Kilka miesięcy później...
Minęło już sporo czasu odkąd jestem wilkiem i czułam się naprawdę świetnie. Na szczęście żaden z sąsiadów nie zadzwonił po żadnego kłusownika, czego się obawialiśmy. Treningi szły mi coraz lepiej, choć dalej nie potrafiłam dorównać JKowi. Chłopak był po prostu za szybki i za silny, ja również byłam też mniejsza od niego, więc nawet wizualnie nie miałam szans, by go pokonać. Nauczyłam się również trochę sztuk walki. Miałam naprawdę dużo czasu, przez to, że JK nie chciał, żebym pracowała. Uzgodniłam z nim chociaż pół etatu, ale to wciąż było trochę mało, więc z samej nudy zaczęłam próbować nowych rzeczy.
- Nie chcę wam nic narzucać, ani nic, ale moglibyście być trochę cichsi w nocy? Naprawdę nie dało się przez was spać. - usłyszałam głos Sama. Moje oczy się powiększyły i szybko spuściłam wzrok, czując jak rumienią mi się poliki. JKowi to nie przeszkadzało, on był nawet dumny z tego, ale ja czułam się trochę niekomfortowo. To raczej sprawa intymna, która powinna zostać między nami, choć czasem jest to niemożliwe do osiągnięcia.
- Ja ci nie wypominam, kiedy przyjeżdża twoja dziewczyna. - powiedział JK. Spojrzałam na niego mrużąc oczy.
- To co innego. Ja jej nie widzę często, a was ciężko jest od siebie odgonić. Niedługo będzie mi lepiej spać na dworze niż w tym domu.
- Nie przesadzaj. - odpowiedział JK.
- To już piąta noc z rzędu. - dodał Sam, a ja próbując skończyć tą niezręczną dla mnie chwilę, odchrząknęłam.
- Umm... Chcecie coś do picia? - zapytałam wstając z kanapy.
- Nie, dzięki. - zaśmiał się Sam, a ja szybko zniknęłam w kuchni i zaczęłam robić sobie herbatę.
- To co? Może jeszcze jedna rundka dzisiaj? - poczułam jak obejmuję mnie w tali od tyłu i składa pocałunek na moim nagim ramieniu.
- Nawet sobie nie żartuj. - powiedziałam mrużąc oczy, choć nie on nie mógł tego zobaczyć.
- Czemu się tym przejmujesz? Nie ma co się martwić. Słyszeli, słyszą i będą słyszeć. - powiedział, a ja odwróciłam się w jego stronę. Miał szeroki uśmiech na twarzy.
- Nie czuję się komfortowo, wiedząc o tym. - powiedziałam poważnie.
- To... Może się wyprowadzimy? - zapytał po chwili i spojrzał w oczy.
- Co? Chcesz się wyprowadzić? - zapytałam zszokowana. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji.
- No tak. Jeśli oczywiście chcesz. - powiedział i objął mnie, przyciągając do siebie.
- Możemy spróbować. - powiedziałam cicho.
- Jutro czegoś poszukam. - powiedział i cmoknął mnie w czoło.
***
Obudziłam się przed JKem, który jeszcze smacznie sobie spał. Uśmiechnęłam się, patrząc na niego. Człowiek jak śpi staję się dziwnie bezbronny i uroczy... albo okropnie brzydki i ośliniony.
Mówił, że dzisiaj poszuka czegoś tylko dla nas. Cieszyłam się z takiego kroku, choć jednocześnie się czułam dziwnie. Nie chciałam tak zostawiać stada, ale z drugiej strony, nie chciałam też mieszkać z nimi przez całe życie.
Położyłam się na plecach, czując jak robi mi się niedobrze. Najwidoczniej rzeczywiście się stresowałam tą całą przeprowadzką, nawet jeśli jeszcze nie znaleźliśmy żadnego lokum. Miałam nadzieję, że mnie nie znienawidzą za to, że zabieram im alfę.- Coś nie tak? - usłyszałam ochrypnięty głos JKa. Spojrzałam na niego i odwróciłam z powrotem wzrok, skupiając się na oddechu.
- Myśl o przeprowadzce trochę mnie stresuję. - odpowiedziałam szybko.
- To znaczy? Źle się czujesz? Zadzwonić po lekarza? - zapytał zaniepokojony. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się do niego, by się nie denerwował.
- Nie musisz. Tylko trochę mi niedobrze. Jestem pewna, że zaraz przejdzie. - powiedziałam z uśmiechem.
- Skoro tak mówisz. Wczoraj już trochę szukałem i znalazłem dom, niedaleko stąd. Nie jest jakiś duży, ale wydaje mi się, że może być wystarczający dla nas. Dodatkowo jest wyremontowany i wnętrze może ci się spodobać. Jest umeblowane i wszystko jest utrzymane w jasnych kolorach.
- Kiedy idziemy je zobaczyć? - zapytałam odwracając się w stronę chłopaka.
- Dzisiaj?
- Oh, tak szybko? Znaczy... Jasne, możemy iść dzisiaj. - odpowiedziałam.
- To dobrze, bo już rozmawiałem z właścicielem. - zaśmiał się nerwowo.
- Jak to dobrze, że wszystko ze mną uzgadniasz wcześniej. - powiedziałam z uśmiechem. Zaśmiałam się kręcąc głową. - Trzeba wstać. - powiedziałam zamykając oczy.
- Nie trzeba. Jeśli chcesz to śpij. - powiedział i pogłaskał mnie po głowie.
- Trzeba. Zróbmy na obiad kurczaka. Mam ochotę na kurczaka. - powiedziałam pewnie. - I frytki do kurczaka.
- Co tylko zechcesz. Ale chyba będzie trzeba iść do sklepu, bo kurczaka akurat nie mamy.
- Wow, wiesz lepiej co jest w lodówce ode mnie. Kiedy to się stało? - zapytałam zszokowana.
- Kiedy wczoraj szukałem tam mojego bananowego mleka. Może wiesz co się z nim stało? - zapytał unosząc jedną brew.
- Nie wiń mnie. Nie mogłam znaleźć czekoladowego to musiałam wziąć bananowe. To nie moja wina. - ostatnie zdanie powiedziałam niewinnym głosem.
- Więc dzisiaj trzeba kupić kurczaka i smakowe mleko. Może rzeczywiście czas wstać. Która godzina? - zapytał JK. Sięgnęłam po telefon i pokazałam mu godzinę.
- Przed dziewiątą. - powiedziałam i odrzuciłam telefon na bok.
- Nie wiem jak ty, ja wstaje. - powiedział chłopak i podniósł się ukazując mi swój nagi tors, który przykuł moją uwagę i zamiast patrzeć na jego twarz, patrzyłam tam. - Ale oczy mam wyżej.
- Co z tego? Wydaje mi się, że jako twoja dziewczyna, mam prawo patrzeć nie tylko w twoje oczy. - powiedziałam przenosząc mój wzrok na jego oczy.
- A ja, jako twój chłopak, mogę ściągnąć z ciebie twoją uroczą piżamkę i...
- Nie chcę tego słyszeć. - powiedziałam przerywając mu i wstałam z łóżka, podchodząc do szafy, z której wyciągnęłam ubranie na dzisiejszy dzień. Skoro mieliśmy wyjść, wyciągnęłam z szafy jasne jeansy, koszulkę i białą bluzę. W łazience szybko odbyłam swoją poranną rutynę i zeszłam na dół, gdzie czekało na mnie już śniadanie.
Po śniadaniu, miałam się wybrać z JKem zobaczyć dom, a później na zakupy.***
- Cieszę się, że wam się podoba. - powiedziała kobieta, która pokazywała nam swój dom. Rzeczywiście był niedaleko naszego domu, co było ogromnym plusem, jeśli coś się tam będzie działo. JK mówił, że domek nie jest duży, ale było dużo wolnej przestrzeni, wszystko było utrzymane w jasnych kolorach, okna były duże, dzięki czemu było tu naprawdę jasno, a meble były minimalistyczne. Bardzo podobał mi się ten dom.
- Jest naprawdę cudowny. - powiedziałam z uśmiechem.
- Kiedy będziemy mogli przejść do formalności? - zapytał JK.
- Kiedy chcecie. Napiszcie mi i przygotuję wszystkie dokumenty.
- Dobrze. Skontaktujemy się jeszcze z panią. - powiedział JK i pożegnaliśmy się z kobietą. - I jak? - zapytał chłopak.
- Jest naprawdę cudowny. Miałeś rację. - przyznałam.
- Zróbmy zakupy i później porozmawiamy o tym. - powiedział i otworzył mi drzwi od samochodu. Szybko wskoczyłam na miejsce pasażera i pojechaliśmy. Wróciliśmy do domu akurat w czasie obiadowej, więc od razu zabraliśmy się za robienie jedzenia.
Nie mogłam się doczekać, aż w końcu zamieszkany w tym domu.
CZYTASZ
Przeznaczony, dziki, ale puchaty // J.K. (2020)
Hombres LoboDziewczyna chcąc zacząć sobie wszystko układać, wyjeżdża do zupełnie nowego miasta i tam zaczyna szukać sobie pracy. Na jej drodze pojawia się chłopak, który może zmienić wszystko. Książka o wilkołaku. Więcej dowiesz się czytając 😉 Opowiadanie jest...