Rozdział 1

83 9 20
                                    

POV Allyson
Jestem Ally. Mam  dwadzieścia pięć lat i jestem kelnerką/ barmanką. Tego dnia musiałam zostać dłużej w pracy z powodu spotkania integracyjnego firmy ,,La Queen". Zamówieniom nie było końca, aż do zakończenia imprezy. W końcu nadeszła ta godzina. O dziwo sprzątanie poszło mi sprawnie. Po skończonej pracy udałam się w stronę wyjścia. Zamknęłam za sobą lokal. Moją delikatnie opaloną skórę spotkały krople deszczu.
O nie- pomyślałam. Akurat leje, gdy nie wzięłam parasolki- dodałam po chwili.
-Niech się Pani schroni- powiedział mężczyzna, który trzymał już parasol nade mną 
Pomocny mężczyzna był wysoki i miał zielone oczy.  Uśmiechał się od ucha do ucha, dlatego uważałam, że jest miły i sympatyczny.
-Mieszkam niedaleko, a Pani wygląda na przemoczoną do suchej nitki. Proponuję byś schroniła się przed deszczem u mnie w domu. -zaproponował nieznajomy.
- Nie dziękuję. Cały dzień byłam w pracy. Jestem zmęczona i pragnę już tylko być w domu- stwierdziłam nie mając zaufania do nowo poznanego.
-Proszę mi nie odmawiać. Widzę jak Pani się trzęsie i aż żal serce ściska. Obiecuję, że później odwiozę Panią prosto pod dom. -wciąż był miły.
Po prostu chce mi pomóc - przekonywałam siebie w duchu.
Aż w końcu dałam za wygraną. Szliśmy tak z pięć minut. Moim oczom ukazał się ogromny dom ze złotymi kopułami oraz wielkimi oknami. Gdy tak szliśmy do drzwi zobaczyłam przestronny taras, a wokół posiadłości mogłam podziwiać zielony, pełny kolorowych kwiatów ogród.
Mężczyzna otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Czułam jednak, że przemarzłam na kość. Moje falowane włosy były całe mokre, przez co bardziej zaczęły się kręcić, kiedy wysychały . Tym razem zobaczyłam duży hol z wielką szafą, z przesuwanymi drzwiami, w której zapewne znajdowało się miejsce na obuwie i odzież wyjściową.  W głębi pomieszczenia były ulokowane wysokie, drewniane schody. Wchodząc na piętro można było podziwiać jasną kuchnię, pięć dużych oraz jasnych pokoi, dwie łazienki dla gości. Na końcu korytarza był wielki salon w morelowym kolorze, dębowy dwupoziomowy stół, na środku ściany wisiał płaski telewizor, a pod nim stał segment, na którym widniała wieża stereo oraz leżało PlayStation. W rogach pokoju ustawione były kolumny połączone z odtwarzaczem.
-Zastanawiam się czy Pan jest może milionerem?- spytałam zaciekawiona patrząc na wnętrze rezydencji.
-Można tak powiedzieć. Jestem księciem. -przyznał. -Ale nie chcę by inni o mnie gadali- dodał skromnie. Jaka ze mnie gapa. Pani się przecież cała trzęsie , a ja tutaj stoję i opowiadam o sobie - skarcił swoją osobę. Zrobię coś ciepłego do picia by się Pani rozgrzała.
- Nie dziękuję. I tak już narobiłam Panu kłopotu- odmówiłam mężczyźnie.
- Mam na imię Luke- przedstawił się jakby czytał w moich myślach.
-Jestem Allyson- powiedziałam.
- To teraz już mogę zrobić coś do picia?-spytał. Nie jesteśmy już nieznajomymi - dodał dokładnie wiedząc, o czym myślałam jeszcze chwilę temu.

Wampirze Księżniczki [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz