Uwaga!
Rozdział zawiera jako taką scenę 18+ (albo raczej 16+). Jak na moje umiejętności, to jest to BARDZO GRZECZNA scenka, ale ostrzegam dla zasady.
Miłego czytania!
____________________________
Gdy się obudziłem, było już całkiem ciemno. Czułem się o niebo lepiej. Lecz teraz zaczęło mi dokuczać coś innego: ciemności, potwory i samotność.
Próbowałem odszukać ręką Richie'ego. Nigdzie go nie było. Zostałem kompletnie sam. Nagle wszystko wokół mnie zaczęło się wydawać groźne i żywe. Bałem się każdego kształtu, na który padało światło księżyca. Zadrżałem ze strachu i cicho pisnąłem. Schowałem się pod kołdrą.
I nagle usłyszałem trzeszczenie podłogi. Coś poruszało się tuż obok mojego łóżka. Przestałem oddychać. Nasłuchiwałem kolejnych ruchów istoty. I niestety stało się coś, czego najbardziej się obawiałem. Istota szybko wstała i weszła na moje łóżko. Jednym sprawnym ruchem zrzuciła ze mnie kołdrę. Krzyknąłem z przerażenia.
- Ej! Spokojnie! To tylko ja!
Na dźwięk znajomego głosu popłakałem się. Silne ramiona od razu zgarnęły mnie w uścisk. Wtuliłem się w ciepłą klatkę piersiową chłopaka. Szeptał do mnie uspokajająco. Aż w końcu przestałem płakać.
- C-co ty robiłeś na podłodze? - zapytałem.
- Zrzuciłeś mnie, dupku.
Pacnął mnie delikatnie w czoło. W słabym świete księżyca zauważyłem, że ma na sobie moje ubrania.
- Kiedy ty zdążyłeś się przebrać?
- Mniej więcej wtedy, kiedy poszedłem się umyć. Ostatnim razem na mnie narzekałeś, więc wziąłem prysznic wtedy kiedy już spałeś.
- I zostawiłeś mnie samego?!
- To było kilka minut, Eddie. Nic nie zdążyłoby cię zjeść.
Wzdrygnąłem się. Richie przytulił mnie mocniej.
- Idziemy do szkoły czy sobie odpuszczamy? - zapytał.
- Nie możemy opuszczać każdego dnia tuż przed zakończeniem roku. Mogłoby to zaszkodzić naszym ocenom z zachowania.
- Czy ty musisz być taki grzeczny? - westchnął.
- Idziemy i koniec.
Szybko ustaliliśmy cały plan działania na poranek i położyliśmy się z powrotem. I kiedy Richie mnie objął, przypomniało mi się, co wczoraj przy nim wygadywałem. Zaczerwieniłem się.
- Richie?
- Co znowu?
- Ale wiesz, że nie kontrolowałem tego, co wczoraj gadałem? Wiesz, że to wszystko brednie?
- Naprawdę? A ta teza o Ziemi i pochwie brzmiała przecież bardzo wiarygodnie...
Prychnąłem.
- Weź o tym zapomnij. Dobrze wiesz, że mi odwala kiedy jestem śpiący.
- Dobra. Ale jednej rzeczy nie zapomnę.
- Jakiej?
- Tego, że chciałeś się ze mną przespać.
Cały czerwony na twarzy zacząłem okładać go piąstkami i wyzywać cicho. Jak on mógł mi to wypominać?! I to w dodatku teraz, kiedy zależało mi na nim bardziej niż kiedykolwiek indziej.
- Nie bij mnie! Przecież sam tak mówiłeś.
- Może powtórzę: TO BYŁY BREDNIE! Zapomnij!
- Ani mi się śni.
CZYTASZ
It's just a joke //REDDIE
FanfictionEddie stał się ofiarą żartu prawie wszystkich swoich przyjaciół. Coś, co dla nich było śmieszne, dla niego jest przerażające. Szuka więc pomocy w jedynej osobie, która w tym nie uczestniczyła. A tak się składa, że jest to ktoś, kto uwielbia żartować...