28.

223 31 12
                                    



Kirishima stał obok wejścia do składziku na miotły czując się jak idiota jednak równocześnie wszystkie jego mięśnie były napięte. Przygotowany był na każdą ewentualność. Był zdenerwowany, ale jednocześnie podekscytowany. Wcześniej udało mu się niezauważenie wgrać w system monitoringu wirusa, który miał wyłączyć kamery ma około 20 minut ma „aktualizacje oprogramowania". Kiedyś lubił grzebać w elektronice więc nie sprawiło mu to wiele problemów. Nie mógł się odczekać, aby stąd wreszcie uciec. Odkąd udało się Katsukiemu uwolnić go od głupia jedynie o tym marzył. Bał się jednak jak przyjmą go pozostali. Z każdym dniem przypominało mu się co robił, kiedy nie miał świadomości. Zazwyczaj wspomnienia przychodziły we śnie. Budził się wtedy zalany cały potem chwilę nie wiedząc w ogóle, gdzie się znajduje. W taki chwilach cieszę się, że miał przy sobie Katsukiego który towarzyszył mu każdej nieprzespanej nocy knujących z nim plan ucieczki. Przez ten czas Kirishima zaczął traktować go bardziej jak brata niż zwykłego przyjaciela.

Chłopka spojrzał na zegarek. Mieli jeszcze dziesięć minut wolnych od monitoringu i za chwilę powinni pojawić uciekinierzy. Dzięki mutacjom którym poddali go w tych laboratoriach miał bardzo wyostrzony słuch. Chłopak nasłuchiwał kroków jednak żadne nie zbliżały się na tyle aby mógł twierdzić, że to oni. Oparł się plecami o ścianę i zamknął oczy jednak nadal nasłuchiwał. Nie był pewien, ile czasu spędził w takiej pozycji jednak do jego uszu w pewnym momencie dobiegły odgłosy dwóch par nóg które w szybkim tempie zmierzały w jego stronę. Wiedział, że to oni. Po prostu podskórnie to czuł i nie pomylił się, ponieważ gdy uchylił powieki zobaczył dwie bardzo dobrze znane mu postacie ubrane w białe fartuchy. Na ich widok kąciki jego ust powędrowały w górę dzięki czemu jego pozabliźniana twarz przybrała młodzieńczego wyrazu który Izuku i Urarace dodał odrobiny otuchy. Z tym uśmiechem wyglądał jak ich przyjaciel a nie jak maszyna, do zabijania którą zobaczyli podczas jego "pogrzebie".

-To tutaj? - Zapytała Uraraka wskazując skinieniem głowy na drzwi które były teraz lekko uchylone.

-Tak. - Powiedział chłopak i westchnął. - Musicie siedzieć tam bardzo cicho, żeby nas nie zdradzić. Póki nie usłyszycie alarmu zakamuflujcie się tam jakoś. To jest mój teren patrolowy więc powinni mnie tutaj przydzielić do poszukiwań, ale może być też tak że przyjdzie tutaj ktoś zupełnie obcy.

-Będziemy ostrożni. - Zapewnił Midoriya na co Kirishima uśmiechnął się do niego.

-W takim razie zapraszam do środka. - Powiedział i gdy oby dwoje byli już w środku zamknął za nimi drzwi na klucz po czym z kamienną twarzą zaczął się oddalać w stronę laboratoriów. Gdy był już mniej więcej na ich wysokości usłyszał donośny dźwięk alarmu, którego dźwięk rozlewał się po pomieszczeniach jak ciepło w okolicach jego serca którego już tak dawno nie czuł.

*****

-Jak to się stało? - zapytał zdenerwowany doktor cedząc przez zęby każde słowo w czasie, gdy Katsuki ocierał krew z twarzy mokrymi chusteczkami które zawsze leżały w laboratorium. Patrząc na nie kącik ust chłopaka uniósł się ledwie zauważalnie. Jakie było to dziwne, że w pracowni złoczyńcy który miał na sumieniu serki istnień można było znaleźć coś tak neurologicznego jak mokre chusteczki. Musiał jednak zachować powagę, której wymagała ta sytuacja.

- Obezwładnili mnie w momencie, kiedy tego się najmniej spodziewałam. Była ich dwójka i nie miałam szans. Powalili mnie na podłogę i okładali aż straciłem na chwile przytomność. Sam nie wiem, ile dokładnie tam leżałem.

- Przypominam ci, że jedną osobą z tej dwójki była dziewczyna. – Powiedział kpiącym głosem patrząc z niedowierzaniem na chłopaka.

