-Lepiej wracajmy do domu. Nie mamy tu już czego szukać. - rzekła niewzruszona Liliana.
-Zwariowałaś?! I tak go tu zostawimy? - spytała Lucia pokazując na zmarłego wampira.
-Dobra. Ale jak zamierzasz to zrobić? Nie spalimy zamku bo ktoś może tu być. A on jest za ciężki by wyrzucić gdzieś jego ciało. - odpowiedziała Lil.
- Nie wiem no. - powiedziała przerażona nastolatka.
Dziewczyna, która kilka lat wcześniej była żywicielką potwora nie mogąc wpaść na żaden lepszy pomysł chwyciła zwłoki z wciąż wbitym w serce kołkiem. W tej także chwili ich problem rozwiązał się sam gdyż ciało po prostu zamieniło się w proch.
-I po problemie- podsumowała Lucy.
- To teraz chodźmy stąd. Dość czasu tu spędziłam- dodała Liliana.
Tak też zrobiły. Kiedy tylko wróciły obie rzuciły się na lodówkę. Zaczęły jeść co popadnie. Wśród potraw były omlety, jajka na twardo na chlebie z majonezem, quesadilla, naleśniki i galaretka truskawkowa. Jednak gdy tylko Lil dotknęła czegokolwiek z tych pyszności zostawał sam pył.
- No świetnie. Ch...chwila. Czy to... ja zrobiłam?- spytała zdziwiona.
- Nie wiem możemy się łatwo przekonać. - powiedziała po czym w stronę siostry rzuciła telefon, z którego zaraz nic nie zostało. Tak. To Ty. -dodała.
-Pięknie. A...ale jak? -zastanawiała się.
- Nie wiem. Dobrze, że jednak rozwaliłaś to jedzenie.- przyznała po czym jak rażona gromem pobiegła do łazienki, z której wyszła po dłuższym czasie.
-Co się z nami stało?! Ten potwór musiał nam coś zrobić. A co jeżeli przez niego jesteśmy... wampirzycami?- spytała zciszając głos.
- Pamiętasz dokładnie co zrobił? - odezwała się Lucia.
-Na polu namiotowym zaatakował nas. Pewnie znowu wysysał z nas krew... później obudziłam się w jego zamku- przypominała sobie. Co było dalej? A tak. Wysunął kły. Dalej nie wiem bo się skuliłam. Wiem tylko, że czułam dziwny przypływ gorąca, które krążyło po moim ciele. -dodała.
-Wysunął kły i się ugryzł w przedramię. Następnie kazał nam pić swoją krew. Później chyba nas zabił. Chwilę po tym tak jak mówisz zaczęły dziać się z nami te rzeczy. - dokończyła Luc. Poza tym jesteś mi winna telefon. -dodała.
- Jak tylko będę mogła czegokolwiek dotknąć to Tobie oddam. - przyrzekła.
-Dziewczyny. Co się tak wydzieracie? - spytał Ronald.
-Wybacz bracie- przeprosiły.
-Czy możecie zerknąć na listę przykładowych dań dla mojej przyszłej restauracji. - spytał dziewczyn o zdanie, trzymając w rękach papier. Pech chciał, że zaciął się trzymaną kartką.
Wtedy Lucii i Lilianie wyrosły kły. Zaczęły się zbliżać do nieszczęśnika.
-Ronald. Mam prośbę. Idź do pokoju.- powiedziała Lil ledwo się powstrzymując.
- Ale nie...-zaczął chłopak.
-Już!! - krzyknęła tracąc kontrolę.
Ron na szczęście posłuchał zdenerwowanej i wrócił do pokoju.
- Nie uwierzysz co właśnie miało miejsce. Liliana wrzasnęła na mnie.- wyznał Johnnemu.
-Jesteś pewny? Bywa dziwna. Ale żeby od razu krzyczeć?- upewniał się John.*****
W salonie:
- Nie możemy tu zostać. Mało nie rzuciłyśmy się na Ronalda.- zaczęła Lucia.
-Wiem. To było okropne. Co mamy robić? Rodzice nie zgodzą się na naszą wyprowadzkę. Poza tym wyglądamy jak młode kobiety. Na dodatek już na stałę - rozważała całą sytuację. Może sprawdzę w Internecie co i jak- dodała.
- Nie! Niczego nie dotykaj- ostrzegła Luc.
- No tak. Jeszcze to. - przypomniała sobie smutną rzeczywistość.
-Ja sprawdzę. - zaoferowała Lucy.
Tak też zrobiła.
-Znalazłam parę rzeczy. Wampiry nie mogą jeść normalnego jedzenia. To już wiemy... niestety boleśnie się przekonałam. - rzekła.
Aby nie czuć pragnienia wbicia kłów w śmiertelników musimy zadzwonić pod ten numer. Jeżeli nie zadzwonimy to zero kontaktów ze światłem słonecznym. -kontynuowała po czym od razu wbiła znaleziony numer i nacisnęła zieloną słuchawkę. Obie słyszały wolny sygnał. Drugi i trzeci.
-Dzień dobry. Wampi apteka ,,Czyste kły" w czym możemy pomóc? - rzekł męski głos po drugiej stronie słuchawki.
-Dobry wieczór. Jestem Lucia i dzwonię w takiej dziwnej sprawie... widzi Pan wraz z siostrą zostałyśmy... -
-Zmienione w wampirzyce?- odezwał się aptekarz.
- Tak! Proszę nam coś na to poradzić!!- prosiła zdesperowana Liliana.
-Mogłabyś położyć telefon na stoliku? - spytał mężczyzna.
Lucy tak też zrobiła. Po czym w salonie pojawił się ciemnowłosy wysoki chłopak.
-Witajcie jestem Taylor. - przedstawił się.
-Cześć jestem Lucia, a tu jest Liliana moja siostra i lepiej nie podawaj jej ręki. Bo gdy tylko czegokolwiek dotknie zamienia to w proch.
-Mam dla Ciebie specjalne rękawiczki Panienko Liliano. - powiedział po czym założył część ubrania nastolatce na ręce.-I to na pewno... pomoże?- spytała niedowierzając.
- Sama spróbuj. - zachęcił po czym podał jej rękę.
Pełna obaw dotknęła palcem wskazującym ręki Tay'a.
-Śmiało. Widzisz, że nie stałem się kupką piasku. - namawiał Lilianę, która wreszcie się odważyła.
-Brawo. I widzisz? Wszystko w porządku. A teraz druga sprawa. Mikstura przeciw gryzieniu. Na strychu macie 2 kartony. 3 sprawa zapraszam na kurs do Wampi świata. -instruował.-Wampi świat?- powiedziały zaskoczone.
- Tak. Chociaż niektórzy z nas żyją tutaj. - opowiadał dalej. Zajęcia dla nowych wampirów są we wtorki i piątki zawsze po północy. A wejście do naszego świata znajduje się na cmentarzu w krypcie. Dla śmiertelników jest ona niewidzialna. Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam pomogłem. A teraz przepraszam. Muszę wrócić do apteki. - pożegnał się.
-A jak mamy sie odwdzięczyć za ocalenie naszej rodziny przed nami? - zatrzymała mężczyznę Liliana.
-Drobiazg. - obdarzył obie nastolatki szerokim uśmiechem na twarzy.
CZYTASZ
Wampirze Księżniczki [Zakończone]
FantasíaRozmyślałeś kiedyś nad sensem życia? Zawsze, kiedy coś się stanie, ludzie pocieszają nas słowami ''życie jest za krótkie, by się martwić". Jeszcze inni nie szanują go w ogóle, napotykają problem i zamiast się z nim zmierzyć, pragną skończyć ze sobą...