XXXVIII

4.3K 230 18
                                    

Z lekarzem już wszystko było uzgodnione, teraz przyszła pora na uzgodnienie pewnych rzeczy z JKem, który miał mnie ugryźć. Nie wiedziałam jak to ma przebiegać i też chciałabym się dowiedzieć, jak to dokładnie wygląda. Chciałam też uzgodnić z JKem datę, kiedy mnie przemieni. Z jednej strony, nie mogłam się doczekać, z drugiej  strony, trochę bałam się tego bólu... Właściwie to okropnie bałam się bólu. JK wspominał o rozrywaniu od środka i to najbardziej mnie przerażało. Wiedziałam, że w moim ciele zajdą ogromne zmiany podczas przemiany i musiałam być na to gotowa.

- O czym myślisz? - zapytał JK, gdy siedzieliśmy w salonie, choć to on siedział, a ja leżałam z głową na jego kolanach.

- O przemianie. - odpowiedziałam krótko.

- Boisz się? - zapytał, na co pokiwałam trochę głową.

- Boję się, ale bólu. Wiem, że kobieta jest w stanie wytrzymać naprawdę ogromny ból, ale to co mówiłeś o pierwszych przemianach... - mówiłam poważnym głosem.

- Będę przy tobie. Przejdziemy przez to razem. - powiedział i pogładził mnie po głowie.

- Dziękuję. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. - Musimy zdecydować kiedy spróbujemy.

- Trochę czytałem. Najlepiej jest to zrobić podczas pełni. Jesteśmy wtedy najsilniejsi i ty również będziesz.

- Kiedy wypada najbliższa pełnia?

- Jutro. - westchnął JK, a ja wstrzymałam oddech. Tak szybko? Poczułam jak puls mi trochę przyspieszył. - Jeśli się boisz to możemy to przełożyć na następną pełnie. Nie musimy się spieszyć.

- Nie chcę czekać. Zróbmy to jutro. - powiedziałam stanowczo.

- Dobrze. Jutro wszystko przygotuję. Niestety, ale będziesz musiała to wszystko przejść w lesie. Tutaj za dużo osób mogłoby cię usłyszeć. Zrobimy to na polanie, tam będzie najlepiej widać księżyc. - powiedział JK, na co tylko pokiwałam głową. - I jest jeszcze jedna rzecz, o której ci nie powiedziałem. - powiedział uśmiechając się głupkowato. Jeśli tylko zacznie mnie wkręcać to przysięgam, że go uduszę.

- O co chodzi? - zapytałam mrużąc oczy i unosząc się na łokciach.

- Po przemianie będziesz miała ogromną ochotę na seks. - powiedział z uśmiechem. Parsknęłam śmiechem.

- Ta, jasne. Uważaj, bo uwierzę. - powiedziałam i wróciłam do poprzedniej pozycji.

- Nie chcesz wierzyć to nie. Twój wybór. - powiedział wzruszając ramionami. Wywróciłam tylko oczami i odwróciłam się w stronę telewizora, w którym leciał jakiś program muzyczny.

***

Poprzedniego dnia zasnęłam na kolanach JKa, ale obudziłam się już w łóżku. JK nie było już ze mną w łóżku. Sięgnęłam po telefon i przejrzałam wszystkie portale społecznościowe, dopiero później idąc do łazienki, by odbyć swoją poranną rutynę.
Zeszłam na dół, gdzie zastałam jedynie Amy.

- Hello, my lady. - powiedziałam i usiadłam obok dziewczyny.

- Jak się spało? - zapytała z uśmiechem.

- Chyba dobrze. Chociaż spałam dosyć długo i bolą mnie trochę plecy. - odpowiedziałam dziewczynie.

- A jak się czujesz wiedząc, że już jutro będziesz prawowitym członkiem stada i naszą luną?

- Dziwnie. Trochę się boję, ale bardzo chcę być jedną z was.

- Ty już jesteś jedną z nas. Teraz będziesz po prostu w innej postaci. - powiedziała wzruszając ramionami. - Wątpię, żeby stado zaakceptowało kogoś innego niż ciebie jako naszą lunę. Ja na pewno był nie zaakceptowała. Tym bardziej po tym, jak udało ci się uspokoić JK, który jeśli chodzi o dawanie kar to nie jest najłagodniejszy. Pamiętam raz wdałam się z kimś w bójkę to przez kilka godzin musiałam biegać, a ja naprawdę nie jestem świetnym biegaczem. Przez kolejne kilka dni nie mogłam wstać z łóżka. - mówiła Amy, a ja patrzyłam na nią i uważnie jej słuchałam.

- Przynajmniej nie karze was fizycznie. Nie wyobrażam sobie, żeby bić kogoś, bo coś źle zrobił.

- Zdecydowanie bardziej wolałabym, żeby mnie pogryzł niż, żebym musiała biegać. Nie wyobrażasz sobie co wtedy czułam. - powiedziała z rozpaczą, a ja spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się do niej lekko. Wierzyłam dziewczynie, że mogło być jej ciężko oraz, że chłopak nie należał do łatwych ludzi, ale nie wydawał się być też taki zły. Przynajmniej przy mnie. 

- Co mnie obgadujecie? - usłyszałam za sobą głos JKa. Podskoczyłam zaskoczona jego obecnością, a Amy jedynie się odwróciła. Pewnie wcześniej wyczuła, że się zbliża. Ja niestety nie miałam super węchu... ani słuchu.

- Myślisz, że jesteś aż tak ważny, żebyśmy tylko o tobie rozmawiały? - zapytałam patrząc na niego z uniesioną brwią.

- Nie uważam tak, ale podsłuchałem kawałek waszej rozmowy. - powiedział, a Amy się speszyła i uśmiechnęła się niewinnie.

- Żeby była jasność... Nie byłeś głównym tematem. To była tylko taka anegdotka, która się wpasowała w naszą rozmowę. - odpowiedziałam. 

- Nie tłumacz się. - zaśmiał się JK. - Chodź. Muszę ci coś jeszcze powiedzieć.

- Teraz?

- To ważne. - powiedział, na co pokiwałam głową i wstałam z kanapy, idąc za JKem. Usiedliśmy w kuchni. Chłopak nastawił wodę i nawet nie pytając mnie czy mam ochotę, zaczął mi robić herbatę. To chyba coś złego.

- Przerażasz mnie. - powiedziałam, gdy podał mi kubek z herbatą. - Co zrobiłeś?

- Możliwe, że zataiłem przed tobą taki mały szczególik twojej przemiany. - powiedział udając niewinnego. Spojrzałam na niego z pod byka, czekając, aż będzie kontynuował. - Już po twojej przemianie, gdy znów wrócisz do postaci człowieka...

- Co się stanie po przemianie? - zapytałam lekko przestraszona. Wydawało mi się, że wiedziałam już o wszystkich. Nie rozmawiałam tylko z JKem na ten temat, więc miałam w miarę sporo informacji.

- Cóż... Po twojej przemianie... Będziesz odczuwała dosyć silny popęd seksualny. Nie będzie to trwało długo, ale będzie tak silny, że...

- Wiem o tym. - powiedziałam pewnie. JK chciał kontynuować, ale spojrzał na mnie zaskoczony.

- Jak to wiesz? I tak normalnie bez zastanowienia się zgodziłaś? - pytał zdziwiony.

- JK... - zaczęłam i złapałam go za ręce. - Nie mam dziesięciu lat i już wcześniej się zastanawiałam nad zrobieniem kroku dalej. I jak wspomniałam, nie jestem dzieckiem i seks mnie nie przeraża. Tym bardziej wiedząc, że ty tam będziesz. - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.

- Myślałem, że...

- To nie myśl. - powiedziałam z uśmiechem i poczochrałam mu włosy. - A za herbatę dziękuję. - powiedziałam i zabierając herbatę, wyszłam z kuchni. Amy już nie było w salonie, więc sama skierowałam się do ogrodu. Pogoda była naprawdę ładna, a trochę witaminy D mi nie zaszkodzi. Teraz pozostało mi tylko czekanie na wieczór.

Przeznaczony, dziki, ale puchaty // J.K. (2020)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz