XXXIV

4.5K 230 10
                                    

- Czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam? - usłyszałam za sobą oziębły głos JKa. Skuliłam się mimowolnie i spojrzałam na Adama, który wydawał się być sparaliżowany ze strachu. Kątem oka widziałam jak wszyscy na nas patrząc, nie wiedziałam czy ze współczuciem czy strachem.
Wzięłam głęboki oddech na uspokojenie i odwróciłam się w stronę chłopaka, chcąc mu wyjaśnić, że to wszystko to jedynie żarty, ale gdy spojrzałam na niego, znów poczułam się jak taka mała dziewczynka i skuliłam się pod wpływem jego wzroku. Nie byłam wilkiem, ale on był tak charyzmatyczną, pewną siebie i aktualnie wściekłą, więc nawet będąc zwykłym człowiekiem poczułam tą jego władze. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie go w innej postaci, a gdy podziałało wstałam z kanapy i podeszłam do chłopaka. Spojrzałam na niego ponownie, tym razem widziałam lekki zaskoczenie.

- JK, to tylko żarty. Dobrze wiesz, że ciebie i tylko ciebie kocham. - powiedziałam łapiąc go za dłoń. Spojrzał na mnie znów ze wściekłym wyrazem twarzy i wyrwał swoją dłoń z mojego uścisku.

- Więc mówisz, że mogę flirtować z każdą dziewczyną po kolei? Tego właśnie chcesz? - pytał wściekle.

- No błagam. JK, musisz potrafić rozróżnić prawdziwy flirt od zwykłych żartów. - powiedziałam spokojnie, a chłopak jedynie gorzko parsknął śmiechem i zaczął iść w kierunku swojej sypialni. - JK! - krzyknęłam za ni, gdy już byliśmy praktycznie pod drzwiami jego sypialni. Chłopak gwałtownie się zatrzymał, a ja prawie na niego wpadłam. Odsunęłam się od niego na krok, a on odwrócił się w moją stronę.

- To może do łóżka od razu z nim pójdziesz? Tak dla żartów, co? - powiedział, a ja nawet nie wiedziałam kiedy, uderzyłam go w twarz, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Widziałam jak chłopak traci kontakt z rzeczywistością, jego twarz wyrażała jedynie zaskoczenie. Gdy otrzeźwiał, spojrzał na mnie i podniósł rękę. On chce mnie uderzyć!
Szybko schowałam swoją twarz i cofnęłam się, ale straciłam równowagę i upadłam na ziemię. Miałam mocno zaciśnięte oczy, czekając na ból. Byłam pewna, że za chwilę miałam go poczuć. Czekając, poczułam delikatny dotyk na moim ramieniu, przez który się wzdrygnęłam.

- Przepraszam. - usłyszałam smutny głos JKa. - Chyba nie myślałaś, że ja... Że cię uderzę, prawda? - zapytał prawie płaczliwym głosem. Spojrzałam na niego. Smutek na jego twarzy powodował, że jeszcze bardziej wybuchłam płaczem. Objęłam chłopaka i mocno się w niego wtuliłam. Poczułam jak przyciąga mnie jeszcze bliżej do siebie i podnosi nas z podłogi. 
Uniósł mnie, a ja owinęłam swoje nogi wokół jego tali, uczepiając się go jak koala.
Chłopak wszedł do pokoju i usiadł na łóżku, a ja na jego kolanach jak najbliżej zbliżając się do chłopak.

- Przepraszam cię. - powiedział JK. Odchyliłam na chwilę głowę i pocałowałam go w szyję, by znów się w niego wtulić.

- Ja też przepraszam. Nie sądziłam, że jesteś taki zazdrosny. - usłyszałam jak wzdycha.

- Nie byłem zazdrosny. - powiedział stanowczo. Zaśmiałam się.

- To jaki byłeś? - zapytałam odsuwając się od chłopaka, by spojrzeć na jego twarz. Cisza.

- Na pewno nie byłem zazdrosny. - powiedział po chwili przerwy. Pokręciłam głową, nie wierząc w to co chłopak mówił.

- Oczywiście. - powiedziałam i cmoknęłam go w usta. Nagle poczułam jak zaczynam się przechylać do przodu. Zaczęłam piszczeć, a gdy opadłam na tors chłopaka zaczęłam się śmiać. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i patrzyłam na chłopaka, myśląc czy zadać mu pytanie na temat przemiany czy nie.

- Co? - zapytał po chwili, widząc, że mu się przyglądam.

- Nie wiem czy to jest odpowiedni moment, ale... - zrobiłam krótką pauzę. - Kiedy mnie przemienisz? - chłopak spojrzał na mnie, widziałam, że jest lekko zaniepokojony. Wiedziałam, że nie chciał mnie zmieniać, że bał się mnie zmienić, ale dobrze wiedział czego ja chciałam i, że to był mój warunek.

- Nie wiem. Moglibyśmy poczekać jeszcze? Tak z rok? Dwa? Pięć?

- JK... - westchnęłam spuszczając głowę.

- Boję się o ciebie. - powiedział i zaczął głaskać mnie po głowie.

- Rozumiem, ale wiesz jak bardzo tego chcę. - powiedziałam poważnie.

- Pomyślimy o tym. - powiedział, a ja podniosłam się z jego klatki, siadając. Usłyszałam syknięcie chłopak. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale zignorowałam to i zaczęłam schodzić z chłopaka. Już prawie udało mi się przełożyć nogę, gdy poczułam jego dłonie na biodrach odstawiające mnie na miejsce.

- Co jest? - zapytałam zdezorientowana i trochę zirytowana.

- Mamy problem.

Przeznaczony, dziki, ale puchaty // J.K. (2020)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz