Nienawidzę cię jeszcze bardziej z każdą sekundą

288 11 76
                                    

-Nagumo jest miłością mojego życia, jedną z dwóch, jest jeszcze firma, która jest moim oczkiem w głowie. To moje dziecko, jedno z trzech, bo mam jeszcze mojego cudownego Suzusia i przekochaną Lucy... Ta firma przez lata była dla mnie właśnie, jak to 3 dziecko. Dlatego Nagumo, który jest miłością mojego życia w prezencie ślubnym otrzymuje ode mnie posadę głównego dyrektora...

Suzuno ścisnął dłoń na kieliszku, który trzymał, a ten aż pękł. Szczęka niebieskowłosego ściśnięta była tak, że aż zęby zgrzytały, a oczy miał takie, jakby zaraz miały wylecieć mu z orbit. Był w stanie przeżyć małżeństwo, ale nie to! Nie był w stanie przyjąć, że Haruya przejął posadę, na którą on pracował od prawie dziesięciu lat.

-Suzuno, krwawisz!- Krzyknął Aphrodi łapiąc drżącą dłoń przyjaciela, ale ten mu się wyszarpał i ruszył do rezydencji. Niestety pierwszą osobą, która wpadła mu w oko, była jego siostra i to na niej pragnął się teraz odegrać.

-Wiedziałaś o tym?!- Krzyknął Suzuno, wkraczając do salonu, gdzie siostra wesoło rozmawiała ze swoją żoną. Lucy aż podskoczyła, gdy usłyszała krzyk brata.

-Jezu Suzuno! Co się stało, ty krwawisz?!- Siostra poderwała się z kanapy. Suzuno rzeczywiście krwawił, a szkarłatna ciesz ciekła po jego dłoni i kapała na podłogę.

-Matka oddała temu debilowi posadę głównego dyrektora, rozumiesz?! Pracowałem na nią dziesięć lat, a on... On pracuje w firmie jakieś pół roku, a ja... Ona zna go cztery miesiące, a mnie całe życie! I wybrała jego!- Krzyknął Suzuno, a łzy cisnęły mu się w oczach, ale nie pozwolił im wypłynąć. Był mężczyzną, nie mógł płakać.

-Żartujesz chyba teraz?! Nie dałaby mu tej posady- powiedziała Lucy i świat dla niej też zatrzymał się na chwilę.

-To idź i zobacz. To koniec tej firmy, rozumiesz?! On ją zniszczy, a ja zostałem na tej jebanej posadzie od brudów! Ja go zabiję, jak go spotkam!- Krzyknął Suzuno pełen złości. Na szczęście zaraz do salonu wpadł Aphrodi i mocno objął przyjaciela, zaczynając krzyczeć.

-Uspokój się Suzuś! Błagam cię! Dąła mu posadę, a nie firmę, to nie jest koniec!- Krzyczał Aphrodi, a jego głos gwałtownie uspokoił niebieskowłosego, który znieruchomiał i przestał się trząść, bo przyjaciel nie powinien go widzieć w tak fatalnym stanie.

Suzuno poszedł grzecznie z Aphrodim do kuchni i pozwolił opatrzyć sobie dłoń. Trochę się wprawdzie krzywił, gdy blondyn usuwał odłamki szkła, ale męskie ego niebieskowłosego zabraniało mu okazać bólu.

Po wszystkim, czyli ratowaniu dłoni niebieskowłosego, ten poprosił blondyna, żeby go zostawił, a Aphrodi to zrobił, bo doskonale rozumiał obecną sytuację przyjaciela. Suzuno wycieńczony ciężkim dniem położył się spać, nie zwracając najmniejszej uwagi na swój drogi garnitur i pobrudzone buty.

Z racji wczesnego zaśnięcia, około piątej rano Suzuna obudziły już smętne myśli i wspomnienia z wczoraj, ścisnął dłonie, ale wtedy już poczuł ból dłoni, którą wczoraj sam sobie rozwalił. Przewrócił się na drugi bok, próbując zasnąć, ale wspomnienia wczorajszej tragedii mu nie dały i po pół godziny zwlekł się z łóżka.

-Już pan wstał?- Zapytała zdziwiona kucharka, gdy zobaczyła młodego Fuusuke w kuchni o piątej rano we wczorajszych ciuchach, w których wyglądał jak nieboszczyk.

-Arthuro u siebie?- Zapytał przecierając oczy Suzuno, a kucharka skinęła głową. Fuusuke nie czekał długo i od razu ruszył do lokaja, nie zważał, że jego praca zaczyna się o szóstej, po prostu miał to gdzieś, on płacił- on wymagał.

Tak, jak Suzuno myślał- lokaj jeszcze spał smacznie w swoim łóżku. Niebieskowłosy ostrożnie podniósł kołdrę obok chłopaka i wpakował się za umięśnionego Arthura, który ku uciesze młodszego- miał na sobie tylko bokserki.

Dwa oblicza I YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz