*Marinette*
Ta noc była naprawdę długa. Początkowo nie mogłam zasnąć, a gdy już udało mi się to zrobić, to śnił mi się Adrien. Tak jestem pewna, że to był on, ponieważ nawet w tym śnie miał przepiękne zielone oczy. Nie mówię, że jego brat nie jest przystojny, ale odkąd byłam małą dziewczynką, jak rozmyślałam o idealnym mężczyźnie, to zawsze miał on zielone oczy. Muszę jednak pamiętać, że to nie ja decyduję, za kogo wyjdę. Muszę to zrobić dla dobra królestwa. Muszę poślubić księcia Felixa.
Właśnie szłam, żeby się z nim spotkać i porozmawiać. Mamy dwa miesiące do naszych oficjalnych zaręczy, z okazji, których wyprawiamy bal. Bo nieoficjalnie jesteśmy już zaręczeni od dłuższego czasu. Dokładnie w tych nieoficjalnych zaręczynach chodzi o to, że już z góry zakładamy, że weźmiemy razem ślub. Ale może się to zmienić i możemy te "zaręczyny" zerwać, jeśli, któreś naszej dwójki nie będzie chciało tego ślubu, ale zazwyczaj się tego nie robi. Nie mówi się też przed czasem oficjalnych zaręczyn, że jesteśmy zaręczeni, chociaż każdy o tym wie. Mówi się bardziej, że jesteśmy przyszłymi narzeczonymi. Pozostali chcą choć trochę zachować pozory tego, że jednak nasze zdanie w tej kwestii się liczy. Znaczy, liczy się, bo możemy je zerwać, ale ja i tak wiem, że chcąc czy nie chcąc dla "dobra królestwa" powinnam wyjść za niego. Od małego jestem przygotowywana na to, że będę musiała wyjść za kogoś dla "dobra królestwa", ale to nie moja wina, że jestem wielką marzycielką i marzy mi się miłość. Wiecie taka prawdziwa, że na widok tej osoby serce bije szybciej, że chce się z nią spędzać każdą chwilę.
Kiedy doszłam do ogrodu, książę już na mnie czekał, siedząc na ławce. Jak zwykle musiałam się spóźnić. Kiedy mnie zobaczył, wstał, a ja podeszłam do niego.
-Przepraszam za spóźnienie- powiedziałam, dygając.
-Nic nie szkodzi, na taką piękną księżniczkę warto było czekać.- powiedział, całując mnie w rękę na powitanie.
Chodziliśmy po ogrodzie, rozmawiając na niezobowiązujące tematy, takie jak pogoda, nasze samopoczucie, zainteresowania, czy pasje. Jako że oboje uwielbialiśmy konie, postanowiliśmy pójść przejechać się na nich.
Uwielbiałam jeździć na swoim koniu. Moja klacz nazywała się Kiara. Była przepięknym, brązowym koniem. Kiedy weszliśmy do stajni, przywitała mnie z radością.
Pojechaliśmy na polanę, gdzie spędziliśmy cudownie czas. Oczywiście wszystko, co jest cudowne, kiedyś się kończy. Na polanę wjechał drugi książę.
-Nie spodziewałem się was tutaj- powiedział zdziwiony.
-Ciebie też dobrze widzieć bracie- odpowiedział Felix.
-I jak, pięknej księżniczce podobała się randka z moim bratem? Mam nadzieje, że nie nawalił. Chociaż znając jego szczęście i wiedząc, jak wyglądały jego poprzednie spotkania z kobietami, nie byłbym taki pewien.
-Nie powinno to cię książę obchodzić, bo jak dobrze zauważyłeś, to nie z tobą miałam randkę, lecz z twoim bratem.
Myślę, że tak naprawdę przyszedł tylko po to, aby uprzykrzyć mi i Felixowi życie.
-Nie unoś się tak, bo jeszcze odlecisz. Chciałem tylko być miłym i tylko przy okazji dowiedzieć się, jak mój brat się spisał.
-Nie masz co robić?- spytał drugi książę- Nino nie przypomniał ci o jakichś twoich obowiązkach.
-Niestety to zrobił i dlatego dopiero teraz poszedłem pojeździć na koniu.
-Och co za szkoda, że dopiero teraz książę przybył- powiedziałam, a w moim głosie dało się słyszeć sarkazm-Ale my właśnie mieliśmy już kończyć. Więc nie obraźcie się, ale ja muszę już iść, obowiązki wzywają.
Powiedziałam, po czym odjechałam. Nie wiem dlaczego, ale książę Adrien bardzo mnie wkurza. Nie wiem czemu. Żadna osoba nie potrafi mnie tak wytrącić z równowagi tak, jak on, a znamy się dopiero od dwóch dni.
Przez niego musiałam wcześniej wrócić do zamku, a było tak miło, dopóki się nie pojawił.
*Adrien*
Kiedy Marinette odjechała, a my jeszcze chwilę zostaliśmy i jeździliśmy na koniach.
-Czyś ty naprawdę do reszty zwariował- spytał Felix, kiedy szliśmy w kierunku stajni- Bardzo fajnie spędzaliśmy czas, ale nie nie mogło być za kolorowo, bo ty musiałeś przyjechać i zacząć robić z siebie palanta.
-Spokojnie, nie zioń ogniem. Przecież nie zrobiłem tego specjalnie.
-Ta na pewno ci uwierzę.
-Twoja strata, nie moja.
-Powiedz mi, chociaż po co wspominałeś o tych dziewczynach. Przecież to nieprawda. Zanim skończyliśmy 16 lat, byliśmy na równi z podrywaniem dziewczyn z zamku i nie tylko. Tylko to nie moja wina, że ty nie stosujesz się do zakazu ojca i dalej to robisz.
-Oj bracie nie przesadzaj. Przecież musi, wiedzieć, na co się pisze, stając się moją bratową.
Tak bratową niestety nie nikim więcej.
-O tu jesteś książę- zauważyłem biegnącego w moją stronę Nino.- Dlaczego ty zawsze musisz uciekać od swoich obowiązków?- spytał, a mój brat spojrzał z załamaniem na mnie.
-Widzę, jak "zrobiłeś" wszystkie swoje obowiązki- powiedział z kpiną Felix.
-Ups, czyli jednak musiałem dziś coś zrobić poza wstaniem z łóżka i dopilnowania, aby mój brat się nie nudził. Dobra Nino spadamy do zamku robić moje obowiązki- powiedziałem, zsiadając z konia- A i braciszku jakbyś mógł odprowadzić mojego konia- mówiąc to podałem mu lejce i jak najszybciej udałem się w stronę wejścia do zamku.
*Marinette*
Leżałyśmy z Alyą na moim łóżku i od 10 minut obgadywaliśmy Adriena i Felixa.
-Czy ja naprawdę muszę wychodzić za niego?
-No tak, ale o co ci chodzi, przecież jest przystojny, a te jego niebieskie oczy... Mówiłaś, że fajnie spędziliście razem czas.
-No niby tak, ale jakoś nie czuję między nami chemii. A na dodatek ma tak wkurzającego brata.
-A już rozumiem...
-Nic nie rozumiesz.
-A mi się zdaje, że jednak tak. Zakochałaś się, w nie tym księciu co trzeba i teraz biedna cierpisz. Naprawdę ci współczuję.
-Ty sobie chyba żartujesz, ja i zakochanie się w kimś takim?
-No nie przesadzaj.
-Jak chcesz, to możesz sobie go wziąć.
-Zostawię go tobie, ja już znalazłam swojego jedynego.
-Chwila co? Od kiedy ty z kimś jesteś i ja nic nie wiem.
-To jeszcze nic pewnego. Nino, udaje niedostępnego i przez to mam utrudnione zadanie. Ale mówię ci, że do końca jego pobytu w zamku będzie mój...yyyy.... znaczy, będziemy razem. A jak nie, to nie nazywam się Alya Césaire.
-Już biedakowi współczuję.
-A ja myślę, że wielu mężczyzn by mu zazdrościło. A wiesz, co jest najlepsze?
-Co?
-Nino jest najlepszym przyjacielem i prawą ręką księcia Adriena. Pomyśl tylko, ty i książę Adrien razem oraz my wasi najlepsi przyjaciele też razem. Czy to nie byłoby romantyczne? Te wspólne randki, spacery, wspólne wychowywanie dzieci.- rozmarzyła się moja najlepsza przyjaciółka.
-Ta to się nigdy nie wydarzy. I to niby ja jestem marzycielką.
-Nigdy nie mów nigdy Marinett.
CZYTASZ
Miłość na zamku. Miraculum
FanfictionPierwsza część serii "Miłość na zamku" -Pierwsza część "Miłość na zamku. Miraculum" -Druga część "Ślub na zamku. Miraculum" ***** Trochę inna historia niż w Miraculum. Nie ma w niej magicznej biżuterii, superbohaterów czy kwami. Główni bohaterowie...