*Adrien*
Już od dwóch tygodni siedzimy tu na tym zamku i powiem wam, że nic ciekawego się nie dzieje. Nie mam co tutaj robić. Codziennie jeżdżę konno do lasu z Nino oraz próbuję poprzeszkadzać bratu w spotkaniach. Chociaż mój przyjaciel jakoś mniej spędza ze mną czasu, a jak już to robi to gada o jakiejś dziewczynie. Biedak zakochał się w niej, a ta go okręciła sobie wokół palca.
Rodzice podobno jutro muszą wrócić na zamek, podobno ojciec dostał list, w którymś ktoś wspominał o tym, że jest jakaś pilna sytuacja i muszą jakąś ważne spotkanie zrobić, by omówić ważne sprawy. Nie wiem, o co chodzi, ale nie do końca mnie to obchodzi. Pewnie to jakaś wymówka ojca, żeby móc wrócić do domu. Pewnie nie podoba mu się to, że nie ma w tym miejscu tak dużej władzy, dlatego pewnie wraca. Jestem na niego wkurzony, że nas zostawia, chociaż bardziej wkurza mnie to, że rodzice nie chcą mnie zabrać ze sobą. Podobno mam być wsparciem dla brata w tak ważnym dla niego czasie. Mama nie jest z tego powodu zadowolona. Polubiła królową Sabinę i codziennie razem spędzają dużo czasu na plotkowaniu, i najchętniej by została, ale woli taty nie puszczać samego, bo cytując jej słowa "Biedny Gabryś sobie beze mnie nie poradzi i będzie się ubierał jak ostatnia sierota". Mama jest bardzo wyczulona na sposobie ubioru. Dziwię się, że jeszcze nie zabrała się za stroje galowe wojska, a nie nawet one się przed nią nie uchroniły.
Dzisiaj tak dobitnie mi się nudziło, że zawędrowałem do kuchni, którą swoją drogą było bardzo trudno znaleźć. Nie wiem, ja mieszkańcy tego zamku się tu odnajdują, to jakiś głupi labirynt, w którym bez przeszkolenia się nie odnajdziesz. Ciekawe, co jeszcze uda mi się odnaleźć. Dobra w głównym zamku jakoś idzie się połapać, gdzie co jest, ale już w pozostałych częściach budynku już nie raz się zgubiłem.
Usiadłem na schodach, które prowadziły do kuchni i postanowiłem podsłuchać rozmów przebywających tam ludzi, bo usłyszałem imię swojego brata. Nie miałem nic lepszego do roboty, więc myślę, że nie będzie to nikomu przeszkadzać.
Na szczęście drzwi były uchylone tak, że nikt mnie nie widział i mogłem bezkarnie podsłuchiwać.
-Książę Felix jest idealnym kandydatem na męża dla naszej księżniczki- powiedziała jakaś kobieta, po głosie mogę powiedzieć, że dokładnie jakaś młoda kobieta- Wydaje się, że jest dobrym i mądrym mężczyzną, i księżniczka Marinette byłaby głupia, gdyby zerwała zaręczyny nieważne czy te oficjalne, czy nieoficjalne.
-A według mnie Zoe, on w ogóle nie pasuje do Marinette- pierwszy raz słyszałem, żeby ktoś z pracowników zamku mówił do niej, nie używając słowa "księżniczka".
-Nora, ale ty nie jesteś obiektywna. Twoja siostra i ty wolałybyście, żeby to księżniczka była zaręczona z księciem Adrienem.
-Gdybyś usłyszała narzekania Marinette na Adriena, to byś mi przyznała rację. Wkłada ona w to więcej emocji i serca niż w opowiadanie o Felixie, jeśli w ogóle o nim opowiada. Jak przez pierwszy tydzień narzekała na niego przy Aly, tej już się tego nie chciało dłużej słuchać i mi zdawać relacji z tego, więc tak od tygodnia razem słucham narzekań Marinette.
Nie dziwię się, że na mnie narzeka, może troszkę ma rację. Ale nie może być aż tak źle.
-Zazdroszczę ci, też chciałabym, żeby księżniczka była moją przyjaciółką. Chciałabym usiąść i poplotkować z księżniczką.
-Dla twojej wiadomości to ona jest bardziej dla mnie jak młodsza siostra.
-Tym bardziej ci zazdroszczę.
-Ciekawe co dzisiaj Adrien wymyśli i z czego będę musiała wysłuchać. Ja ci mówię, ona po prostu się w nim zakochała, ale z powodu tego, że jest nieoficjalnie zaręczona z Felixem, to nawet sama przed sobą się do tego nie przyzna.
-No nie wiem.
-Myślę, że gdyby była zwykłą dziewczyną, a on zwykłym chłopakiem, to by to wszystko inaczej się potoczyło. Byłoby na pewno łatwiejsze.
-Ale ja się jej dziwię. Ma wyjść za przystojnego księcia, a z tego, o co mówisz, wynika, że woli jego brata. Ja bym się nie zastanawiała, tylko bym za niego wyszła.
-Dziewczyno czy ty nigdy nie marzyłaś, aby się zakochać.
-Niestety nie. Życie nauczyło mnie, że trzeba stąpać twardo po ziemi i nie można marnować czasu na marzenia.
-Teraz to ja się z tobą nie zgodzę.
-No nie wierzę. Czyżbyś się zakochała.
-Nie.
Zaprzeczyła za szybko i nawet ja jej nie uwierzyłem.
-No powiedz, kim jest ten szczęściarz.- podpuszczała ją koleżanka.
-Ale to ma zostać między nami i tylko między nami.
Jakich tu rzeczy się można dowiedzieć, to ja jestem pod wrażeniem. Po powrocie do domu będę musiał zacząć częściej chodzić do kuchni.
-Zgoda
-To jeden z tych nowych kucharzy.
-Który z tej dwójki jest takim szczęściarzem Henri czy Chris.
-Pamiętaj, że mam miejsce, w którym mogłabym złożyć twoje martwe ciało, kiedy komuś tylko o tym piśniesz, a szczególności Aly lub Marinette.
-Dobra nie przesadzaj, kto to taki?
-Chris... Nawet o tym nie myśl.
-Ale czym?
-O tym, aby nas ze sobą swatać.
-No już dobrze. Mam tylko jedno pytanie zupełnie niezwiązane z twoim chłopakiem, jak to jest możliwe, że jesteś tak blisko z księżniczką?
-Powiem ci, że nie łatwo jest się ze mną zaprzyjaźnić, ale jakimś cudem udało mi się ją do siebie przekonać. Tak sobie teraz myślę, że dogadałabyś się z Marinette, tylko się nie nakręcaj. Jak chcesz, mogę się spytać, czy jutro mogę przyprowadzić swoją przyjaciółkę. Pewnie się zgodzi, bo wie, że ja nie wielu osobą ufam na tyle, by zaliczyć ich do grona moich przyjaciół.
-Czyli uważasz mnie za swoją przyjaciółkę?
-Oczywiście.
-Dzięki.
Właśnie w tym momencie oparłem się troszkę za mocno o drzwi, a te zaskrzypiały.
-Poczekaj chyba mamy nieproszonego gościa.
Kiedy podchodziły do drzwi, próbowałem się jak najszybciej ulotnić z tego miejsca.
CZYTASZ
Miłość na zamku. Miraculum
FanfictionPierwsza część serii "Miłość na zamku" -Pierwsza część "Miłość na zamku. Miraculum" -Druga część "Ślub na zamku. Miraculum" ***** Trochę inna historia niż w Miraculum. Nie ma w niej magicznej biżuterii, superbohaterów czy kwami. Główni bohaterowie...