Richie uciekał wzrokiem. Co chwila otwierał i zamykał usta w poszukiwaniu odpowiednich słów. Z każdą sekundą czułem coraz większy stres. Jego widok tylko go potęgował.
- Richie, proszę, nie baw się mną. Czekałem już wystarczająco długo.
- J-ja... ja nie wiem jak to powiedzieć.
- Najprościej jak się da.
- Nie da się łatwo wyjaśnić czegoś, co nawet nie jest łatwe.
- Proszę cię...
- No dobra. Ale na początku powiedz mi to, co ukrywałeś przede mną przez tyle czasu.
- O czym ty...
- Mam na myśli rzeczy, przez które się w końcu pokłociliśmy. Pamiętasz? Miałeś mi kiedyś o tym powiedzieć. Chcę teraz.
Przełknąłem ślinę. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.
- A-ale ja zadałem pytanie pierwszy - broniłem się.
- Ale ja jako pierwszy postawiłem warunek.
Westchnąłem głośno i przewróciłem oczami.
- To może powiedzmy równocześnie?
- Ale że obaj naraz...?
- Tak, Richie. Na trzy...
W ciszy słyszeliśmy bicie naszych serc. Grały w jednym rytmie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy...
Raz...
Czułem, jak wszystkie organy podchodzą mi do gardła. Stres przejmował nade mną kontrolę.
Dwa...
Moje ręce zaczęły się trząść. Richie je chwycił. Jego dłonie również drżały.
Trzy!
- Zakochałem się w tobie!
Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni. Obaj powiedzieliśmy to samo w tym samym czasie. Uśmiechnąłem się przez łzy i wpadłem w jego ramiona.
- Dlaczego dawałeś mi takie mylące znaki?! Czemu mnie odrzucałeś?! - krzyczałem uderzając piąstkami w jego klatkę piersiową. Emocje zaczynały ze mnie uchodzić.
- Przepraszam... Myślałem, że tylko ja tego chcę.
Wtuliłem się w niego. Z całych sił chłonąłem jego zapach. Niewyobrażalny ciężar spadł z mojego serca.
- Więc wtedy, kiedy tłumaczyłeś nasze niby ,,przyjacielskie" zachowanie, to próbowałeś wtedy to ukryć?
- Tak... Bałem się, że zerwiesz ze mną kontakt po tym, jak poznasz prawdę. A wtedy, kiedy nie odzywałem się do ciebie przez kilka dni, próbowałem wybić sobie to zakochanie z głowy. Lecz zadziałało to odwrotnie i pragnąłem cię jeszcze bardziej.
- Czyli teraz...
- Czyli teraz mamy żyć bez żadnych kłamstw. Musimy być wobec siebie szczerzy. Nie zniosę drugich takich podchodów.
Uniosłem się na łokciach. Richie zdziwiony wstał razem ze mną.
- Emm... - podrapałem się nerwowo po karku. - Wiem, że wszystko to trwa już od dość dawna i wszyscy o tym wiedzą, ale formalnie między nami tego jeszcze nie było...
Richie uśmiechnął się. Położył dłoń na moim policzku i skierował moją twarz w swoją stronę. Spojrzał mi głęboko w oczy wszystko rozumiejąc.
- Edward'zie Kaspbrak'u, czy zostaniesz moim chłopakiem?
- Tak! - wykrzyknąłem i rzuciłem się na niego.
CZYTASZ
It's just a joke //REDDIE
FanfictionEddie stał się ofiarą żartu prawie wszystkich swoich przyjaciół. Coś, co dla nich było śmieszne, dla niego jest przerażające. Szuka więc pomocy w jedynej osobie, która w tym nie uczestniczyła. A tak się składa, że jest to ktoś, kto uwielbia żartować...