7

363 20 27
                                    

Cała wręcz buzowałam negatywnymi emocjami. Nie mogłam opuścić lekcji, ale treningi owszem. Postanowiłam załatwić sobie wymówkę, żeby nie musieć iść do drużyny po lekcjach i zadzwonić do kogoś, do kogo sama nie spodziewałam się, że zadzwonię.

- Ohayo, Tooru-senpai... - odezwałam się lekko czując zawstydzenie.

- A któż to dzwoni... Ai-chan! - zaśmiał się. - O co chodzi?

- Uh... Masz czas po szkole? Chciałabym się stamtąd zmyć jak najprędzej się da, a lekcje chyba kończysz wcześniej ode mnie...

- Nekoma ci dokucza? Kogo mam naprostować?!

- Haha, spokojnie. Na razie nikogo. Po prostu chciałam z tobą gdzieś wyjść i przy okazji nie pójść na trening siatkówki.

- W takim razie przyjdę po ciebie od razu po zakończeniu lekcji! - odpowiedział wesoło.

-W takim razie będę czekać przy bramie! Sayonara!

- Sayonara, Ai!

Odetchnęłam z ulgą, po czym ubrałam się w mundurek, pomalowałam lepiej niż zwykle i zarzuciłam torbę na ramię.

- Leki..? - spojrzałam na komodę nocną. - Trzeci dzień bez leków dam radę. - uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam na dół. - Ohayo! - krzyknęłam witając się z bratem i ojcem.

- Dzień dobry. - odpowiedział ojciec wychylając się zza gazety, którą właśnie czytał. - Jedzenie zapakowałem ci do twojej śniadaniówki. Leży ma komodzie przy wyjściu.

- Dziękuję! Miłego dnia!

Gdy tylko wyszłam na ulicę jak najszybciej się dało ruszyłam w stronę szkoły. Nie chciałam spotkać Tetsurou chociaż przez najbliższe dni. Byłam świadoma, że przez moje wczorajsze słowa i jego mogę stracić. Nie powiedziałam mu nawet o śmierci własnej matki.

Wchodząc do klasy znów jedyne miejsce jakie było, należało do Taketory. Usiadłam obok i lekko się do niego uśmiechnęłam na przywitanie.

- Dlaczego nie było cię na treningu? - spytał.

- Trochę zaspałam. Przepraszam. - odpowiedziałam, po czym nauczyciel wszedł do sali.

Po skończonych lekcjach przesiedzianych obok Yamamoto było wesoło. Cały czas podczas śmiałam się z jego dziwacznych pomysłów na zbliżającego się wielkimi krokami sylwestra. W końcu była już zima, więc również święta.

Wychodząc z klasy przeprosiłam, że nie pojawię się na treningu. Poczułam wibracje mojego telefonu, więc wyciągnęłam go z torby i odebrałam.

- Gdzie jesteś? - spytał Oikawa.

- Właśnie wyszłam z sali. A ty gdzie?

- Przy sali gimnastycznej. Będę w drodze pod bramę.

- Dobrze, już idę.

Rozłączyłam się i ruszyłam pod omówione miejsce. Gdy moje oczy ujrzały kapitana Aoby szeroko się uśmiechnęłam.

- Ai-chan! - krzyknął chłopak podbiegając do mnie i tuląc z całych sił. Po chwili podniósł mnie i zaczął kręcić w kółko.

- Tooru-senpai! Udusisz mnie! - zaśmiałam się. - To gdzie idziemy? - spojrzałam mu ciekawsko w oczy stojąc nie cały metr od niego unosząc głowę ku górze.

- Niespodzianka! - uśmiechnął się szeroko, po czym położył mi rękę na czole. - Jedyne co w sumie zaplanowałem, to żebyś dobrze się bawiła.

- Z tobą zawsze.

Oikawa złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę na przystanek autobusowy.

Białowłosy Anioł | Haikyuu |Kuroo Tetsurou x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz