Rozdział 19

10 1 1
                                    

 Jadąc do domu swojej siostry i jej męża myślała o tym wszystkim co miało miejsce przez ostatnią dobę oraz całą drogę przypominała sobie swoje nowe imię. Kiedy była na miejscu nie wiedziała co zrobić.
- Mam zadzwonić? A może lepiej im będzie beze mnie? - pomyślała

Po chwili brama otworzyła się i na kobietę wpadł Luke z dziećmi. 

-P... przepraszam. Chciała Pani wejść? 

-T.. to ja przepraszam. Tak. Chciałabym porozmawiać z Panią Ambar. Przysłała mnie tu jej siostra. -wyjaśniła.

-Dziwne. Allyson nigdy nie opowiadała mi o Pani- wtrąciła modelka. 

Jednak po chwili były już same. 

-Ambar. To ja. Ally. Nie wiem jak to możliwe ale dostałam drugą szansę.  -wyznała od razu. 

-N...nie to niemożliwe. - powiedziała przerażona. Proszę wyjść!! To nie jest śmieszne!! Była moją siostrą- krzyczała po czym wygoniła piosenkarkę. 

Valentina wyszła znowu wpadając na wdowca z  malutkimi dziećmi.  

-P... przepraszam. - rzekła ze łzami w oczach. 

- Nie szkodzi. Co się Pani stało?- spytał. 

- Nie to nic. - skłamała. 

-Możliwe, że ktoś zesłał mi Panią z nieba. Niedawno zmarła moja żona i zostałem sam wraz z dwójką niedawno co urodzonych dzieci. Może chciałaby Pani zająć się nimi?- rzekł. 

- Tak- przystała na propozycję ciemnowłosa. 

Tak oto wrócili do słonecznego Los Angeles.  Allyson zajmowała się swoim synkiem i córeczką oraz pilnowała coraz to bardziej załamanego Księcia przed tym by nie zrobił sobie niczego złego.

*******

Tymczasem u Ambar i Landona:

-Skarbie. Coś jest nie tak? Nigdzie nie wychodzisz, siedzisz tutaj. Nawet nic nie mówisz.- martwił się mężczyzna. 

-Ona żyje- powiedziała. 

- Ale kto? - dopytywał. 

-Ally. Ta kobieta co tu przyszła to ona. Patrzyła na mnie tym samym wzrokiem. Nawet mówiła jak moja siostra. - tłumaczyła. 

Landon po prostu mocno przytulił swoją żonę. 

-Powinnaś odpocząć. Cały czas siedzisz z maluchami i masz już zwidy- rzekł zmartwiony. 

- To prawda!! Sama powiedziała mi, że to ona. Musisz mi uwierzyć- podniosła głos zdenerwowana. 

- Kochanie, wiem, że jest Tobie trudno pogodzić się ze stratą siostry...- zaczął łapiąc oddech. Ale to jest niemożliwe żeby ktoś kto umarł wrócił w innym ciele. -dokończył. 

-Skoro mi nie wierzysz to jedźmy tam. Poznajmy bliżej tą kobietę. -zaproponowała.  

Tak też zrobili. Wreszcie już mogli. Konflikt między braćmi został na stałe zażegnany. Poza tym Landonowi było, żal Luke'a, nie chciał zostawiać go samego ze swoimi myślami. 

Gdy tylko byli na miejscu zastali domowników w dość nieprzyjemnej sytuacji. Zdesperowany mężczyzna próbował targnąć się na swoje życie. Stał na dachu willi grożąc, że skoczy.

- Nie rób tego Luke. Proszę. Chodź do mnie. 

-Nic nie rozumiesz!! Allyson odeszła!! Nie mam po co żyć!! Ja ją naprawdę kochałem. Jeszcze do tego Ty. Zachowujesz się jak ona- powiedział w rozpaczy. 

-Nieprawda. Jestem tu. To ja. Twoja żona. Poza tym są nasze dzieci. Potrzebują Cię. To znaczy Nas. Dlatego dostałam drugą szansę. Kocham Was -wyznała prawdę szokując tym wszystkich prócz swojej siostry. 

-Mówiłam, że tak jest- powiedziała modelka.

-J...jak to możliwe?- spytał zszokowany. 

- Nie wiem. Spytaj Ally. - odpowiedziała wzruszając ramionami. 

Valentina wciągnęła oszołomionego Luke'a do środka. 

-Nigdy więcej tak nie rób- skarciła go po czym najzwyczajniej w świecie przytuliła.  

-Przepraszam. Ja... Nie umiałem już żyć bez Ciebie. -wyznał. 

-Dlatego zostawiłbyś nasze dzieci? -spytała, a po policzku poleciały jej łzy.  

-Wyjaśnisz nam... mi jak to możliwe?- spytał stojący w progu Landon. 

- Nie wiem. Najpierw otulała mnie ciemność. Odwróciłam się i nagle zobaczyłam światło. Ale było bardzo daleko. Dlatego wskoczyłam gdzieś. Nagle byłam we Włoszech. Chcieli mnie pochować. Uciekłam tym ludziom. Ktoś z jej (Valentiny) znajomych mnie zatrzymał.  Powiedział o koncercie, dzięki któremu dotarłam do Hiszpanii- opowiedziała. 

-Jak mogłaś nic nie powiedzieć?!!- rzekł oburzony Król. Wiesz co ja czułem?!! Tracąc Cię byłem załamany. Kochałem nad życie... A Ty? Odeszłaś! Nigdy wcześniej nikogo tak nie kochałem. Później zacząłem mieć do Ciebie żal, że tak się stało i mnie zostawiłaś- wyrzucał z siebie. 

- Mam sobie... stąd iść?- spytała zbita z tropu. 

- Nie. Bądźmy dalej rodziną- poprosił mocno tuląc żonę.  

Oboje cieszyli się tą chwilą.  Swoją ponowną obecnością. I od teraz postanowili czerpać z życia garściami. 

Wampirze Księżniczki [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz