29.

207 31 12
                                    




Kirishima upadł na kolana przed doktorem jak to pamiętał z jednej sytuacji, gdy był jeszcze głupim i miał nadzieję, że znów to jakkolwiek pomoże mu się wykaraskać z tej sytuacji. Mina doktora była jednak nietęga.

-Nie mam pojęcia jak przemknęli. Błagam o wybaczenie. - Mechanicznym i beznamiętnym głosem, który miał wyćwiczony do perfekcji.

-Nie mam czasu się teraz tym zajmować. - Powiedział rozmasowując sobie podstawę nosa dwoma palcami przez co jego okulary zjechały mu niżej na nosie. - Katsuki nie spuszczaj go z oczu. - Zwrócił się do syna po czym znów spojrzał na Kirishimę i powiedział. - Zajmę się tobą później. Masz wolną rękę. W razie nieposłuszeństwa zabij.

Po tych słowach mężczyzna opuścił laboratorium, a gdy jego kroki dawno już ucichły głos zabrał Katsuki.

-Dobra nie mamy czasu do stracenia. - Powiedział po czym podszedł do jednego ze stołów, z których wziął coś co wyglądało jak skalpel chirurgiczny po czym odszedł w stronę jednej z wielu szaf. - Chodź tutaj. - Ponaglił mnie po czym wytłumaczył. - W tym miejscu jest martwe pole kamer.

-Okay, ale po co ci jest ten skalpel? - Zapytał zdezorientowany Kirishima przenosząc wzrok na przemian z twarzy Katsukiego na ostrze, które ściskał w ręce.

-Musisz wyciąć mi czip z szyi. - Powiedział jakby nigdy nic chłopak po czym wyciągnął w jego stronę ostrze na co Kirishima popatrzył się na niego jakby podejrzewał, że jednak chłopak dostał o jeden cios w głowę za dużo.

-Czy ciebie pogrzało? - Zapytał chłopak robiąc pół kroku do tyłu wyciągając ty samym ręce przed siebie w geście obronnym.

-Musisz to zrobić. Bez tego nie uda nam się wyjść stąd niepostrzeżenie. Uwierz mi przekonałem się o tym na własnej skórze.

-Dlaczego nie możesz sam tego zrobić? - Zapytał spanikowanym głosem Kirishima robiąc kolejny krok w tył a jego plecy spotkały się z szafą stojącą tuż za nim. - Ty wiesz, gdzie on się znajduje.

- Nie jestem w stanie dobrze sięgnąć w tamto miejsce i mógłbym sobie zrobić więcej krzywdy tym niż pożytku. Tamtędy przechodzi wiele ważnych naczyń które mógłbym przy okazji uszkodzić. - Tłumaczył mu dalej nie opuszczając ręki ze skalpelem. - Spokojnie poinstruuje cię,

Kirishima westchnął ciężko i w końcu odebrał od niego ostrze na co kącik ust Katsukiego powędrował kilka milimetrów do góry.

-Tylko masz nie krzyczeć. - Powiedział ostrzegawczo na co chłopak pokiwał głową. - Gdzie jest to? - Zapytał podskakując kilka razy w miejscu dla odwagi.

-Dokładnie tutaj. - Powiedział i wskazał ciemniejszą plamkę na jego szyi, która prawdopodobnie powstać właśnie wskutek wszczepienia czipu. - Dotknij tego miejsca. Powinieneś wyczuć pod palcami, gdzie się on znajduje.

Kirishima wykonał polecenie i chwilę później wyczuł po palcami coś wielkości małego śrutu do wirówki.

-Chyba to mam. - Powiedział niepewnie nie zdejmując palców z szyi Katsukigo.

-Świetnie. - Skwitował po czym dodał. - Spróbuj naciągnąć skórę tak aby on wyszedł na wierzch na tyle aby pojawiło się zgrubienie. - Kirishima mruknął w geście aprobaty i gdy tak zrobił Katsuki powiedział. - Teraz natnij skórę na tym zgrubieniu. Tylko nie za dużo. Nie chce się tu wykrwawić.

Ten mały uszczypliwy żart w tym momencie nie bawił zbytnio chłopaka. Wziął kilka głębokich wdechów po czym przystawił skalpel do szyi przyjaciela. Katsuki jedynie syknął z bólu jednak jak obiecał nie krzyczał. Z rany od razu zaczęła płynąć ciurkiem krew jednak pomiędzy stróżkami Kirishima zauważył mały metalowy prostopadłościan ze ściętymi krawędziami.

-Dobrze a teraz spróbuj ścisnąć ranę i wydobyć z niej czip.

Gdy Kirishima ścisnął ranę wypłynęło z niej jeszcze więcej krwi jednak dzięki temu prostopadłościan wysunął się na tyle że chłopak mógł chwycić go w palce i wyjąć co od razu uczynił.

- Mam go! - Krzyknął radośnie na co Katsuki od razu go uciszył. - Dobra a co teraz z twoją szyją stary? - Zapytał przyjaciela patrząc na ranę, z której nadal obwicie lała się krew.

-Tym zajmiemy się jak wrócimy bezpiecznie na U.A.- Powiedział po czym wyjął z kieszeni kawałek prześcieradła, którym tydzień wcześniej wykonywali opatrunek na jego rękę po czym obwinął sobie go kilka razy wokół szyi i zawiązał w niedbały węzeł.

-Jesteś pewien? - Zapytał go jeszcze, aby się upewnić na co chłopak odparł jedynie.

-Tak. - Po czym dodał szybko. - Chodźmy po resztę i zmywajmy się stąd.

****

Od razu narzucili sobie szybkie tępo. Szli ramię w ramię aż trafili do tych drzwi. Kirishima pomacał kieszeń i po czym wyciągnął z niej klucz.

-Otwieraj. Nie ma na co czekać. - Pośpieszył go Katsuki.

Chłopak jak najszybciej chciał już stąd uciec. Bolało go dosłownie wszystko od stóp do głów. Musiał przyznać, że Deku jak chciał miał niezłego kopa. Głowa pulsowała mu niemiłosiernie tak jak wszystkie rany na jego twarzy. Niestety jedno z uderzeń chłopaka trafiło również w rękę Katsukiego która znów zaczęła puchnąć wypełniając opatrunek, w który była zawinięta. On jednak nie chciał się do tego przyznać, dlatego poprosił Kirishimę, aby to on wyciął czip. Wiedział, że sam nie będzie w stanie tego zrobić. Jego ciało było na wycieńczeniu jednak on zaciskał mocno szczękę i parł do przodu. Wiedział, że tak trzeba.

Chwilę później drzwi się otworzyły jednak nikt z nich nie wyszedł co zaskoczyło chłopaka. Czyżby znaleźli ich? Ale czy wtedy wszyscy nie byliby wtedy w środku?

-Ej to my. - Powiedział Kirishima w ciemną przestrzeń. - Droga wolna. - Dopiero po tych słowach usłyszeli ruch a zaraz później zobaczyli dwie postacie wychodzące ze schowka. Na ten obraz Katsuki odetchnął z ulgą. - Dobra nie ma czasu do stracenia. Uciekamy z tego cyrku.

Zaczęli biec w stronę wyjścia jednak nagle Katsuki się zatrzymał przypomniawszy sobie o czymś. Wywołało niemałe zaskoczenie wśród zebranych.

-Co robisz Katsuki? Musimy biec. - Zapytał zdezorientowany Midoriya.

-Uciekajcie jak najdalej wam się uda.  Ja was za chwile dogonię. - Powiedział po czym bezzwłocznie zaczął biec w przeciwnym kierunku z powrotem do laboratorium.

W kieszeni wymacał kluczyk, który kilka tygodni wcześniej posłużył mu do wykradnięcia części do urządzenia dla Kirishimy. Mimo że ojciec powiedział mu, że w papierach nie było nic wartościowego on wiedział swoje. Musiał je zdobyć za wszelką cenę. Wbiegł szybko do laboratorium. Rozejrzał się jeszcze zapobiegawczo po czym podbiegł do dobrze znanej mu szafy. Z kieszeni wyjął klucz po czym otworzył nim zamek i jednym płynnym ruchem otworzył ją.

Są.

Chłopak rozglądnął się po pomieszczeniu za jakąś torbą, w którą mógłby je schować i na jednym ze stołów zobaczył jeden z neseserów ojca który miał pasek dzięki czemu Katsuki mógł sobie go przewiesić przez ramię. Wziął go szybko po czym niedbale zaczął wypełniać go panierami. Tą czynność przerwało mu jednak gardłowe chrząknięcie i dobrze mu znany głos.

-I znów spotykamy się w tym samym miejscu mój synu.

Skradzione widowiskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz