Rozdział 27

10 1 0
                                    

-Lepiej wracajmy do domu. Nie mamy tu już czego szukać. - rzekła niewzruszona Liliana. 
-Zwariowałaś?! I tak go tu zostawimy? - spytała Lucia pokazując na zmarłego wampira. 
-Dobra. Ale jak zamierzasz to zrobić? Nie spalimy zamku bo ktoś może tu być. A on jest za ciężki by wyrzucić gdzieś jego ciało. - odpowiedziała Lil.  
- Nie wiem no. - powiedziała przerażona nastolatka.  
Dziewczyna, która kilka lat wcześniej była żywicielką potwora nie mogąc wpaść na żaden lepszy pomysł chwyciła zwłoki z wciąż wbitym w serce kołkiem. W tej także chwili ich problem rozwiązał się sam gdyż ciało po prostu zamieniło się w proch. 
-I po problemie- podsumowała Lucy. 
- To teraz chodźmy stąd. Dość czasu tu spędziłam- dodała Liliana.  
Tak też zrobiły.  Kiedy tylko wróciły obie rzuciły się na lodówkę. Zaczęły jeść co popadnie. Wśród potraw były omlety, jajka na twardo na chlebie z majonezem,  quesadilla, naleśniki i galaretka truskawkowa. Jednak gdy tylko Lil dotknęła czegokolwiek z tych pyszności zostawał sam pył.  
- No świetnie. Ch...chwila. Czy to... ja zrobiłam?- spytała zdziwiona.
- Nie wiem możemy się łatwo przekonać. - powiedziała po czym w stronę siostry rzuciła telefon, z którego zaraz nic nie zostało. Tak. To Ty. -dodała. 
-Pięknie. A...ale jak? -zastanawiała się. 
- Nie wiem. Dobrze, że jednak rozwaliłaś to jedzenie.- przyznała po czym jak rażona gromem pobiegła do łazienki, z której wyszła po dłuższym czasie.  
-Co się z nami stało?! Ten potwór musiał nam coś zrobić. A co jeżeli przez niego jesteśmy... wampirzycami?- spytała zciszając głos.  
- Pamiętasz dokładnie co zrobił? - odezwała się Lucia.  
-Na polu namiotowym zaatakował nas. Pewnie znowu wysysał z nas krew... później obudziłam się w jego zamku- przypominała sobie. Co było dalej? A tak. Wysunął kły. Dalej nie wiem bo się skuliłam. Wiem tylko, że czułam dziwny przypływ gorąca, które krążyło po moim ciele. -dodała.  
-Wysunął kły i się ugryzł w przedramię. Następnie kazał nam pić swoją krew. Później chyba nas zabił. Chwilę po tym tak jak mówisz zaczęły dziać się z nami te rzeczy. - dokończyła Luc.  Poza tym jesteś mi winna telefon. -dodała. 
- Jak tylko będę mogła czegokolwiek dotknąć to Tobie oddam. - przyrzekła. 
-Dziewczyny. Co się tak wydzieracie? - spytał Ronald.
-Wybacz bracie- przeprosiły.  
-Czy możecie zerknąć na listę przykładowych dań dla mojej przyszłej restauracji. - spytał dziewczyn o zdanie, trzymając w rękach papier. Pech chciał, że zaciął się trzymaną kartką.  
Wtedy Lucii i Lilianie wyrosły kły. Zaczęły się zbliżać do nieszczęśnika.  
-Ronald. Mam prośbę. Idź do pokoju.- powiedziała Lil ledwo się powstrzymując.  
- Ale nie...-zaczął chłopak. 
-Już!! - krzyknęła tracąc kontrolę. 
Ron na szczęście posłuchał zdenerwowanej i wrócił do pokoju. 
- Nie uwierzysz co właśnie miało miejsce. Liliana wrzasnęła na mnie.- wyznał Johnnemu.  
-Jesteś pewny? Bywa dziwna. Ale żeby od razu krzyczeć?- upewniał się John.  

*****
W salonie: 
- Nie możemy tu zostać. Mało nie rzuciłyśmy się na Ronalda.- zaczęła Lucia. 
-Wiem. To było okropne. Co mamy robić? Rodzice nie zgodzą się na naszą wyprowadzkę.  Poza tym wyglądamy jak młode kobiety. Na dodatek już na stałę - rozważała całą sytuację.  Może sprawdzę w Internecie co i jak- dodała. 
- Nie! Niczego nie dotykaj- ostrzegła Luc. 
- No tak. Jeszcze to. - przypomniała sobie smutną rzeczywistość. 
-Ja sprawdzę. - zaoferowała Lucy.  
Tak też zrobiła. 
-Znalazłam parę rzeczy. Wampiry nie mogą jeść normalnego jedzenia.  To już wiemy... niestety boleśnie się przekonałam. - rzekła. 
Aby nie czuć pragnienia wbicia kłów w śmiertelników musimy zadzwonić pod ten numer. Jeżeli nie zadzwonimy to zero kontaktów ze światłem słonecznym. -kontynuowała po czym od razu wbiła znaleziony numer i nacisnęła zieloną słuchawkę. Obie słyszały wolny sygnał. Drugi i trzeci. 
-Dzień dobry. Wampi apteka ,,Czyste kły" w czym możemy pomóc? - rzekł męski głos po drugiej stronie słuchawki. 
-Dobry wieczór. Jestem Lucia i dzwonię w takiej dziwnej sprawie... widzi Pan wraz z siostrą zostałyśmy... - 
-Zmienione w wampirzyce?- odezwał się aptekarz. 
- Tak! Proszę nam coś na to poradzić!!- prosiła zdesperowana Liliana. 
-Mogłabyś położyć telefon na stoliku? - spytał mężczyzna. 
Lucy tak też zrobiła. Po czym w salonie pojawił się ciemnowłosy wysoki chłopak. 
-Witajcie jestem Taylor. - przedstawił się. 
-Cześć jestem Lucia, a tu jest Liliana moja siostra i lepiej nie podawaj jej ręki.  Bo gdy tylko czegokolwiek dotknie zamienia to w proch.  
-Mam dla Ciebie specjalne rękawiczki Panienko Liliano. - powiedział po czym założył część ubrania nastolatce na ręce.

 - powiedział po czym założył część ubrania nastolatce na ręce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-I to na pewno... pomoże?- spytała niedowierzając.  
- Sama spróbuj. - zachęcił po czym podał jej rękę.  
Pełna obaw dotknęła palcem wskazującym ręki Tay'a.
-Śmiało. Widzisz, że nie stałem się kupką piasku. - namawiał Lilianę, która wreszcie się odważyła. 
-Brawo. I widzisz? Wszystko w porządku. A teraz druga sprawa. Mikstura przeciw gryzieniu. Na strychu macie 2 kartony. 3 sprawa zapraszam na kurs do Wampi świata. -instruował.  

-Wampi świat?- powiedziały zaskoczone. 
- Tak. Chociaż niektórzy z nas żyją tutaj. - opowiadał dalej. Zajęcia dla nowych wampirów są we wtorki i piątki zawsze po północy. A wejście do naszego świata znajduje się na cmentarzu w krypcie. Dla śmiertelników jest ona niewidzialna. Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam pomogłem. A teraz przepraszam. Muszę wrócić do apteki. - pożegnał się. 
-A jak mamy sie odwdzięczyć za ocalenie naszej rodziny przed nami? - zatrzymała mężczyznę Liliana. 
-Drobiazg. - obdarzył obie nastolatki szerokim uśmiechem na twarzy. 

Wampirze Księżniczki [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz