14.

393 35 30
                                    




Liceum U.A.

W tym samym czasie


Uczniowie wraz z resztą grona pedagogicznego która pozostała w mieście zebrali się w jednej z sal wykładowych, aby obmyślić jakąkolwiek strategie. Towarzyszył im również Endeavor który jako jedyny prężył się i patrzył z wyższością i chełpił się swoją przewidywalnością nad resztą zgromadzonych. Oni jednak nie zwracali na niego uwagi tylko w głowach rozgrywali ciągle od nowa i od nowa ich kroki z ostatnich tygodni. Do tej pory nic nie szło po myśli bohaterów a coraz to kolejni z nich znikali w zatrważających okolicznościach. Nie mogli sobie pozwolić już na jakiekolwiek potknięcia. Było ich już stanowczo za dużo i każdy z nich zdawał sobie z tego sprawę. Przegrywali a ich porażka z dnia na dzień wypalała w nich coraz większe dziury, przez które wylewała się z nich zacięcie do działania a w jej miejsce wchodziło zwątpienie i złość a wręcz furia.

Od zawsze było widać, że młody Midoriya w jakiś sposób dowodził całą grupą i mimo niesnasek z Katsukim to on często motywował i prowadził cały zespół przez liczne akcje. Zawsze miał jakiś plan co dodawało otuchy młodym bohaterom, którzy teraz gdy został porwany wraz zresztą siedzieli ze zwieszonymi głowami czekając na dalszy rozwój sytuacji. Została ich tylko trójka.

Do ich uszu doszło lekkie chrząknięcie dyrektora, który siedział na swoim fotelu dzięki czemu był widoczny zza wysokiego stołu. Wszystkie oczy przeniosły się na niego wyczekująco na co on jeszcze westchnął i w końcu przemówił.

-Zebrałem was tu, aby omówić sytuacje ostatnich dni. Jak doskonale już pewnie wiecie stoimy nad przepaścią. Jedni z naszych czołowych studentów zostało w trakcie akcji. Nie możemy sobie pozwolić na więcej strat.

-Jak dalej będziecie iść takim tropem to za niedługo nie będzie komu spotykać się w tej sali. - Prychnął złośliwie Endeavor przeszywając wzrokiem wszystkich uczestników chłodnym spojrzeniem swoich turkusowych oczu.

-Uspokój się Endeavorze. To nie czas na takie rozmowy. Musimy skupić się na przyszłych działaniach a nie skupiać się na przeszłości. -Powiedział dyrektor nadzwyczaj ostrym jak na niego tonem, którym chciał utemperować bohatera jednak on nie dawał za wygraną.

-Gdybyście posłuchali mądrzejszego nic takiego by się nie wydarzyło. - powiedział pysznie płomienisty bohater prężąc się przy tym wdzięcznie.

-Bo twoje propozycje były lepsze. - powiedział pod nosem Aizawa jednak na tyle głośno, że dobiegło do każdej pary uszu w pomieszczeniu. Gdy nauczyciel zorientował się, że jego uwaga nie została niezauważona kontynuował. - Jak to szło? „Wystawcie dzieciaka jako przynętę. Jak się zjawią zrzućcie na nich bombę. Kilku złoczyńców mniej za jednym zamachem." Iście bohaterskie i dydaktyczne zachowanie nie powiem.

-Byłoby dużo mniej ofiar to jest pewne. - krzyknął na swoją obronę Endeavor i uderzył dłonią w stół tak że kilka osób wzdrygnęło się tak jakby ten niespodziewany i głośny dźwięk wyrwał ich z jakiegoś transu lub snu. - Jak nie respektujecie mojego zdania to po co ja w ogóle tutaj jestem? Niepotrzebnie tutaj przychodziłem tak jak niepotrzebnie wysyłałem syna do tej noc niewartej placówki. Shoto wstawaj wychodzimy! -Podwyższonym głosem zwrócił się do syna, który siedział na przeciwko niego z założonymi rękami a jego jakby nieobecny wzrok wpatrywał się w jeden punkt, którym była wielka roślina aloesu stojąca za plecami jego rodziciela.

-Ja tu zostaję. - powiedział krótko Todoroki nie patrząc nawet na ojca. - Ważą się losy moich przyjaciół. Nie opuszczę ich w potrzebie.

-To nie było pytanie tylko polecenie. - wycedził przez zęby Endeavor a jego płomienie rozbłysły jakby gniew, który w nim rósł był dla nich benzyną.

Skradzione widowiskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz