Rozdział 9

3.3K 182 642
                                    

Uwaga!

Rozdział zawiera jako taką scenę 18+ (albo raczej 16+). Jak na moje umiejętności, to jest to BARDZO GRZECZNA scenka, ale ostrzegam dla zasady.

Miłego czytania!

____________________________

Gdy się obudziłem, było już całkiem ciemno. Czułem się o niebo lepiej. Lecz teraz zaczęło mi dokuczać coś innego: ciemności, potwory i samotność.

Próbowałem odszukać ręką Richie'ego. Nigdzie go nie było. Zostałem kompletnie sam. Nagle wszystko wokół mnie zaczęło się wydawać groźne i żywe. Bałem się każdego kształtu, na który padało światło księżyca. Zadrżałem ze strachu i cicho pisnąłem. Schowałem się pod kołdrą.

I nagle usłyszałem trzeszczenie podłogi. Coś poruszało się tuż obok mojego łóżka. Przestałem oddychać. Nasłuchiwałem kolejnych ruchów istoty. I niestety stało się coś, czego najbardziej się obawiałem. Istota szybko wstała i weszła na moje łóżko. Jednym sprawnym ruchem zrzuciła ze mnie kołdrę. Krzyknąłem z przerażenia.

- Ej! Spokojnie! To tylko ja!

Na dźwięk znajomego głosu popłakałem się. Silne ramiona od razu zgarnęły mnie w uścisk. Wtuliłem się w ciepłą klatkę piersiową chłopaka. Szeptał do mnie uspokajająco. Aż w końcu przestałem płakać.

- C-co ty robiłeś na podłodze? - zapytałem.

- Zrzuciłeś mnie, dupku.

Pacnął mnie delikatnie w czoło. W słabym świete księżyca zauważyłem, że ma na sobie moje ubrania.

- Kiedy ty zdążyłeś się przebrać?

- Mniej więcej wtedy, kiedy poszedłem się umyć. Ostatnim razem na mnie narzekałeś, więc wziąłem prysznic wtedy kiedy już spałeś.

- I zostawiłeś mnie samego?!

- To było kilka minut, Eddie. Nic nie zdążyłoby cię zjeść.

Wzdrygnąłem się. Richie przytulił mnie mocniej.

- Idziemy do szkoły czy sobie odpuszczamy? - zapytał.

- Nie możemy opuszczać każdego dnia tuż przed zakończeniem roku. Mogłoby to zaszkodzić naszym ocenom z zachowania.

- Czy ty musisz być taki grzeczny? - westchnął.

- Idziemy i koniec.

Szybko ustaliliśmy cały plan działania na poranek i położyliśmy się z powrotem. I kiedy Richie mnie objął, przypomniało mi się, co wczoraj przy nim wygadywałem. Zaczerwieniłem się.

- Richie?

- Co znowu?

- Ale wiesz, że nie kontrolowałem tego, co wczoraj gadałem? Wiesz, że to wszystko brednie?

- Naprawdę? A ta teza o Ziemi i pochwie brzmiała przecież bardzo wiarygodnie...

Prychnąłem.

- Weź o tym zapomnij. Dobrze wiesz, że mi odwala kiedy jestem śpiący.

- Dobra. Ale jednej rzeczy nie zapomnę.

- Jakiej?

- Tego, że chciałeś się ze mną przespać.

Cały czerwony na twarzy zacząłem okładać go piąstkami i wyzywać cicho. Jak on mógł mi to wypominać?! I to w dodatku teraz, kiedy zależało mi na nim bardziej niż kiedykolwiek indziej.

- Nie bij mnie! Przecież sam tak mówiłeś.

- Może powtórzę: TO BYŁY BREDNIE! Zapomnij!

- Ani mi się śni.

It's just a joke //REDDIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz