To wszystko jednak okazało się, że to nie jest takie proste. Planowanie całej ucieczki zajęło im kolejny tydzień. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Problem był w tym, że nie mogli liczyć na pomoc z zewnątrz a ich czwórka nie dała by rady całej hordzie złoczyńców, tym bardziej że jeden z nich był ranny a dwójka regularnie niedożywiana nie miała dostatecznej ilości sił, aby przeciwstawić się tak wielkiej ilości przeciwników. Mimo że nadgarstek Katsukiego był już w trochę lepszym stanie chłopak wiedział, że nie będzie mógł długo walczyć. Musieli więc obmyślić w taki sposób plan działania, aby zminimalizować ilość walki.
Dogodna sytuacja, aby rozpocząć plan nadarzyła się szybciej niż się tego spodziewali. Od ojca Katsuki dowiedział się, że co kilka tygodni najbardziej zaufani złoczyńcy udawali się na zwiady oraz aby dopilnować realizacje jakiegoś planu. Wiedział jedynie, że miało to jakieś powiązanie z chorym planem, który przedstawił mu jego ojciec.
Sprawiało to idealne podłoże do działania, gdyż na całym obiekcie został jedynie doktor i kilka oddziałów ochroniarzy jednak najgroźniejsi ze złoczyńców byli poza zasięgiem.
Katsuki jak co dziennie poszedł zanieść śniadanie Deku i Urarace którzy jeszcze nie mieli pojęcia co się miało wydarzyć dosłownie za parę minut. Uśmiechnął się jedynie niewyraźne w ich kierunku tak aby nie zauważył tego strażnik po czym wyszedł z celi i udał się prosto do laboratorium.
-Ta klatka śmierdzi jak melina. - powiedział Katsuki do ojca marszcząc teatralnie nos dzięki czemu jego twarz wyglądała jakby była wykrzywiona w wyrazie obrzydzenia. - Może by wykąpać te szczury, bo się jeszcze jakieś robactwo zalęgnie.
Doktor nawet nie oderwał się od swoich zajęć. Pracował właśnie nad jakimś tajnym urządzeniem dla swojego mistrza i zajmowało ro kompletnie jego uwagę w ostatnich dniach.
-Tak tak świetny pomysł. - mruknął jednanie widocznie nie słuchając dokładnie co mówi do niego chłopak.
Właśnie na takiej odpowiedzi zależało Katsukiemu. W tak głębokim zamyśleniu doktor zgodziłby się nawet na to, żeby wyciąć mu nerkę i sprzedać ją na czarnym rynku.
Chłopak żwawym krokiem udał się z powrotem do celi, gdzie podał nowe rozkazy, do których strażnicy od razu się zastosowali. Jednak wychodzenie z więźniami miało swoją dłuższą procedurę. Na ich szyjkach zapinane były obroże, które miały w sobie elektrody, które jednym przyciskiem pilota unieruchomiły delikwenta. Od obroży odchodziła metrowa niby smycz, za której pomocą Katsuki mógł prowadzić więźniów.
Chłopak czując na sobie baczne spojrzenie strażnika zaraz po tym jak dostał w swoje ręce smycze mocno pociągnął za co spowodowało wywrócenie się więźniów.
-Wstawać nie mam całego dni. - Warknął w ich stronę przez zaciśnięte zęby po czym nie patrząc im w oczy szybko zaczął iść w kierunku pryszniców.
Całą drogę milczał próbując zachować kamienną twarz, lecz jego towarzysz również nie myli skorzy do rozmowy. Szli jedynie są nim miarowym krokiem. Gdy mijali ich jacyś naukowcy chłopak specjalnie ciągnął więźniów tak aby nie wzbudzać niczyich podejrzeń i tak aż drzwi od pomieszczenie nie zamknęły się tym samym odcinając ich od wzroku kamer i wścibskich przechodni. Katsuki momentalnie wypuścił z rąk „smycze" jakby go parzyły.
Izuku popatrzył się na niego dziwnie.
-Co się dzie...- Zaczął, lecz Katsuki przerwał mu.
-Uderz mnie. - powiedział po czym sekundę później pięść Deku wylądowała na policzku Katsukiego na co Uraraka aż pisnęła ze zdziwienia. - Okay szybko poszło. - powiedział przez zęby wierzchem dłoni wycierając krew zmieszaną ze śliną, która wypłynęła mu z kącika ust.
-Nie powiem, żeby to nie było satysfakcjonujące, ale serio o co tutaj chodzi. - Zapytał zdezorientowany pocierając knykcie.
-Dzisiaj stąd uciekamy. Nie ma czasu na wyjaśnienia. - powiedział szybko. - Za kilka minut wyjdziecie z tego pomieszczenia i podbiegnięcia cały czas prosto aż spotkacie Kirishimę. Jest po naszej stronie. On zamknie was w jednej z komórek blisko wyjścia. Tam zaczekajcie na kolejny etap planu. Na razie jednak musimy stworzyć wrażenie tego, że uciekliście, a jak wiadomo ja bym wam na to nie pozwolił przez co wszczęłaby się bójka.
Chłopak mówił ciągiem bardzo szybko jakby był w transie. Nie wiedział, ile z tego zrozumieli jego towarzysze. Oni stali jedynie i wpatrywali się w niego z niedowierzaniem nie wiedząc co tak na prawdę mają o tym wszystkim myśleć.
-Dlaczego mamy ci wierzyć? - na te słowa Katsukiego zalała fala deja vu. Właśnie tym samym miejscu w jego śnie zadała mu prawie identyczne pytanie i gdyby nie obecność Deku prawdopodobnie tak samo by jej odpowiedział. Głębokie uczucia do niej były jedyną rzeczą, której był teraz pewien. Jednak nie mógł teraz tego zrobić. Tak po prostu jej powiedzieć. Nie uwierzyłaby. Najpierw musiał ich stąd wyciągnąć.
-Nie macie innego wyjścia. Nawet jeżeli nie prawdziwa to wasza jedyna szansa na uwolnienie się. Nawet jeżeli to zasadzka- a nią nie jest- to tak czy tak prędzej czy później
zginiecie w tych lochach.
Deku zamyślił się na jednak powiedział po chwili do dziewczyny.
-On ma racje. Nie mamy nic do stracenia. Co mamy zrobić? - To pytanie skierował już Katsukiego.
-Zacznijmy od tego. - powiedział wyjmując pilot do obroży po czym od razu rzucił go o podłogę i rozdeptał. - A teraz musimy stworzyć wrażenie jakbyście mnie obezwładnili. Czyń honory Deku. Tylko nie uszkodź mi trwałe twarzy. Lubię ją.
-Czy to jest konieczne? - zapytała do tej pory milcząca Uraraka.
-Niestety. - Powiedział krzywiąc się delikatnie. Oczywiście nie uśmiechało mu się być pobitym tym bardziej przez tego dekla, ale tego wymagał niestety plan.
-Niech będzie. - mruknął Izuku i zrobił kilka kroków w stronę Katsukiego.
Pierwszy cios wymierzył w jego brzuch przez co chłopak z bólu aż zgiął się w pół jednak Izuku kontynuował zadawanie ciosów do momentu, gdy między niego a Katsukiego nie wskoczyła Uraraka.
-Już wystarczy. - powiedziała przestrasznym głosem i popatrzyła za plecy, gdzie Katsuki chwiejnie próbował wstać z podłogi. Gdy to zobaczyła podeszła do niego i nieśmiało wyciągnęła rękę w jego stronę. Chłopak przyjął ją z lekkim uśmiechem na twarzy. Wstał i podszedł do lustra oceniając obrażenia.
Miał podbite oko oraz kilka innych siniaków na twarzy oraz ciele, rozcięty łuk brwiowy i wargę z których strużkami sączyła się krew.
-Idealnie. - powiedział po czym splunął krwią do umywalki. - Zaczekajcie tu chwile. Powiedział po czym wszedł do jednej z kabin i wyciągną z niej worek, który rzucił niemal pod nogi Izuku. - Ubierzcie się w to szybko. A potem idźcie tak jak wam mówiłem aż nie spotkacie Kirishimy. Starajcie nie zwracać na siebie zbytniej uwagi.
Izuku i Uraraka skinęli głową i wykonali wszystkie polecenia.
Gdy Katsuki został sam zaczął dewastować łazienkę tak aby uwiarygodnić scenariusz i aby były widoczne tam jakiekolwiek ślady walki.
Gdy uznał, że to co zrobił jest satysfakcjonujące popatrzył na zegarek. Od wyjścia jego przyjaciół minęło dokładnie 7 minut więc powinni być oni już bezpieczni. Katsuki odetchnął jeszcze raz głęboko po czym wyszedł udając, że kuleje z pomieszczenia.
No to zaczynamy przedstawienie.
Chłopak nabrał powietrza w płuca i idąc szybkim krokiem krzyczał na całe gardło.
-Mamy zbiegów! Więźniowie uciekli!
Kilka minut później rozległ się przeszywający dźwięk alarmu.
![](https://img.wattpad.com/cover/235927729-288-k153506.jpg)
CZYTASZ
Skradzione widowisko
FanficKatsuki Bakugou od zawsze był niesfornym dzieckiem które chciało dostać się na sam szczyt nawet i za wszelką cenę ale czy na pewno? Czy na pewno jest w stanie położyć na szali wszystko aby tylko się tam znaleźć? Czy będzie w stanie przekuć wszystkie...