Cała wręcz buzowałam negatywnymi emocjami. Nie mogłam opuścić lekcji, ale treningi owszem. Postanowiłam załatwić sobie wymówkę, żeby nie musieć iść do drużyny po lekcjach i zadzwonić do kogoś, do kogo sama nie spodziewałam się, że zadzwonię.
- Ohayo, Tooru-senpai... - odezwałam się lekko czując zawstydzenie.
- A któż to dzwoni... Ai-chan! - zaśmiał się. - O co chodzi?
- Uh... Masz czas po szkole? Chciałabym się stamtąd zmyć jak najprędzej się da, a lekcje chyba kończysz wcześniej ode mnie...
- Nekoma ci dokucza? Kogo mam naprostować?!
- Haha, spokojnie. Na razie nikogo. Po prostu chciałam z tobą gdzieś wyjść i przy okazji nie pójść na trening siatkówki.
- W takim razie przyjdę po ciebie od razu po zakończeniu lekcji! - odpowiedział wesoło.
-W takim razie będę czekać przy bramie! Sayonara!
- Sayonara, Ai!
Odetchnęłam z ulgą, po czym ubrałam się w mundurek, pomalowałam lepiej niż zwykle i zarzuciłam torbę na ramię.
- Leki..? - spojrzałam na komodę nocną. - Trzeci dzień bez leków dam radę. - uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam na dół. - Ohayo! - krzyknęłam witając się z bratem i ojcem.
- Dzień dobry. - odpowiedział ojciec wychylając się zza gazety, którą właśnie czytał. - Jedzenie zapakowałem ci do twojej śniadaniówki. Leży ma komodzie przy wyjściu.
- Dziękuję! Miłego dnia!
Gdy tylko wyszłam na ulicę jak najszybciej się dało ruszyłam w stronę szkoły. Nie chciałam spotkać Tetsurou chociaż przez najbliższe dni. Byłam świadoma, że przez moje wczorajsze słowa i jego mogę stracić. Nie powiedziałam mu nawet o śmierci własnej matki.
Wchodząc do klasy znów jedyne miejsce jakie było, należało do Taketory. Usiadłam obok i lekko się do niego uśmiechnęłam na przywitanie.
- Dlaczego nie było cię na treningu? - spytał.
- Trochę zaspałam. Przepraszam. - odpowiedziałam, po czym nauczyciel wszedł do sali.
Po skończonych lekcjach przesiedzianych obok Yamamoto było wesoło. Cały czas podczas śmiałam się z jego dziwacznych pomysłów na zbliżającego się wielkimi krokami sylwestra. W końcu była już zima, więc również święta.
Wychodząc z klasy przeprosiłam, że nie pojawię się na treningu. Poczułam wibracje mojego telefonu, więc wyciągnęłam go z torby i odebrałam.
- Gdzie jesteś? - spytał Oikawa.
- Właśnie wyszłam z sali. A ty gdzie?
- Przy sali gimnastycznej. Będę w drodze pod bramę.
- Dobrze, już idę.
Rozłączyłam się i ruszyłam pod omówione miejsce. Gdy moje oczy ujrzały kapitana Aoby szeroko się uśmiechnęłam.
- Ai-chan! - krzyknął chłopak podbiegając do mnie i tuląc z całych sił. Po chwili podniósł mnie i zaczął kręcić w kółko.
- Tooru-senpai! Udusisz mnie! - zaśmiałam się. - To gdzie idziemy? - spojrzałam mu ciekawsko w oczy stojąc nie cały metr od niego unosząc głowę ku górze.
- Niespodzianka! - uśmiechnął się szeroko, po czym położył mi rękę na czole. - Jedyne co w sumie zaplanowałem, to żebyś dobrze się bawiła.
- Z tobą zawsze.
Oikawa złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę na przystanek autobusowy.
CZYTASZ
Białowłosy Anioł | Haikyuu |Kuroo Tetsurou x OC
Teen FictionKiedyś coś tu się pojawi! Obiecuję!♥