ale to było co innego. Poza tym, jak widzisz nie wyszło nam — przypomniał.

— Bo mi to wyjdzie — mruknąłem z niezadowoleniem.

— A właśnie, że tak — wtrącił się Malik. — Zresztą widać, że ty jemu też się podobasz.

Popatrzyłem na nich z powątpiewaniem. Nie byłem pewien czy mają rację. Zwykle jeżeli komuś się podobałem w jakiś sposób potrafiłem to wyczuć. Styles nie dawał żadnych sygnałów. A może był takim dobrym aktorem? Sam już zaczynałem się w tym wszystkim gubić. Tak naprawdę zakochany byłem tylko raz. W liceum. Reszta to były jedynie zauroczenia. Ale nie teraz. Teraz znowu czułem się jak wtedy, gdy miałem te siedemnaście lat. I bynajmniej nie byłem z tego powodu zadowolony. Wiedziałem, że nie będzie łatwo.

Nie miałem żadnego pomysłu jak mógłbym zaprosić go na randkę czy coś w tym stylu. Nie wiedziałem czy w ogóle mógłbym. Przecież może on ma dziewczynę. Na pewno. Przecież każda laska poleciałaby na te loki.

Chociaż nie. Nie może mieć. Całym sobą pokazuje przecież, że jest gejem. Ale skoro nie dziewczyna to chłopak.

Stop. Przesadzasz. Przestań wymyślać wymówki i po prostu go zaproś.

I wtedy przypomniałem sobie tego blondwłosego chłopaka, którego widziałem w kwiaciarni kiedy przyszedłem zaprosić Harry'ego na grilla. Raczej nie byli parą. NA PEWNO nie byli parą. Zatem przyjaciółmi. Postanowiłem sobie, że pogadam z nim (choć nie wiem jeszcze gdzie to spotkać) i zapytam o Stylesa.

Plan może i miał dużo luk, ale na początek to zawsze to coś. Uznałem, że muszę zacząć działać, bo inaczej ktoś sprzątanie mi Loczka sprzed nosa. Uniosłem wzrok i popatrzyłem na dwójkę przyjaciół, którzy łaskawie postanowili nie przerywać moich kontemplacji.

— Panowie — zacząłem uroczystym głosem, na co tamci unieśli brwi. Zignorowałem to jednak i kontynuowałem. — Macie rację. Muszę w końcu coś zrobić i zagadać do Harry'ego.

Spojrzeli na mnie z aprobatą, a ja uśmiechnąłem się i podniosłem puszkę z colą w ramach toastu.

Nie wiedziałem, że to co sobie właśnie postanowiłem wcale nie będzie takie łatwe jak zakładałem. Ale o tym miałem się dopiero przekonać.

Różany bukiecik •Larry Stylinson• ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz