- Możesz mi mówić JK. - powiedział chłopak patrząc w dal.
- JK? Czułabym się bezpieczniej znając twoje imię i nazwisko niż ksywkę, ale dobre i to. - wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam z plecaka butelkę wody.
- Tyle naprawdę ci wystarczy.
- Skoro tak uważasz. -ponownie wzruszyłam ramionami i spojrzałam w przeciwnym kierunku.
- Co cię tu sprowadza? Do tego miasta? - usłyszałam jak pyta. Na sekundę spojrzałam na niego, by ponownie odwrócić wzrok. Był bardzo przystojny, a nie chciałam wyglądać na jakąś dziwną, więc się nie przyglądałam, choć jego oczy były takie przyciągające. Z resztą jak cały on. Wydawał się być piękny, wręcz idealny.
- Szukam swojego miejsca. I musiałam uciec z mojego rodzinnego miasta. - odpowiedziałam bez zastanowienia. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, co zmusiło mnie do odwzajemnienia jego spojrzenia.
- Dlaczego chcesz uciec?
- Nie jestem pewna czy powinnam ci o tym mówić. Pozwól, że póki co, zatrzymam to dla siebie.
- Do niczego nie zmuszam.
- Widziałam chwilę przed twoim przyjściem wilka. - powiedziałam nagle, gdy między nami pojawiła się cisza. - Nie atakują ludzi, prawda? - zapytałam zagryzając wargę. Nie powiem, że się trochę obawiałam tych wilków. Nie sądziłam, że będzie w stanie tak szybko podejść.
Spojrzałam na chłopaka, który widocznie poczuł się zakłopotany albo może niepewny.- Nie słyszałem o żadnych atakach. - jego głos stał się bardziej chłodny. Poczułam, że to nie było dobre pytanie, ale jednocześnie nie rozumiałam czemu. Nie wiedziałam jak mam się zachować, więc po prostu siedziałam cicho i się nie odzywałam.
- Boisz się wilków? - zapytał po chwili ciszy, już bardziej entuzjastycznie.
- Umm... Nie wiem. Nigdy nie miałam jakoś styczności z tymi zwierzętami, choć nie mogę im odmówić piękna. Jedne z najpiękniejszych zwierząt według mnie. I zawsze jak widzę ich zdjęcie to mam ochotę wytargać je za uszy. - zaśmiałam lekko. - Ale gdybym stała z wilkiem twarzą w twarz... Raczej bym spanikowała. - odpowiedziałam już bardziej poważnie.
- Zdrowy wilk nie zaatakuje człowieka.
- Wiem o tym, ale mimo wszystko. To drapieżnik. Jeden niewłaściwy ruch i już po mnie. Nie jestem ani szybka, ani silna, więc nie miałabym najmniejszych szans, by przetrwać takie spotkanie z wilkiem.
- Rozumiem.
- A ty? Boisz się ich? - zapytałam JK'a.
- Nie. Trochę o wilkach wiem, więc wiem również jak się przy nich zachować. Jeśli nie wyczują zagrożenia, to po prostu uciekną.
- Mam nadzieję. Chciałabym nie musieć rezygnować ze spacerów z powodu wilków. - powiedziałam, by znów wrócić do tej niezręcznej ciszy.
- Przepraszam cię za tamto. - powiedział patrząc w ziemię.
- Nie rozumiem.
- Tamto w pizzerii.
- Nic się przecież nie stało.
- O tym właśnie mówię. - parsknął śmiechem, a ja spaliłam buraka. Tego się nie spodziewałam. Wiem, że będąc w jego otoczeniu, moje zachowanie trochę odbiega od normalnego, ale wydawało mi się, że dałam mu wtedy do zrozumienia, że nie chciałam jego towarzystwa.
- Ja... Nie... - nawet nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Wzięłam głęboki oddech. - Wiesz co? Nigdy w życiu nie poznałam bardziej bipolarnej osoby od ciebie. - powiedziałam odwracając się do niego.
- To dobrze czy źle? - również spojrzał w moją stronę.
- Właśnie próbuję to rozgryźć. - powiedziałam patrząc w jego ciemne oczy. Boże, jak ja kochałam facetów z ciemnymi oczami, a jego oczy były tak czarujące. Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam przegryzać wargę.
Widziałam jak chłopak uśmiechnął się głupkowato i już po chwili poczułam jak przywiera do mnie swoimi ustami.
Zamknęłam oczy, by całkowicie oddać się temu pocałunkowi. Moje ręce wylądowały na jego karku, a druga wpleciona w jego włosy. Były takie miękkie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i mocniej przywarłam do chłopaka ustami. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę czuła tyle emocji tylko pod wpływem pocałunku. Szczęście, pożądanie, pewność, a jednocześnie jej brak.
Chłopak chwycił mnie za pośladki i usadowił mnie na swoich kolanach. Zbliżyłam się do jego ciała jeszcze bardziej i poczułam, że trzeba to przerwać zanim wydarzy się coś, czego będę później żałować.- JK. - jęknęłam odsuwając się lekko od niego, a chłopak znów przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Tak ciężko mi się było od niego odsunąć, ale musiałam.
- Proszę... - druga próba i tym razem zadziałało. Chłopak odsunął się trochę ode mnie i spojrzał mi w oczy. Widziałam jak patrzy na mnie ze zdziwieniem, więc pokierowałam swój wzrok na jego krocze, licząc, że zrobi to samo. Z jego spodni, po raz kolejny w ciągu ostatnich minut, zrobił się dosyć spory namiot.
- Cholera. - powiedział pod nosem. Zachichotałam i zeszłam z jego kolan.
- Przepraszam. - powiedziałam z lekkim uśmieszkiem. W przeciwieństwie do poprzedniego razu, tym razem cieszyłam się, że jednak działam tak na facetów... A właściwie to na tego konkretnego.
- To twoja sprawka. Powinnaś się tym zająć. - powiedział podchodząc do mnie. Szybko położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, utrzymując go w bezpiecznej odległości.
- Nie ma takiej opcji. To tobie hormony szaleją. Ja się czuję całkiem dobrze. - a przynajmniej staram się tak wyglądać.
- Wiesz, że jesteś tu sama? - zapytał, a ja nie wiedziałam do czego zmierza. Jego głos i wyraz twarzy mówił mi coś zupełnie odwrotnego, co chciałabym, żeby to było. - Jak myślisz, ilu ludzi usłyszałoby twój krzyk?
- Nie podchodź. - powiedziałam ostrzegawczo i zaczęłam się cofać.
- Młoda, seksowna kobieta, sama na odludziu i w dodatku z napalonym samcem. - mówił z pedofilskim uśmieszkiem na twarzy, zbliżając się do mnie coraz bliżej. Byłam rozdarta w środku. Uciekać czy wyjść mu na przeciw.
JK zbliżył się już na kilka centymetrów. Byłam przygwożdżona do skały i nie miałam drogi ucieczki. Odwróciłam swoją głowę, czując jego ciepły oddech na policzku i usłyszałam jego śmiech.- Nie bój się. Poradzę sobie sam. Nie pierwszy raz do tego doprowadziłaś. - powiedział i odsunął się ode mnie.
- Nie musisz mi o tym mówić. - powiedziałam i żeby się z nim podroczyć, dodałam. - Przez chwilę nawet myślałam czy ci nie pomóc. - po tych słowach ujrzałam błysk w jego oku. - Ale już się robi późno, więc chyba muszę się zbierać. - powiedziałam ze śmiechem i zaczęłam zgarniać swoje rzeczy.
- Kiedyś się odegram. - powiedział, a ja ze śmiechem ruszyłam w stronę głównej ścieżki.
CZYTASZ
Przeznaczony, dziki, ale puchaty // J.K. (2020)
Hombres LoboDziewczyna chcąc zacząć sobie wszystko układać, wyjeżdża do zupełnie nowego miasta i tam zaczyna szukać sobie pracy. Na jej drodze pojawia się chłopak, który może zmienić wszystko. Książka o wilkołaku. Więcej dowiesz się czytając 😉 Opowiadanie jest...