Osiłek, którego doktor przedtem nazwał Osamą podszedł do mężczyzny i podał mu śrubokręt gwiazdkowy. Katsuki widząc to niemal głośno odetchnął z ulgą. Jego mięśnie się rozluźniły a on niemal się uśmiechnął. Masaru popatrzył nawet na klucz później na strażnika i tak jeszcze kilka razy a jego wyraz twarzy zmieniał się diametralnie.-Czy wy sobie ze mnie żartujecie?!- huknął na mężczyznę a po jego twarzy widać było, że nie wie czy ma zacząć wrzeszczeć czy wybuchnąć śmiechem.
-Ale doktorze...-mężczyzna delikatnie się zająknął jednak widząc surowość, która rysowała się na twarzy doktora szybko zebrał myśli i kontynuował. - Kazał pan przynieść wszystkich znajdziemy a pochodzi z tego laboratorium. To jedyne co było w tym pokoju.
Doktor zdjął okulary i trzema palcami masował podstawę nosa co robił zazwyczaj, gdy się stresował. Jego postawa świadczyła jednoznacznie pokazywała, że był mocno zdenerwowany. Jego mięśnie były bardzo mocno napięte jakby w gotowości do skoku.
-Zejdźcie mi z oczu. - powiedział pozornie spokojnym tonem głosu na co dwoje osiłków szybkim krokiem opuściło pomieszczenie. - Wy też! - Powiedział już mniej przyjemnie do strażników krótszy trzymali Katsukiego. Oni natychmiast wypuścili chłopaka i udali się w ślad za poprzednią dwójką.
Zostali teraz sami. Doktor rzucił wręcz śrubokręt na stół po czym oparł się o niego dwoma rękami dalej próbując się uspokoić. Stał do niego tyłem jednak Katsuki widział, że jego mięśnie były napięte. W głowie chłopaka zaświeciła się lampka. Mógł teraz się jakoś z tego wykaraskać.
-Zapomniałem go oddać. - Zaczął Katsuki wskazując na śrubokręt. - Śruby w zamku w naszych drzwiach się poluzowały przez co było ciężko zamknąć drzwi. Stwierdziłem, że z taką głupotą nie będę od razu biegł do tatusia.
Gdy skończył mówić między nimi zapadło kilka długich sekund ciszy. Bal się, że doktor nie połknie haczyka.
Mężczyzna powoli odwrócił się twarzą w stronę Katsukiego tak że chłopak mógł zobaczyć wyraz jego twarzy. Oczy miał przymrużone a jego usta zaciśnięte były w cienką linię. Po chwili jednak przemówił.
-Czego szukałeś w tych papierach? - Zapytał prosto z mostu podejrzliwym głosem. - I w jaki sposób otworzyłeś tą szafę. Klucz do niej mam tylko ja i kilku innych zaufanych osób.
-W takim razie musisz jeszcze raz przemyśleć listę osób którym ufasz. - powiedział teatralnie prychając. - Szafa była otwarta. Nie powiem zajrzałem do niej z ciekawości jednak później, gdy chciałem ją zamknąć potrąciłem plik papierów. Gdy schyliłam się, aby je zebrać pojawiłeś się ty.
Chłopak mówił płynnie i uważał, żeby się w żadnym momencie nie zająknął. Sztukę oszukiwania miał wyćwiczoną do perfekcji i wiedział, jak dobierać słowa i jak zachowywać się, aby nie dać żadnych sygnałów co do prawdziwości swojej wypowiedzi.
Obserwował również mimikę ojca. Przez czas, kiedy mówił patrzył mu prosto w oczy a jego twarz miała kamienny wyraz. Ani razu nie drgnęła do tego stopnia, że Katsukiemu wydawało się, że doktor ani razu nawet nie mrugnął jednak, gdy chłopak zakończył swoją wypowiedź mężczyzna wybuchł głośnym śmiechem co zbiło go zupełnie z pantałyku. Stał z zdezorientowaną miną i wpatrywał się w ojca, który zginał się w pół nie mogąc powstrzymać salw śmiechu. Wyglądał dosłownie jakby coś nagle przeskoczyło mu w mózgu. Katsuki nie miał zupełnie pojęcia co mogło sto oznaczać jednak w jego głowie tworzyły się mało optymistyczne scenariusze. Doktor podszedł szybko do Katsukiego po czym objął go w geście niemal rodzicielskim.
- Wiedziałem, że to nie ty, ale wiesz, jak jest. - Powiedział rozbawionym głosem uśmiechając się od ucha do ucha, gdy odsunął się od chłopaka. - Na kamerach było widać jedynie połowę twojej postaci i to do tego tyłem więc nie można było jednoznacznie stwierdzić co się tam zdarzyło, ale jakie mam przesłanki, żeby ci nie wierzyć prawda. Jesteś w końcu moim synem.
-To po co była ta cała izolatka? Nie mogliśmy sobie to wyjaśnić wcześniej? -Zapytał nadal zdezorientowany chłopak nie rozumiejąc co się dokładnie tuta stało.
-No sam wiesz, jak to bywa. Jest bardzo dużo pracy i zapomniałem o tej sprawi także tym bardziej zostawmy to za sobą i nie wracajmy do tego. - Powiedział i poklepał Katsukiego po ramieniu i odszedł w stronę zaplecza zostawiając chłopaka w totalnym osłupieniu jednak po chwili przypomniała mu się jedna bardzo ważna kwestia. Ruszył więc za ojcem i gdy był on już w zasięgu wzroku zapytał.
-Jeżeli ja siedziałem przez osiem dni w izolatce to kto zajmował się przez ten czas więźniami? - Katsuki bardzo starał się, aby w jego głosie nie była wyczuwalna nuta zmartwienia jednak właśnie to czuł. On był przyzwyczajony i trenowany do takich warunków jednak oni nie byli do tego przystosowani.
-Ktoś chyba coś tam im dawał jednak strażnicy nie są sumienni w swojej pracy tak jak ty więc na dobrą sprawę mogli nie dostać również nic. - Powiedział nonszalanckim tonem. - Właśnie co do jedzenia. - Powiedział a na kolejne wspomnienie o nim brzuch Katsukiego zaburczał głośno co wywołało uśmiech na twarzy doktora. - Chyba jest czas obiadu. Wykonaj swoją pracę a potem zjedz coś. Wyglądasz strasznie. - Powiedział po czym śmiejąc się wszedł na zaplecze.
Katsuki poczuł jakby dostał właśnie w twarz jednak wiedział, że musi szybko się pozbierać. Nie ważne co on przechodził. Że został zamknięty i zapomniany na osiem dni. Że był głodzony i wystawiany na nieludzkie warunki. Ważna była teraz ona. Ta o której śnił każdej nocy. Ta która nie znała jego uczuć.
Rozejrzał się jeszcze raz wokół. To była jego szansa. Szybko podszedł do szafy ustawił się tak aby nie łapała go kamera i wyciągnął z pod niej ukryty klucz i detektor których- na szczęście- nikt nie znalazł przy sprzątaniu.
Włożył rzeczy do kieszeni i szybkim krokiem udał się do stołówki, aby odebrać tace z jedzeniem którą miał zanieść przyjaciołom. Miał bardzo mało czasu. Jeżeli spóźni się przynajmniej minutę strażnicy go nie wpuszczą mimo to, gdy poczuł zapach jedzenia momentalnie zatrzymał się, Kusiło go, aby tu zostać i najpierw samemu zjeść jednak nie było takiej opcji. Wziął tacę i szybko udał się do celi.
-W ostatniej minucie. - Powiedział strażnik otwierając przed nim drzwi do przedsionka a później do celi, gdzie w łunie światła ujrzał dwie postacie.
-Obiad. - Powiedział beznamiętnym głosem na co "więźniowie" spojrzeli na niego.
Chłopak dyskretnie spojrzał w stronę dziewczyny i prawie odetchnął z ulgą. Jej pyzate policzki nadal miały swój naturalny rumiany odcień.
Nic jej nie było...
-Kacchan... co oni ci zrobili? - Zapytał Izuku a w jego głosie nie było już nienawiści, którą słyszał ostatnim razem jedynie coś na kształt żalu.
-Czemu odzywasz się niepytany szczurze. - Powiedział ostro Katsuki po czym udzielił mu już trochę łagodniej odpowiedzi. - Nasz ojciec od zawsze doskonale wiedział, jak hartować młodzieńcze umysły.
Po tych słowach postawił tacę na podłodze i wyszedł pośpiesznie z celi. Teraz był już o wiele spokojniejszy, gdy wiedział, że wszystko u nich w porządku. Po wykonaniu zadania udał się od razu do kuchni, która naturalnie już opustoszała. Tradycyjnie już przeskoczył przez ladę i zaczął nakładać małe porcje ryżu i różnych warzyw. Mimo że chciał od razu zapełnić cały żołądek wiedział, że nie może. Gdyby to zrobił najpewniej by zwymiotował i pochorował się. Po jedzeniu udał się jeszcze do laboratorium jednak, gdy dowiedział się, że na dzisiaj nie ma dla niego pracy i ma wolne od razu udał się do pokoju, w którym spotkał leżącego na łóżku Kirishimę który czytał jakiś artykuł w gazecie.
-Wstawaj stary. Czas uwolnić cię od tego ustrojstwa.

CZYTASZ
Skradzione widowisko
FanfictionKatsuki Bakugou od zawsze był niesfornym dzieckiem które chciało dostać się na sam szczyt nawet i za wszelką cenę ale czy na pewno? Czy na pewno jest w stanie położyć na szali wszystko aby tylko się tam znaleźć? Czy będzie w stanie przekuć wszystkie...