23.

232 30 5
                                        



-Katsuki wstawaj chłopie czas do roboty. - Usłyszał przez sen Bakugou, gdy obraz piękne dziewczyny zaczął ulatywać wraz z resztkami snu. Chłopak próbował jeszcze raz przywrócić senne widzenie i okrył się szczelnie kołdrą tak aby zagłuszyć irytujący głos Kirishimy. On jednak nie dawał za wygraną. Jednym szarpnięciem mimo oporu Katsukiego wyrwał kołdrę z jego rąk i rzucił ją w stronę swojego łóżka po drugiej stronie pokoju.

-Pojebało cię do reszty debilu?!- Krzyknął w jego stronę chłopak już całkowicie wybudzony jednak kipiący e złości jak pozostawione o minutę za długo mleko na palniku. Gdyby wzrok był w stanie zabijać Kirishima padłby po raz drugi w swoim życiu trupem.

-Coś ty taki sfrustrowany? Czyżbym przerwał ci jakiś mokry sen? - Zapytał ruszając porozumiewawczo brwiami za co oberwał poduszką od coraz bardziej zirytowanego blondyna. - Uuu wizę, że trałem. Powiedz przynajmniej czy ładna była.

-Nic ci do tego idioto. Masz szczęście, że pod ręką miałem tylko tą poduszkę a nie coś cięższego lub ostrzejszego, bo już leżałbyś z rozpłatana czaszką. - Wykrzyknął mu w twarz i zbierając szybko swoje rzeczy poszedł do łazienki choć trochę się ogarnąć.

-Masz 15 min później masz się stawić w laboratorium. - Usłyszał zza drzwi głos przyjaciela na co jedynie warknął przeciągle.

Stanął na przy umywalce i przemył twarz zimną wodą, aby choć trochę się otrzeźwić jednak cały czas przed oczami miał twarz jednej dziewczyny. Czy on naprawdę ją kochał czy była to tylko mara senna? Wiedział jedno. Podskórnie chciał ją bronić i czuł się za nią w jakimś stopniu odpowiedzialny. Myśl o tym, że ona siedzi tam w tym lochu dobijała go. Sytuacji nie poprawiało tez to ze była tam z Deku.

Na samą myśl o tym czuł dziwne uczucie w okolicach serca. Ostatnio coraz częściej ten organ zaczął objawiać mu swoją moc. Nie wiedział jednak czy to dobrze czy źle, lecz wiedział, że była to sprawka małej, słodkiej iskierki, która już od jakiegoś czasu ogrzewała go aż w końcu rozmroziła jego serce, które na nowo zaczęło przyjmować nowe uczucia.

Musiał jednak jakoś odsunąć to od siebie. Potrzebował czystego umysłu szczególnie dzisiaj, ponieważ to tego dnia miał wykraść już ostatni element do urządzenia, które miało przestroić urządzenie w mózgu Kirishimy. Nie było to jednak takie proste. Wszystkie pozostałe części były ogólnodostępne i leżały zazwyczaj wśród innych gratów na wielkich stołach laboratoryjnych więc nikt nie zauważył, gdy Katsuki „pożyczał" to i owo. Ostatni element zamknięty był w jednej z szaf. Klucz udało mu się pokątnie już dorobić jednak nie mógł otworzyć tego tak po prostu w biały dzień przy innych naukowcach i ojcu. Musiał obmyślić plan jak dostać się tam, kiedy nikogo nie będzie a rozmyślania o brunetce utrudniały mu to w znacznym stopniu.

Potrząsnął głową po czym ubrał się po czym udał się od razu do laboratorium, gdzie już czekał na niego ojciec ze swoją nieodłączną gwardią naukowców, którzy krzątali się przy różnych urządzeniach których większości zastosowań nie znał.

-Katsuki dobrze, że jesteś. Dzisiaj mam dla ciebie trochę inne zadanie niż do tej pory, które dał ci sam mistrz. Chodź ze mną.

Chłopak podążył za nim do pomieszczenia, na którego środku stała wielka bieżnia, wokół której stało kilka innych przyrządów.

-Na czym polegać będzie zadanie? - zapytał zdezorientowany patrząc sceptycznie w stronę maszyn.

-Jak dobrze wiesz wysadzenie agencji nie było naszym planem docelowym. - zaczął doktor poprawiając okulary i zaczął mówić z wielką pasją i zawzięciem w głosie. - Japonię toczy zaraza. Coraz więcej ludzi posiada dary, gdy to powinno być przeznaczone tylko dla jednostek wyjątkowych wręcz powiedziałbym unikatowych. To właśnie tutaj w Japonii największy procent ludzi jest obdarzona więc właśnie tutaj należy zacząć czystkę. Do tego jednak potrzebne nam są odpowiednie środki a jednym z nich jest twój pot. Dzięki niemu wysadzimy ten kraj w powietrze. A my zachowamy życie i swoje dary, bo to właśnie my jesteśmy tymi jednostkami, wybrańcami.

W jego oczach widać było iskierki szaleństwa. Mówił to z równie wielką pewnością jakby mówił, że niebo jest niebieskie a trawa zielona co wywołało u niego dreszcz, który rozniósł dziwne zimno wzdłuż jego kręgosłupa.

-Jesteś z nami? Pomożesz nam? - Zapytał wyciągając dłoń w stronę syna z złowieszczym wyrazem twarzy.

Katsuki nie mógł się nie zgodzić. Mimo że ten plan był dla niego szalony i nie do ogarnięcia zdrowym rozsądkiem musiał. Ujął więc rękę ojca i zapytał hardym głosem.

-Co mam zrobić? -Doktor na jego słowa rozpromienił się jakby dostał cudowny prezent.

-Wejdź proszę na bierzcie. - powiedział co chłopak wykonał bez wahania. - Teraz przypnę ci w miejsca, gdzie masz najwięcej gruczołów potowych systemy zbiorcze które będą przekierowywać substancje do zbiorników.

Katsuki kiwnął głową. Doktor zabrał się od razu do roboty i zaczął przymocowywać zbiorniki.

-Dlaczego nie wykorzystałeś swojego potu? - Zapytał Katsuki, gdy doktor podszedł do jednej z machin i zaczął w nią coś wklepywać.

-Ależ użyłem. Do pierwszych wybuchów jednak mój pot nie jest tak efektywny jak twój a do tego potrzebuje dużo więcej energii i czasu, aby wywołać oczekiwany efekt.

Chłopak jedynie pokiwał głową. Wiedział już po co tak rozpaczliwie chcieli go zwerbować. Jego pot był jednym z kluczowych elementów ich planów.

-Dobra ja cię zostawiam samego. Urządzenia są włączone więc tylko wciśnij start a bierz i ruszy. Jeżeli będziesz potrzebował przerwy nie krępuj się. - powiedział doktor po czym wyszedł z pokoju.

Katsuki niechętnie podszedł do bieżni. Z jednej strony nie mógł dać im tego czego chcieli i pomóc w zabójstwie milionów ludzi jednak, kiedy wrócą i zbiorniki będą puste nie upiecze mu się to było pewne. Stosował więc technikę częstych przerw, aby jak najmniej się pocić a wykonywać pracę.

Po kilku godzinach takiego treningu spojrzał na zegarek. Była pora obiadowa. Wiedział, że w laboratorium wtedy nikogo nie będzie. To był idealny moment na zdobycie części. Odłączył się od maszyny i normalnym krokiem, aby nie zwracać na siebie uwagi udał się do laboratorium.

Tak jak przypuszczał nikogo tam nie było. Nasłuchiwał dokładnie jednak nie było słychać najmniejszego szelestu, który zdradziłby czyjąkolwiek obecność jedynie szmer urządzeń.

Katsuki szybko podszedł do jednej z szaf. Wiedział dokładnie, gdzie i czego szukać. W mgnieniu oka wyjął klucz z kieszeni i otworzył szafę i wyjął z niej potrzebny element. Był nim detektor fal wielkości połowy kciuka. W pośpiechu jednak wierzchem dłoni otarł o jakiś stos papierów który wypadł z szafki i rozsypał się po podłodze.

-Cholera. - wysyczał ganiąc sam siebie Katsuki i jak najszybciej próbował zgarnąć je znów na kupę, aby włożyć je do szafki jednak na jednym zatrzymał się chwile dłużej. Na jednej z kartek widoczna była mapa Japonii, na której rozrysowane były jakieś punkty. Nie był w stanie jednak oczytać co oznaczały, gdyż za plecami usłyszał zimny jak lód głos, który przewijał się w jego dziecięcych koszmarach.

Skradzione widowiskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz