46.

285 29 20
                                    



Jakiś czas wcześniej...

Kolejne sekundy mijały nieubłaganie a na czole Katsukiego pojawiały się nowe kropelki potu. Wpisywał kolejne kombinacje cyfr jednak nic nie przynosiło efektów. Czuł jakby w ogóle nie robił żadnych postępów. System ten był okropnie skomplikowany i zawierał wiele zaszyfrowanych zasłon każdą coraz to cięższą do obejścia.

-Wiesz, że ci się to nie uda prawda?- Zapytał doktor i podpierając się o biurko wstał z wielkim trudem z podłogi i walczył z utrzymaniem równowagi na nodze.

-Musiałem przynajmniej spróbować.- Powiedział chłopak i opadł zrezygnowany na oparcie krzesła.

To był koniec. Koniec jego, koniec tej misji oraz koniec całego kontynentu. Przymknął oczy a pod powiekami zobaczył twarz jego ukochanej brunetki i uspokoił się. Gdy zdecydował się na ten plan mimo nadziei wiedział, że tak to może się skończyć, ale nie żałował tego. Żałował jedynie jednej rzeczy a mianowicie, że nie zasmakował po raz ostatni jej pięknych malinowych warg. Pocieszać mógł się tylko wspomnieniem. Tylko ono zostało mu na ostatnie chwile życia.

-Wstawaj.- Powiedział doktor, na co Katsuki otworzył oczy i popatrzył na niego pytająco.- Z krzesła. No złaź.- Powiedział ponaglająco.

Katsuki zrobił, co powiedział Masaru i wstał z krzesła, na którym po chwili usiadł mężczyzna, który zaczął uderzać rytmicznie palcami w klawiaturę.

-Co ty robisz?- Zapytał zdziwiony Katsuki. Coś mu nie pasowało w zachowaniu ojca.

-Ratuje cię.- Powiedział nie odrywając wzroku od monitora. Katsuki podążył wzrokiem ku monitorowi i zobaczył jak ojciec rozbija kolejne zasłony.-Mówiłem ci mój drogi Katsuki. Ty tego nie zrobisz, ale ja mogę. Nie uda mi się całkowicie opanować wybuchu jednak ograniczę jego szkody na tyle ile będzie to możliwe.

-Ale... Dlaczego?- Zapytał zdziwiony chłopak, któremu opadła szczęka ze zdziwienia.

-Jesteś moim najdoskonalszym wynalazkiem Katsuki. Zobaczyłem to, gdy pracowaliśmy razem w laboratorium.- Powiedział i westchnął głęboko.- Ja jestem z tą nogą już martwy, ale ty możesz jeszcze się uratować. Na lewo znajdują się drzwi, za którymi jest przejście do kapsuły ratunkowej, którą miałem uciec z Togą. Ma wprowadzoną w autopilot lokalizacje na port. Idź do niej i ratuj się.

-Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?- Zapytał podejrzliwie chłopak. Nie miał pojęcia, co tak naprawę miał myśleć. W głowie miał zupełną pustkę.- Tyle razy przecież chciałeś mnie zabić.

-Sam wiesz, że czasem ponoszą mnie emocję.- Powiedział i jedną rękę ściągnął z klawiatury i sięgnął do paska i jednym zgrabnym ruchem odpiął od niego pochwę z jego charakterystycznym sztyletem.- Weź go. To jest moje jedyne życzenie.- Powiedział i podał pochwę chłopakowi, który przyjął ją bez słowa. Mężczyzna od razu wrócił do prazy wystukując kolejne liczby na klawiaturze. Nigdy by się czegoś takiego nie spodziewał po nim.- A teraz idź! Masz tylko dziesięć sekund!

Przez pół sekundy nie docierało do niego to, co usłyszał jednak szybko otrząsnął się, po czym kiwnął głową na ojca po cym pobiegł w stronę drzwi. Nie wiele myśląc wszedł do kapsuły, po czym zatrzasnął drzwi a wtedy kontrolki na panelu sterowania a na ekranie świecił się wielki guzik start, którego od razu przycisnął, po czym opadł na siedzenie nasłuchując jak silniki włączają się. Dopiero, gdy kapsuła ruszała się chłopak odetchnął z ulgą i poczuł jak stres i napięcie powoli opuszczają jego ciało.

Był bezpieczny. Nareszcie był bezpieczny. Zaczął się śmiać sam do siebie. Wracał do domu do swoich przyjaciół. Nigdy nie myślał, że coś takiego go jeszcze spotka. Ten spokój i poczucie, że ma, do czego wracać. W końcu miał przyjaciół. I miał ją. Piękną pyzatą brunetkę o uroczym uśmiechu.

Skradzione widowiskoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz