Bill i Stan wpatrywali się we mnie intensywnie. Oczekiwali ode mnie, że sam wszystko wyśpiewam. W innej sytuacji pewnie bym tak zrobił. Ale zdarzenie sprzed kilku godzin było dla mnie tak zawstydzające, że naprawdę nie chciałem o tym rozmawiać.
- No co? - zapytałem nie wytrzymując ich spojrzenia.
Stan gwałtownie się uniósł i złapał mnie za ramiona.
- Błagam cię: powiedz, że tylko udawaliście i nie zrobiliście tego naprawdę.
Zagryzłem wargę, którą wcześniej Richie bardzo mocno pogryzł. Zerknąłem w stronę bruneta. Właśnie przeskakiwał pomiędzy falami. Woda uderzała o jego ciało. Był bez koszulki. Nagle odwrócił się do nas plecami.
- O kurwa... - wydyszał Stan, który dostrzegł to samo co ja.
Całe plecy Richie'ego zdobiła gęsta sieć zadrapań wiadomego pochodzenia. Stan zabrał ręce i załamał się.
- I tak oto nasz Eddie został skażony... - wyszeptał ze smutkiem.
Bill zdzielił go po głowie. Spojrzał na mnie surowo.
- Czy wy jesteście poważni?! - zapytał bez zająknięcia. - To m-miał być udawany związek, a p-przeruchaliście się w POCIĄGU!
- Ale Richie powiedział, że bliscy przyjaciele mogą tak robić... - próbowałem się bronić.
- N-nie, Eddie. Przyjaciele nie p-powinni czuć do siebie p-pociągu seksualnego. To już wtedy n-nie jest przyjaźń. T-to zupełnie inne uczucie.
- Czyli...
- Czyli po prostu ten dupek wziął cię za darmową dziwkę - dokończył Stan.
Bill zgromił go wzrokiem.
- Jak Boga k-kocham, będziesz spał n-na kanapie...
- Ale otwórzcie oczy! - wykrzyknął blondyn. - Richie cały czas się zapiera, że nie czuje tego, co Eddie. Dodatkowo nie ma dziewczyny. A że Kaspbrak jest ładniejszy od większości dziewczyn, to postanowił wykorzystać okazję do zaspokojenia swojego kutasa.
- Czy t-ty zawsze musisz m-myśleć tak pesymistycznie? M-może on naprawdę coś poczuł...
- A czy ty musisz być takim optymistą? Richie to dupek bez żadnych skurpułów. Wykorzystuje Eddie'ego na każdym kroku...
- Ej, ja tu jestem... - szepnąłem.
Najwyraźniej przerwałem ich kłótnię we właściwym momencie. Nie chciałem, aby były pomiędzy nimi spięcia z mojego powodu.
Chłopaki znowu patrzyli na mnie, jakby czekali aż coś powiem. Od słuchania ich miałem jednak jeszcze większy mętlik w głowie. Byłem rozdarty między tezą Stan'a a tezą Bill'a. Poczułem się zagubiony. Obie były bardzo prawdopodobne.
- J-ja... - zacząłem. - J-ja nie wiem co mam o tym myśleć...
Czułem, jak od sfrustrowania i natłoku myśli pod powiekami zbierają mi się łzy. Ostatnio zdecydowanie zbyt często płakałem.
- M-może zabrzmię jak Bev, ale... opowiedz n-nam, jak do tego doszło.
Westchnąłem głośno na wspomnienie dotyku jego rąk, ciepłego oddechu, idealnie zgranych ruchów... Zaczerwieniłem się. Dziwnie mi było zwierzać się z takich rzeczy przed chłopakami. Przez chwilę wydawało mi się, że i tak mnie nie zrozumieją. Ale potem przypomniałem sobie, że przecież oni też są gejami. Wziąłem głęboki oddech.
Opowiedziałem im o wszystkich zdarzeniach od początku podróży: o rysunku, zawstydzeniu Richie'ego, moim nagłym pożądaniu i o uczuciu, które wypełniało mnie podczas stosunku. Bo było to coś niesamowitego. To zupełnie tak, jakby brakująca cząstka mnie wróciła na miejsce. Nieziemska błogość znowu rozlała się po moim ciele. Nieświadomie zacząłem się uśmiechać. Na końcu wspomniałem o tym, co powiedział o mojej rzekomej ciąży.
CZYTASZ
It's just a joke //REDDIE
FanfictionEddie stał się ofiarą żartu prawie wszystkich swoich przyjaciół. Coś, co dla nich było śmieszne, dla niego jest przerażające. Szuka więc pomocy w jedynej osobie, która w tym nie uczestniczyła. A tak się składa, że jest to ktoś, kto uwielbia żartować...