Po wyjściu Tomury ojciec pozwolił mu opuścić laboratorium, aby mógł w spokoju przygotować się do misji. Tak naprawdę nie maił pojęcia czego się spodziewać. Z jednej strony nie wysyłaliby go na jakąś bardzo ważną misje która byłaby znacząca dla ich wielkiego i nie znanego mu jeszcze planu. Jednak z drugiej strony fatyguje się na nią sam Tomura który jak powszechnie wiadomo był oczkiem w głowie i prawą ręką samego mistrza. Katsuki zastanawiał się co będzie musiał zrobić a raczej jak bardzo zostanie przeciągnięta jego granica, aby przetestować jego wytrzymałość. Postawił sobie jednak jeden cel. Cokolwiek by się nie działo nie zabije ani nie skrzywdzi żadnego człowieka. To była jego jedyna nieprzekraczalna granica. Chłopak szybkim krokiem udał się do pokoju nadal pogrążony w najciemniejszych myślach i przewidywaniach. Gdy przekroczył próg zauważył, że na łóżku sztywno siedzi postać Kirishimy.
Katsuki podszedł do niego bez słowa i popatrzył mu w oczy. Chłopak kilka razy zamrugał a mgła, która zasnuwała jego tęczówki z każdym mrugnięciem jakby ustępowała a na jej miejsce zajął charakterystyczny dla niego błysk.
-Jak się masz przyjacielu? - zapytał Katsuki unosząc jeden z kącików ust lekko do góry.
-Znakomicie. A jak tam twoje myszy pod łóżkiem?.- Gdy Bakugou usłyszał hasło opuściły ostatnie obawy i wiedział, że mógł już mówić swobodnie. - Co tam słychać w wielkim świecie? -Zapytał Kirishima rozkładając się na łóżku co tak bardzo różniło się od pozycji w jakiej zastał go jak przyszedł.
-Wysyłają mnie na misje z Tomurą. Mam się stawić za dwie godziny w laboratorium. -odparł Katsuki i jak ba zawołanie atmosfera w pokoju zgęstniała.
-Ty wiesz w co się pakujesz prawda? - Zapytał nerwowo Kirishima obrzucając przyjaciela zaniepokojonym spojrzeniem. - Tomura nie jest byle jakim łotrzykiem. Jeden zły ruch...
-I kończę jako sterta popiołu. Tak pokazywał mi te sztuczkę. - Katsukiemu jak na zawołanie przed oczami stanął mu pokaz złoczyńcy. Nie mógł go lekceważyć to było pewne.
-I nadal jesteś pewien, że chcesz z nim jechać? -Spytał czerwono włosy chłopak unosząc jedną brew w wyrazie zdziwienia.
-Mówisz tak jakbym miał jakiś wybór. -Mówiąc to patrzył zamyślony jakby w przestrzeń. - Jak tego nie zrobię uznają mnie za zdrajcę i tym bardziej zginę. Muszę zdobyć ich zauważanie. Bez tego nie uwolnię was z tego więzienia.
-A skąd wiesz, że to nie ja wyciągnę masy z tego wszystkiego. To zawsze ty musisz być na piedestale? - zażartował prężąc przy tym muskuły próbując pokrzepić w ten sposób Katsukiego na którego ustach od razu zagościł złośliwy uśmieszek.
-Najpierw to trzeba jakoś pozbawić cię twojego trybu zombie. Jesteś wtedy jeszcze paskudniejszych niż zwykle. - Na te słowa Kirishima zaśmiał się szczerze.
-No już już i tak wiem, że mnie uwielbiasz.
-W twoich snach idioto. -Powiedział Katsuki puszczając oczko w stronę przyjaciela co było równie nienaturalne co ta przyjacielska uszczypliwość, lecz chciał w ten sposób zakomunikować mu swoje intencje. Jeszcze nie był wprawiony w żartowanie w taki sposób. Zazwyczaj jak coś takiego mówił miało to na celu faktycznemu obrażeniu kogoś. - Dobra idę się kąpać.
-No nareszcie. -mruknął pod nosem podśmiechując się z chłopaka.
Katsuki jednak nie odpowiedział nic na to jednie zebrał swoje rzeczy i udał się do łazienki, w której zrzucił wszystkie ubrania i od razu wszedł pod strumień ciepłej wody. Po kilkunastu minutach był już całkowicie czysty. Wokół bioder obwiną ręcznik i stanął przed wielkim lustrem, które wisiało zaraz nad umywalką i spojrzał w nie analizując odbicie.
Jego już trochę przydługawe blond włosy opasały mu na twarz a z ich końcówek spływały mu na twarz kropelki wody, które spływając pozostawiały po sobie ledwie widoczny mokry ślad. Twarz w wyniku ostatnich stresów nie wyglądała na twarz siedemnastolatka. Z kilkudniowym zarostem, który zdążył odrosnąć na jego twarzy wyglądał na kilka lat starszego. Z jednej z szuflad wyciągnął maszynkę jednorazową oraz piankę z których w mgnieniu oka zrobił użytek. Długimi ruchami przesuwał ostrzami po skórze uważając na każdy ruch. Gdy skończył tą czynność jeszcze raz się sobie przyjrzał. Przez natłok ostatnio praktycznie nie jadł i bardzo mało spał przez co jego twarz wyglądała starzej niż normalnie. Szybko odwrócił wzrok i zabrał się za ubieranie odrzucony tym co ujrzał jednak nie było lepiej, gdy naciągał swój strój. Elementy odzieży, które normalnie delikatnie opinały jego ciało teraz od niego odstawały. Katsuki przeklną cicho pod nosem co pozwoliło mu wyrzucić z siebie przynajmniej odrobine frustracji, która w nim narosła. Zdecydowanie musiał coś z tym zrobić jednak nie to było teraz priorytetem. Gdy był już gotowy jedynie wymienił uprzejme spojrzenia z Kirishimą po czym udał się w stronę kuchni, z której zgarnął jeszcze bułeczkę którą natychmiast pochłoną po czym skierował się od razu do laboratorium, w którym czekał na niego już ojciec.
-Jesteś przed czasem. - powiedział a raczej stwierdził fakt doktor patrząc na syna, który przełykał ostatni kęs posiłku. - Bardzo dobrze. W czasie, gdy cię nie było pozwoliłem sobie stworzyć to. - powiedział pokazując na dwa zbiorniki podobne do tych które Katsuki miał przy swoim stroju. - To tylko udoskonalona wersja tego co już masz jednak dodałem kilka fajnych bajerów i jest trochę bardziej...destrukcyjna. Będziesz mógł wypróbować to na misji.
-To będę mógł używać daru na misji? - zapytał zdziwiony Katsuki mrugając kilkukrotnie z niedowierzania.
-Jedynie za moją zgodą i poleceniem. - powiedział Tomura wchodząc niespodziewanie do pomieszczenia. - Dlatego właśnie fatygują mnie do wyjazdu z tobą abym miał cię na oku dzieciaku. -Po tych słowach zwrócił się już bezpośrednio do doktora. - Może rozmontujesz mu te bransoletki i wyjaśnisz po co dokładnie mamy wychodzić z kryjówki? Nie mamy całego dnia.
-Tak tak. -Powiedział i krzątając się zaczął tłumaczyć wszystko po kolei. - Musicie zdobyć pewien mikroczipy. Jest to składowa część maszyny kontrolującej umysłu którą wszczepiany bez mózgom, aby się słuchały. Niestety ostatni wykorzystaliśmy na młodego Kirishimę a kolejny projekt jest już w drodze, a jak dobrze wiemy czas nas goni. - Na wspomnienie o Kirishimie po kręgosłupie Katsukiego przeszedł dreszcz. To może być klucz do jego uwolnienia. - Znajdziecie je w niedawno otworzonej w naszym mieście siedzibie firmy technologicznej Otsuka Shokai.
-Żenujące, że muszę brudzić sobie ręce takimi zadaniami dla motłochu. - Powiedział drapiąc się po szyi widocznie zdegustowany całą tą sytuacji po czym zwrócił się do Katsukiego. - Tylko nie plącz mi się pod nogami. Nie mam zamiaru cię niańczyć. Jeden zły ruch i zostanie ciemię kupka popiołu. A teraz chodź nie mamy całej nocy. Masz. - powiedział i rzucił chłopakowi kawałek tkaniny, które wyciągnął z kieszeni. - Zawiąż na oczach. Jeszcze nie możesz wiedzieć, gdzie są drzwi.
-A jak będę szedł? - zapytał zdziwiony Katsuki łapiąc materiał.
-Myślisz, że po co jest mi to? - Odpowiedział opryskliwie pytaniem na pytanie pokazując na linę, którą miał przerzuconą przez ramię.
Chłopak nic na to nie odpowiedział jedynie wykonał polecenie Tomury i chwilę później już nic nie widział jedynie poczuł zimne palce które wiązały linę na jego nadgarstku
-Czas na spacerek. - Powiedział Tomura i pociągnął Katsukiego w nieznanym mu kierunku.
Tempo było bardzo szybkie jednak Bakugou udawało się jakoś nadążyć. Starał się nasłuchiwać i podnosić wysoko nogi, ponieważ złoczyńca nie był łaskaw informować go o żadnych schodach ani zmianach wysokości. Jednocześnie starał się liczyć kroki i zapamiętywać wszystkie skręty tworząc w swojej głowie swego rodzaju mapę.
Jego skupienie jednak przerwał rozdzierający ciszę, która panowała między nim a Tomurą alarm.
-Co do kur...- krzyknął Tomura na co Katsuki zdjął opaskę i zobaczył, że zostali szczelnie otoczeni kordonem straży, która zmaterializowała się przed nimi celując w nich z broni.
CZYTASZ
Skradzione widowisko
FanfictionKatsuki Bakugou od zawsze był niesfornym dzieckiem które chciało dostać się na sam szczyt nawet i za wszelką cenę ale czy na pewno? Czy na pewno jest w stanie położyć na szali wszystko aby tylko się tam znaleźć? Czy będzie w stanie przekuć wszystkie...