11

291 17 4
                                    

Po powrocie do domu Taketory wraz z Kuroo usiedliśmy na skórzanej kanapie i czekaliśmy wspólnie na północ i wybicie nowego roku. Gdy siedzieliśmy tak dobre parę godzin i rozmawialiśmy z innymi w końcu dostaliśmy chwilę dla siebie.

- Może wyjdziecie w końcu tańczyć? Tylko siedzicie i nic nie robicie! Wasz nowy rok będzie do dupy jak będziecie tylko tak siedzieć! - wykrzyczał Taketora próbując być głośniejszy od ludzi w domu i muzyki rozbrzmiewającej na całą uliczkę.

- No dobra. Ai, w sumie racja. Idziemy. - wyszeptał mi do ucha Kuuro, po czym wstał i podał mi rękę.

Niepewnie podając mu rękę ruszyłam wraz z nim na środek sali. Chwilę patrzyłam zakłopotana jak mam się za to zabrać, aż w końcu Tetsurou złapał mnie rękami w talii, moje ręce założył sobie za kark. Powoli się do mnie przybliżył, a po chwili wszystko ucichło i zaczęła rozbrzmiewać cicha, powolna piosenka.

- Ukartowałeś to? - spytałam chłopaka podnosząc się na palcach butów do jego ucha.

- Nigdy. - parsknął śmiechem wpatrując się w moje zabiegane źrenice.

Po chwili piosenka się skończyła i rozpoczęło się odliczanie. Muzyka ucichła, wszyscy złapali za kieliszki i stanęli koło swoich przyjaciół, żeby wspólnie wznosić toast.

- Trzy... Dwa... Jeden! Zero! - zanim skończyło się odliczanie poczułam ucisk na mojej talii i usta przyciskane do moich.

Po chwili uświadomiłam sobie, że to Kuuro zakończył, jak i rozpoczął ten nowy, lepszy rok.

- Wszystkiego najlepszego skarbie. - szepnęłam do jego ucha, po czym poczułam dreszcz rozchodzący się po moim całym ciele.

Gdy tylko odwróciłam głowę zobaczyłam Kenmę, Leva, Yaku i resztę chłopaków z drużyny patrzących na nas z wytrzeszczonymi oczami.

- A ty co się patrzysz? Wydłubać ci te oczka? - parsknął żartem Tetsurou posyłając groźny wzrok do Taketory.

- Nie, nie. Szczęścia gołąbeczki! - pisnął irokeziarz odwracając twarz przerażony, po czym wszyscy zaczęli się śmiać i żartować.

Następne godziny minęły wyjątkowo miło. Tańce, rozmowy i śmiechy, właśnie tego nie było końca. Jednak w końcu nadeszła na mnie pora. Wybiła szósta rano.

- Dobrze kochani. Wszyscy już zaczynają wybywać. Ja też muszę już iść. - powiedziałam wstając i otrzepując swoje kolana.

- Zostań z nami jeszcze! - wykrzyknęli wszyscy.

- Nie mogę. Obiecałam wrócić o szóstej. - odparłam uśmiechając się słabo.

- Kuroo śpi. Nie ma kto cię odprowadzić... - powiedział zatroskany Yaku.

- Widzicie za oknem? Jest już bardzo jasno, jak coś to mam naładowany telefon i zadzwonię do was. Nie martwcie się, dam sobie radę. Poza tym, nie mam tak daleko do domu.

- No dobrze. Kuroo będzie zły, ale niech będzie.

- Do zobaczenia więc. - uśmiechnęłam się, po czym ruszyłam w stronę wyjścia z domu. Nałożyłam swoją kurtkę i otworzyłam drzwi biorąc głęboki wdech.

Idąc uliczką czułam ciepło w sercu. Myślałam, że tak właśnie rozpoczął się mój najlepszy rok w życiu. Właśnie z tą myślą mijałam ludzi, którzy nie w każdym przypadku byli trzeźwi.

Po parunastu minutach dotarłam do mojego domu. Gdy chciałam otworzyć drzwi, na mojej drodze stanął zamknięty zamek. Nie miałam przy sobie klucza, a moi ukochani domownicy nie odpisywali. Miałam do wyboru dwie rzeczy. Czekać na mrozie w szpilkach i sukience, bądź iść gdzieś przeczekać, aż wrócą bądź chociaż odpiszą. Pierwsze co wpadło mi do głowy to odwiedzić mamę Kuroo. Byłam pewna, że jest w domu, gdyż światło w kuchni było zapalone a kobieta krzątała się po kuchni. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi domostwa i zapukałam.

Białowłosy Anioł | Haikyuu |Kuroo Tetsurou x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz