Wtorek zaczął się zupełnie normalnie. Adam przyszedł po Alfę gdy spałam. Niestety nie zostawił już żadnego liściku,ani śniadania. Wiedział, że dam sobie radę.Trochę za tym tęskniłam. Człowiek zbyt szybko przyzwyczaja się do dobrego. Trudno trzeba samemu ruszyć tyłek i zrobić sobie chociaż kawę. Zwlokłam się z łóżka i ruszyłam do kuchni. Nastawiłam expres, zajrzałam do lodówki. Oczywiście Adam zadbał o to, żeby nie świeciła pustkami. Na śniadanie przyjdzie czas. Musiałam napić się kawy. Usiadłam przy stole, oparłam głowę na dłoniach i patrząc w okno rozmyślałam o ostatnich wydarzeniach. W życiu bym nie pomyślała, że bufon - Adam będzie się zajmował nie tylko mną, ale i moim psem. W pracy sprawiał wrażenie strasznego sztywniaka i służbisty, nawet się nie uśmiechał.Na co dzień był zupełnie Innym człowiekiem. Zerknęłam na dół. Adam właśnie wracał z Alfą. I stała się rzecz niemożliwa.
Po raz pierwszy zobaczyłam jak Adam się uśmiecha. Alfa jak zwykle nie chciała wrócić. Adam kucnął przed nią, wziął jej pysk w swoje dłonie, coś zaczął do niej mówić, a ta wariatka dalej lizać go po twarzy. Zaśmiewał się jak małe dziecko. Ostatecznie wstał, kiwnął ręką na Alfę, a ta posłusznie podreptała przodem. Z uśmiechem wchodził do klatki. Był to najszczerszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Jego oczy zrobiły się jaśniejsze, miały teraz kolor wody w lagunie, nie ciemnego, wzburzonego morza. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk expresu. Kawa była gotowa, a po kuchni roznosił się jej cudowny zapach. W tym samym momencie, gdy nalewałam sobie kawy do kubka Adam i Alfa weszli do mieszkania. Moja psinka nie odstępowała go na krok. Utwierdziłam się w przekonaniu, że jednak została zaczarowana przez morskookiego.-Ależ piękny zapach.Robisz kawę? - spytał
-Tak. Masz ochotę? - zabrzmiało, to co najmniej dwuznacznie.
-Nie chcę Ci robić kłopotu, ale chętnie bym się napił. - I znów w jego głosie ta bufonowatość.
Cudowny uśmiech zniknął.
-Żaden kłopot. Siadaj. - powiedziałam równie chłodno i podałam mu kubek.
Usiadł przy stole naprzeciwko mnie. Patrzyłam jak jego ogromne ręce obejmują kubek. Powinny obejmować coś zupełnie innego.
-Ależ pyszna, robisz super kawę. - stwierdził
-Faktycznie to expres ją zrobił nie ja, ale dzięki - dodałam z przekąsem.
-Wiesz twoja Alfa kiedyś mnie wykończy. Kto to słyszał, żeby biec przez pół parku za psem, który gonił motyla.-i pogłaskał Alfę, która grzecznie siedziała przy jego nogach.
-Już niedługo cię uwolnię. Będziesz mógł od niej odpocząć. Jutro z nią wyjdę. - powiedziałam urażonym tonem.
-Co ty. Lepiej siedź w domu. Żartowałem. Alfa to naprawdę fajny psiak. - znów pogłaskał ją po głowie.,a ona położyła mu ją na kolana.
Dopijaliśmy kawę w milczeniu. Adam zerknął na zegarek.
-Pora na mnie. - wstał i podchodząc do mnie poprawił mi ramiączko od koszulki nocnej.
Jak zwykle zapomniałam założyć szlafrok. Spojrzałam na niego. Górował nade mną, a jego oczy znów przybrały barwę morza. Patrzyliśmy chwilę na siebie, aż w końcu on nie wytrzymał. Objął rękami moją twarz i pocałował. Pocałunek był zachłanny, tak jakby bał się, że za moment zdmuchnie go wiatr. Zamknęłam oczy i poddałam mu się całkowicie. Podniósł mnie z krzesła nie przestając całować i objął talię swoimi ramionami. Zadrżałam gdy moje prawie nagie piersi oparły się o jego klatkę piersiową. Przycisnął mnie mocniej do siebie tak, że zabrakło mi tchu. Ogromne dłonie Adama zawędrowały na moje pośladki delikatnie je ugniatając. Byłam gotowa na to, żeby go przyjąć tak, jak w moim śnie. Gdy jęknęłam Adam odskoczył ode mnie jakby się co najmniej poparzył wrzątkiem.
CZYTASZ
Porażeni [Zakończone]
RomanceSplątane losy trojga ludzi. Miłość, żal, namiętność, przyjaźń.. I co tam jeszcze z tego wyniknie. Czy łatwo jest dokonać wyboru w miłości...? Czy bohaterka Anna znajdzie szczęście, którego szuka? "-Nie! - krzyknęłam do Adama. - Pojadę do mamy. Koni...