- Nie wróciłem jeszcze do formy po tym jak w realnie przewróciłam się pod prysznicem tydzień temu. Mój nadgarstek nadal jest nie sprawny. Nie miałem, jak się bronić.

Powielił kolejne kłamstwo, które powiedział doktorowi kiedy on zauważył opatrunek na nadgarstku chłopaka gdy pracowali razem w laboratorium. Było to najlepsze co był w stanie wymyślić a mniej więcej wyjaśniło jego obrażenia. Na te słowa doktor trochę się uspokoił jednak nadal z dezaprobatą patrzył na chłopaka.

– Nie tak cię trenowałem. Najwidoczniej muszę wrócić do starych metod. - Na jego usta wpłyną złowieszczy uśmiech, od którego Katsukiego aż przeszedł dreszcz. Doskonale wiedział o co chodziło jego ojcu z „wracaniem do starych metod" doktor widząc jego reakcje zaśmiał się u krótko i kontynuował. –Ale to dopiero jak odnajdziemy z biegów. Straży! – Krzyknął głośno a po chwili w drzwiach pojawiło się trzech strażników. – Zorganizować wszystkie oddziały prze szukajcie każdy kąt kryjówki. Nie mogli daleko uciec. A ty... – Teraz znów zwróciły się do chłopaka – lepiej doprowadź się w tym czasie do ładu.

Katsuki jedynie przytaknął po czym poszedł w stronę pokoju a z jego ust nie chciał zejść mały chytry uśmieszek. Pierwsza faza zakończona teraz wszystko należało do Kirishimy.

****

- Wszyscy baczność! - Krzyknął Doktor na co wszyscy obecni łącznie z Kirishimą bez namysłu wykonali rozkaz. - Mamy zbiegów i musimy ich jak najszybciej zlokalizować. Wysłałem już wiadomość do reszty oddziałów jednak nie są wstanie udzielić nam w tym momencie wsparcia więc zostaje nam liczyć na siebie. Niech każdy przeszuka swoje rewiry! Jeżeli nie znajdziemy ich tutaj to znaczy, że jakimś cudem udało im się przedostać na zewnątrz a wtedy akcje poszerzymy również o tamte tereny.

-Tak jest! - Krzyknęli wszyscy jednym zgodnym tonem po czym rozeszli się w swoje rewiry na poszukiwania.

Musiał przyznać Katsukiemu jedno. Chłopak jest tak samo a może nawet bardziej sprytny od swojego przybranego brata Midoriyi. Udało mu się wszystko dokładnie przewidzieć i jak na razie ich plan działał idealnie jak powinien. Chłopak swoim mechanicznym krokiem głupia udał się w strefę, którą miał sprawdzać. Kamery powinny od nowa zacząć rejestrować wszystko co się działo więc nie mógł się zdradzić. Chodził od pomieszczenia do pomieszczenia i mimo tego, że wiedział ze nic w nich przeszukiwał je dokładnie. Gdy doszedł do drzwi, z którymi skryci wyli jego przyjaciele jedynie szarpnął za klamkę tak aby uwieczniło się w zapisie że te drzwi są na trwałe zamknięte po czym udał się do laboratorium aby zdać relacje z poszukiwań. Gdy tam dotarł było tam już większość oddziałów strażniczych które wyruszyły na poszukiwania. Pośrodku stał doktor a zaraz obok niego poobijany Katsuki. Zadał szybko relację po czym stanął pod ścianą czekając aż przyjdą ostatni strażnicy, którzy jak jeden mąż powtarzali jedną formułkę.

-U mnie czysto.

Za każdym razem, gdy doktor słyszał te trzy słowa wydawało się Kirishimie, że odcień jego twarzy stawał się o jeden odcień bardziej czerwony aż osiągnął poziom jednolitego bordo.

- Nie ma co tracić czasu. Idziemy na zewnątrz! - Powiedział głośno doktor po czym kolejne słowa zwrócił już jedynie do Katsukiego. - Ty zostań tutaj i pilnuj wszystkiego.

Strażnicy zaczęli wychodzić jeden za drugim i Kirishima miał już podążyć za nimi jednak nagle usłyszał donośny głos doktora.

-Kirishima zostań na chwilę. - Chłopak zastosował się i gdy wszyscy inni oprócz Katsukiego opuścili salę doktor podszedł do niego i zapytał nieprzyjemnym wręcz toksycznym głosem a między palcami obracał sztylet podobny do tego którym prawie zabił go po raz pierwszy. - Ty stałeś dzisiaj na warcie w przejściu prawda?

Może jednak Katsuki nie przewidział wszystkiego jak przedtem myślał Kirishima.

Skradzione widowiskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz