!!!Uwaga!!!
Ten rozdział to porno na kółkach (dosłownie). Jeśli nie chcesz, nie czytaj.!!!18+!!!
______________________________________
Ledwo zdążyliśmy wnieść bagaże do pociągu, a już ruszyliśmy. Poupychaliśmy większość rzeczy w oddzielnym przedziale, po czym zajęliśmy z Richie'm swoje miejsca. Wbrew pozorom pozostało nam go całkiem dużo. Konduktor nie musiał nawet się potykać o jakieś torby leżące na podłodze. Wyszedł od razu, kiedy sprawdził nasze bilety.
- To co teraz robimy? - zapytałem.
- Idziemy spać - odparł Rich, który już rozciągał się na swoim siedzeniu.
- Ty chyba sobie kpisz! Nie po to braliśmy oddzielny oddział, żeby teraz siedzeć w ciszy. Pogadaj ze mnąąąą!
Richie, jakby głuchy na moje prośby, ułożył się w względnie wygodnej pozycji i zamknął oczy. Naburmuszyłem się. Nie tak planowałem spędzić tą podróż. Marzyły mi się długie rozmowy i wspólne przeglądanie wypocin w Internecie. Ten dupek nawet nie wiedział, na co się pisał siadając ze mną.
- Richieeee - mruknąłem.
Zakrył sobie twarz kapturem bluzy i poszedł spać dalej.
- Richie, nudzi mi się.
- Śpię.
Westchnąłem głośno. Włóżyłem dłoń do kieszeni w poszukiwaniu telefonu. Natrafiłem jednak na coś innego. Byłem w tych samych spodniach, w których tydzień temu obściskiwałem się z moim przyjacielem. Tamtego dnia rąbnąłem mu jakiś zwitek papieru, który właśnie znalazłem. Jak najciszej potrafiłem rozwinąłem pomiętą kartkę. Z szoku wypadła mi aż z dłoni.
Rysunek, który się na nim znajdował, był przepiękny. Idealnie postawione linie, doskonałe męskie proporcje ciała... Moja gejowska dusza uśmiechnęła się szeroko. Mina jej jednak zrzedła, kiedy zobaczyła twarz narysowanej postaci. To byłem ja...
- Richie?
- Daj mi spokój. Śpię.
- Ładnie rysujesz...
Zerknął na mnie spod kaptura. Spojrzał na zwitek, który trzymałem w rękach. Nieprędko go rozpoznał. Kiedy to się jednak stało, wytrzeszczył oczy z przerażenia. Daję słowo, że jeszcze nigdy w życiu nie widziałem go tak czerwonego.
- T-to nie ja. J-ja to t-tylko znalazłem - tłumaczył się.
- Wśród swoich rysunków? - uniosłem brew do góry.
Mina Richie'ego spoważniała.
- Skąd to wziąłeś? - zapytał.
- Leżało na biurku. Byłem ciekawy, co jest w środku.
Fala zażenowania powoli zaczęła go oblewać. Jeszcze nigdy nie był aż tak zawstydzony. Próbował ukryć swoje wciąż pogłębiające się rumieńce. Wyglądał przesłodko.
Odłożyłem rysunek na bok i podszedłem do okienka. Zasłoniłem je jak najszczelniej. Potem podszedłem do drzwi od przedziału. Zasłoniłem roletą małe okienko i zamknąłem je na zasuwę. Zapanował lekki półmrok.
Widok tak zdezorientowanego i zaczerwienionego Richie'ego zadziałał na mnie jak zapalniczka. Nie byłem w stanie kontrolować własnych czynów. Był to jeden z tych momentów, kiedy rozum szedł w odstawkę i zaczynałem myśleć kutasem.
Bez skrępowania podszedłem do Richie'ego. Usiadłem okrakiem na jego kolanach.
- Nawet niezły był ten rysunek - powiedziałem przejeżdżając palcami po jego ustach.
CZYTASZ
It's just a joke //REDDIE
FanfictionEddie stał się ofiarą żartu prawie wszystkich swoich przyjaciół. Coś, co dla nich było śmieszne, dla niego jest przerażające. Szuka więc pomocy w jedynej osobie, która w tym nie uczestniczyła. A tak się składa, że jest to ktoś, kto uwielbia żartować...