ᶤᵗ'ˢ ᵃ ᵇᵒʸ|ʳˑˢʰʷᵃʳᵗᶻᵐᵃᶰ

293 17 92
                                    

- Robert! - do jego uszu doszedł krzyk ciemnowłosej. -No zejdź!

Chłopak ziewnął przeciągle, odkładając laptopa na szafkę.

- O nie, znowu się zaczyna...

Niechętnie zsunął się z łóżka i postawił bose stopy na ziemi.
Zrobił dwa skłony, by rozciągnąć mięśnie i szybko zbiegł po schodach.

- Nie wiem, co zrobiłem, ale przepraszam, kochanie - przywitał ją tymi słowami, na co brązowooka jedynie wywróciła oczyma.

Położył dłoń na wypukłym brzuchu partnerki, uśmiechając się szeroko.

- Tam jest moja Celina - poinformował ją z dumą.

Szatynka otworzyła usta, by odpowiedzieć, lecz Rosjanin wszedł jej w słowo:

- Nawet nie zaprzeczaj, Celinka to ładne imię jest - wydął usta w podkówkę.

Ta westchnęła głośno i przytuliła się do klatki chłopaka.
Musnął wargami jej puszyste włosy, klękając przed nią.

- Ej, Celinka - przyłożył usta do brzucha dziewczyny. - To ja, Jobejt! Twój zajebisty ojciec! Haaaaaloooo, słyszysz mnie?!

Rozwiązał sznurówki białych adidasów partnerki, która z oczywistych powodów, nie mogła się schylić.

W końcu - przy drobnej pomocy Shwartzmana - zgrabnie wysunęła stopy z obuwia i postawiła je na chłodnej podłodze.

Od razu ruszyła do salonu, gdzie usiadła przy stole, opierając policzek na zimnym, błyszczącym blacie.

- Nie będzie ci wygodniej na kanapie? - zmartwił się, kładąc dłonie na jej ramionach.

- Musimy pogadać - odparła poważnie.

Chłopak przełknął głośno ślinę, ale pokiwał głową i usiadł naprzeciw niej.

Wzięła głęboki wdech i podniosła głowę, wbijając wzrok w jego twarz.

- Słucham?.. - Wyciągnął ku niej dłoń, by pogłaskać ją po policzku.

- Nie stresuj się - zaśmiała się delikatnie. - Jeszcze nikogo nie zabiłam.

- Mówiłaś, że jestem twoim pierwszym i ostatnim, więc... - zaczął żartobliwie, za co oberwał kuksańca w ramię.

Jednak mina dziewczyny momentalnie zrzedła.

- Nie będzie Celiny.

- Co? - spojrzał na nią zdezorientowany. - Ale... Ale już się zgodziłaś! Powiedziałaś, że może być Celina!

- Robert...

- Przecież to ładne imię! Co ty chcesz od niego? Co ci w nim nie pasuje?

- Robert!

- Nie krzycz na mnie! - oburzył się.

Dziewczyna uniosła wzrok do góry i westchnęła głośno.

- Za jakie grzechy...

- No bo Celina...

- Nie będziesz miał córki, rozumiesz?

Jasnowłosy zamilkł, delikatnie rozchyliwszy wargi.

- A-ale... Jak to? - spytał cicho.

Szatynka wstała i spokojnym krokiem do niego podeszła.

- Robi...

Spojrzała w jego ciemne tęczówki i uśmiechnęła się łagodnie.

- Nie panikuj - zaśmiała się pod nosem, po czym ujęła jego dłoń i położyła ją na swoim brzuchu. - To chłopczyk.

*
Idk serio
Ale na prośbę prevcelek
No i Robercik jest cudowny

one shots | formulaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz