XIV

5K 281 32
                                    

 Wracałam właśnie z pracy do domu. Na dworze było ciemno, jedynie latarnie oświetlały mi drogę. Dobrze, że nie miałam daleko. Nie przepadałam za ciemnością, szczególnie, gdy sama chodziłam.
Rozbrzmiał mój telefon. Szybko wyciągnęłam go z tylnej kieszeni i spojrzałam kto się do mnie dobija.

*JK*

Zdziwiona patrzyłam na telefon. Nigdy do mnie nie dzwonił, więc było to dla mnie nowością. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę.

- Słucham? - odezwałam się pierwsza, ale nie dostałam odpowiedzi. - JK? - ponowiłam próbę, ale dalej cisza. Odsunęłam od siebie telefon, by po chwili znów go przyłożyć do ucha. - Halo? JK? Jesteś tam? - zapytałam, ale nikt się nie odezwał. To znaczy prawie nikt, bo usłyszałam jakieś szepty, a później sygnał kończący rozmowę.

- Dziwne. - powiedziałam do siebie i schowałam telefon do kieszeni, szukając jednocześnie kluczy od bramki. Otworzyłam bramkę i szybko weszłam zamykając za sobą drzwi. Odwróciłam się, by zacząć kierować się w stronę domu, ale na mojej drodze leżał wilk. Wilk, którego znałam. Podeszłam bliżej, dalej zachowując się ostrożnie. Gdy byłam już blisko zwierzęcia, zauważyłam, że jego sierść jest mokra, a on ledwo dyszy. Nachyliłam się nad wilkiem, który podniósł swój pysk i spojrzał na mnie.

- Co ty tu robisz? - zapytałam i sięgnęłam do jego sierści. Dotknęłam delikatnie wilka, a on zawył z bólu. Szybko odsunęłam dłoń i spojrzałam na nią. - Co ci się stało? - zapytałam zszokowana, widząc na niej krew. Chciałabym zadzwonić do weterynarza, ale nawet nie wiedziałam czy jakikolwiek jest otwarty. Tym bardziej, jeśli mowa o dzikim zwierzęciu.- Poczekaj tu. - powiedziałam i szybko poszłam do domu. Pobiegłam po jakieś koce i rozłożyłam je w salonie. Szybko wyszłam z domu i podeszłam do wilk. - Spróbuj wstać. Pójdziemy do domu. - powiedziałam do wilka i delikatnie zaczęłam go łapać, tak, żeby wstał. Wilk się ruszył, ale cały czas piszczał z bólu. Był cały we krwi. Widziałam, że bardzo się starał, żeby wstać, ale jednocześnie był bardzo słaby. Z moją pomocą w końcu udało mu się wstać. Oboje weszliśmy do domu i od razu położyłam go na kocach, które przygotowałam.
Wilk spojrzał na mnie. Był naprawdę słaby i ciężko oddychał.
Szybko poszłam do łazienki po miskę z wodą i potrzebne bandaże. Nie znałam się na weterynarii, ale pierwszą pomoc potrafiłam komuś udzielić. Usiadłam na ziemi obok wilk i zamoczyłam ręcznik w wodzie. Zaczęłam delikatnie wymywać jego rany.
Czarny zapiszczał.

- Przepraszam, ale muszę to zrobić. - powiedziałam i wróciłam do przemywania jego ran. Wilk się trochę uspokoił, a ja mogłam spokojnie przemywać mu rany. Gdy skończyłam to robić, owinęłam te najgłębsze bandażem.
Wyciągnęłam z szafki miskę i nalałam do niej wody. Niestety nie znalazłam nic, co mogłabym mu dać do jedzenia.
Położyłam miskę obok wilka, a sama przygotowałam sobie poduszkę i koc na kanapie obok jego legowiska. Nie chciałam go zostawiać samego, wolałam obserwować go, na wszelki wypadek, gdyby coś się działo.
Ułożyłam się wygodnie na kanapie, tak, by móc co jakiś czas patrzeć na wilka i spróbowałam zasnąć.

***

W nocy budziłam się dosyć często się przebudzałam i patrzyłam na wilka. Gdy piąty raz się obudziłam, by na niego spojrzeć, coś zaczęło się z nim dziać. Był bardzo niespokojny i zaczął podszczekiwać. Ściągnęłam z siebie kołdrę i szybko podeszłam do wilka. Był gorący. Pobiegłam do łazienki po miskę z chłodną wodą i ręcznik. Gdy wróciłam, niezwłocznie zaczęłam go chłodzik.

- Hej, spokojnie. - powiedziałam jak zaczął się wierzgać. Jego pazury były proporcjonalne do wielkości ciała, a najmniejszy nie był. Złapałam jego ciało, próbując je przytrzymać. Bałam się, że powiększy sobie rany.
Wilk głośno zawarczał przez co odsunęłam się od niego, bojąc się, tym razem, o własne życie.
Obserwowałam go czekając, aż się uspokoi. Warknął, ale wydawało się, że dalej śpi. Chciałam do niego podejść, ale wtedy zmienił się. Zmienił się w człowieka. Dokładnie jak w moim śnie.
Cofnęłam się, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami.

- To niemożliwe. - powiedziałam do siebie. Patrzyłam na mężczyznę, który leżał przede mną. Był nagi, jedynie ręcznik, który na nim leżał okrywał jego ciało. Mężczyzna leżał do mnie plecami, ale widziałam jego tatuaże i najgorsze było to, że znałam te tatuaże.

- JK?

Przeznaczony, dziki, ale puchaty // J.K. (2020)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz