XVIII

5.3K 245 9
                                    

Przez moje powieki zaczęło przedzierać się światło słoneczne. Jęknęłam cicho i chciałam się wyciągnąć, ale męska ręka mi to skutecznie uniemożliwiała. Spojrzałam na chłopaka, który wydawał się spać twardym snem. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyglądał bardzo niewinnie. Roztrzepane włosy dodawały mu uroku, wyglądał młodziej niż normalnie. Spał z lekko rozchylonymi ustami.

Poprawiłam się, wtulając się bok chłopaka. Poczułam jak zaciska uścisk na mojej tali, więc spojrzałam na jego twarz.

Obudził się.

- Dzień dobry. - powiedziałam lekko ochrypłym głosem.

- Dzień dobry. Jak się spało? - zapytał wygodniej się układając.

- Całkiem dobrze. - powiedziałam z uśmiechem. - Przeniosłeś mnie do sypialni? - zapytałam zauważając, że już nie leżymy na sofie.

- Twoje łóżko wydawało się być wygodniejsze niż sofa. - powiedział niskim głosem.

- Masz rację. Przeczyć nie będę. - powiedziałam chichocząc i zaczęłam śledzić palcem jego tatuaże. Każdy z innej parafii, ale jednak każdy ze sobą współgrał.

- Będę musiał wracać. - powiedział zamykając oczy.

- Świetnie ci idzie. - zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu, bliżej przyglądając się tatuażom chłopaka. Wróciłam do śledzenia jego tatuaż palcem. Chłopak miał ich dosyć sporo, patrząc na to, że ja nie mam żadnego. Może warto zrobić jeden? Ale z drugiej strony to już nie będzie wyrażanie siebie jak kiedyś, bycie jedynym w swoim rodzaju. Dużo osób decyduje się na tatuaże.

Usłyszałam mruknięcie chłopaka. Spojrzałam na niego zdziwiona, przerywając swoje czynności.

- Czemu przerwałaś?

- Co? - zapytałam, nie rozumiejąc o co chodzi chłopakowi.

- To co robiłaś. Było przyjemne. - powiedział i znów zamknął oczy. Zachichotałam cicho i zaczęłam go głaskać po torsie. Okno w pokoju było otwarte, więc poranne powietrze trochę chłodziło moje ramię, ale jednocześnie uścisk JKa skutecznie je blokował. Zapach świeżego powietrze i ciepło chłopaka to naprawdę idealne połączenie.

Zamknęłam oczy delektując się tą chwilą.

Chłopak westchnął i mocniej przycisnął mnie do siebie. Zachichotałam.

- Muszę iść. - usłyszałam niechętny głos JKa.

- Ja też będę musiała. Obiecałam sobie, że wyjdę pobiegać.

- Dołączyć do ciebie? - zapytał z uśmiechem.

- Ale tylko pod postacią wilka. Wtedy twoją przewagę, będę mogła zwalić na to, że masz cztery łapy, a ja tylko dwie. - zaśmiał się.

- Umowa stoi. - odpowiedział. - A teraz już naprawdę muszę iść. - powiedział i zaczął się ode mnie odsuwać.

- Ja też wstaję. - powiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej, przeczesując swoje włosy. Chłopak również podniósł się, w tym samym momencie co ja i zaczął mnie obserwować.

- Pięknie wyglądasz. - powiedział, a ja poczułam jak czerwienią mi się poliki. Szybko zakryłam twarz włosami. - Hej, co robisz? - zaśmiał się, odgarniając mi włosy. Podniosłam głowę, patrząc na niego z szerokim uśmiechem i zaczęłam się śmiać.

Chłopak poczochrał moje włosy, które znów opadły na moją twarz. Zgarnęłam włosy do tyłu i zamiast wstać, znów opadłam na łóżko.

- Wstawaj, leniuchu! - powiedział ze śmiechem JK i zaczął mnie ciągnąć za ręce, aż byłam na skraju łóżka.

- Daj mi się z nim pożegnać.

- Wrócicie do siebie wieczorem. - powiedział i dalej mnie pociągnął, tak, że spadłam z łóżka.

- Podłoga też całkiem wygodna. - powiedziałam i ułożyłam się jak do snu. Chłopak parsknął śmiechem i podciągnął mnie do góry. - Jesteś silny, bo ćwiczysz czy to normalne u was?

- I to, i to. Bycie zmiennokształtnym przyspiesza proces budowy mięśni dodając mały bonus od siebie, dodatkowo musimy być silni, by przetrwać przemiany.

- Boli? Przemiany bolą?

- Tylko te pierwsze. Później już jesteś tak wprawiona, że nawet nie czujesz kiedy się zmienisz.

- Jak bardzo boli?

- Jakby cię rozrywało od środka. - powiedział, jak gdyby nigdy nic, a ja aż się wzdrygnęłam na myśl, że wielu z nich musiało to przeżyć.

- Nie martw się. Przemiany są tego warte. - powiedział i objął mnie ramieniem pocieszająco.

- Skoro tak uważasz? - powiedziałam wzruszając ramionami i skierowałam się w stronę kuchni. - Zostaniesz na śniadanie czy musisz już jechać?

- Muszę jechać, ale liczę na to, że kiedyś zjemy je wspólnie. - powiedział mrugając do mnie. Uśmiechnęłam się do niego, a JK wyszedł. Odwróciłam

ię w stronę czajnika i nastawiłam wodę na poranną herbatę. Czekając, aż herbata się zagotuję, spojrzałam przez okno. Było pochmurno, ale nie wyglądało jakby miało padać. Wiatr również nie szalał. Pogoda prawie idealna.

Usłyszałam piknięcie czajnika. Zalałam herbatę, chwilę odczekałam i wyjęłam torebkę po herbacie. Zabrałam kubek i poszłam do salonu, gdzie zastałam porozwalane poduszki po całym pomieszczeniu. Zachichotałam cicho i poczułam jak moje poliki zaczęły robić się czerwone.

Odłożyłam kubek na stolik kawowy i zabrałam się za ogarnianie poduszek.

Był ranek i miałam dzień wolny, więc dobrze byłoby go spędzić trochę bardziej produktywnie niż tylko leżenie na kanapie i oglądanie seriali.

Chwyciłam za notesik leżący na dolnej półce stolika. Wyciągnęłam z niego długopis i zaczęłam spisywać rzeczy do zrobienia na dzisiaj.

1. Pójście pobiegać.

2. Posprzątać w domy.

3. Pizza!!!

4. Poczytać książkę.

5. Zakupy spożywcze.

Przeznaczony, dziki, ale puchaty // J.K. (2020)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz