To ja
Nędzna kreatura ludzkości
Marny reprezentant świata
Pozbawiony wszelkich wartościI choć nie narzekam
Na parszywy los
To nie znaczy, że wciąż czekam
Po prostu zabrano mi głosNie miałem prawa wyboru
Jakim życiem chcę żyć
Więc bez większego oporu
Staram się sobą byćLecz nie wiem jak być sobą
Jak mam się prezentować
Bo gdy idę z podniesioną głową
To chcę ją w piasek schowaćA gdy kaptur naciągam
To mówią, że jestem zły
A gdy nosem pociągam
To w oczach lśnią mi łzyPatrzę w światła nocy
Już wszystkie kolory mi zbrzydły
Potem zamykam oczy
I nie chcę otwierać ich nigdyI wiem tylko to jedno
Że niczego nie mogę żałować
Bo wszystko co się stanie na pewno
Pomoże mi się ukształtowaćBo żyje się tylko raz
Więc zamiast żyć w samotności
Myślę, że nadszedł czas
By poszukać bliskości.