8.Koncert i to co później

314 34 3
                                    

Przed trzecią piosenką Ryan postanowił coś powiedzieć do fanów. Taka rozmowa zwana monologiem. On gada, a ty słuchasz. Przytoczył jakiś żarcik, nie koniecznie śmieszny, ale wszyscy udawali (lub też i nie) rozbawionych. Następnie w wielkim skrócie opowiedział o historii kolejnego utworu. Moja uwaga skupiła się całkowicie na jego ostatnich słowach.

-Tę piosenkę dedykuje Jane. Chciałbym jej bardzo gorąco podziękować. Ona wie za co. - usłyszałam słowa Teddera, a następnie piskopodobne dźwięki wydawanie przez fanki.

Bawiłam się bardzo dobrze, choć ciągłe ciosy w plecy działały mi trochę na nerwy. W pewnym momencie naprawdę miałam ochotę odwrócić się i oddać. Gdy koncert się skończył Brent rzucał kostkę od gitary i o ironio leciała prosto do mnie. Złapałam. Czułam się trochę dziwnie, gdy zobaczyłam jak zawiedzeni są ludzie obok mnie. Umyślnie upuściłam moją zdobycz. Kilka  sekund po tym ludzie dookoła mnie pochylili się by ją podnieść. Jej, kłaniają się przede mną. Kutzle patrzył na mnie z zaciekawieniem. Zrobiłam przepraszającą minę, on uśmiechnął się i pomachał do fanów.

Jak tylko zobaczyłam Ryana przybijającego piątki z ludźmi obok mnie wyciągnęłam ręce by także go dotknąć. Tak właściwie wcale mi na tym nie zależało, ale jak inni mogą to ja też. Jego mina gdy skapnął się, że przybija ze mną piątkę, nie do opisania. Wyglądał tak jakby nie spodziewał się, że tu jednak przyszłam. Od potu z twarzy zmyła mu się warstwa pudru i siniak pod okiem, był teraz bardzo dobrze widoczny. nie przypuszczałam, że uderzyłam go aż tak mocno.

Chłopcy zeszli ze sceny. Ja za to poszłam w kierunku wyjścia. Szłam ulicą i patrzyłam w gwiazdy, które kocham. Przypomniał mi się fragment jednej z piosenek ''We'll be counting stars''. Poczułam się naprawdę szczęśliwa. Idę ulicą i gapię się w niebo. Czego więcej chcieć?

Byłam już prawie pod domem gdy usłyszałam dźwięk sms'a. Wyjęłam telefon i na ekranie zobaczyłam jakiś nieznany numer, a pod nim tekst wiadomości ,,Odwróć się''. Zrobiłam to lecz za sobą nie zobaczyłam nikogo. Była tam tylko ciemność Spojrzałam jeszcze raz na telefon, by sprawdzić kiedy dostałam wiadomość, godzina 22,34. Czyli przed chwilą. Może to pomyłka pomyślałam i ruszyłam dalej.

Nagle poczułam jak czyjeś ręce przykrywają moje oczy, co nie było konieczne, bo i tak mało widziałam.  

-Zgadnij kto to. - usłyszałam. I po głosie od razu poznałam kto to. 

-Hm... No, nie wiem. Jakiś zboczeniec, atakujący dziewczyny w nocy. - powiedziałam

-Blisko. Zgaduj dalej.

-Brent, to ty? 

-Zgadłaś. - powiedział i zdjął ręce z moich oczu.

-Nie boisz się, że będziesz miał oko takie jak Ryan. Nie ładnie jest zachodzić mnie od tyłu. - powiedziałam odwracając się do niego. Wyglądał zabójczo. W sumie to nic się nie zmienił.

-Ty mu to zrobiłaś? Eddie rozpowiada wszystkim, że to Gen mu przyłożyła. - wybuchł szczerym śmiechem,

-Co cię do mnie sprowadza?- zapytałam, gdy już trochę ochłonął.

-Chciałem ci coś powiedzieć i o coś zapytać.- odparł

-Słucham.

-Przejdziemy się? Tak na spacer? - wyjąkał zawstydzony

-Jasne. 

Jakiś czas szliśmy w milczeniu. Jednak nie przeszkadzało mi to, nie chciałam przerywać ciszy która nas otaczała. Po chwili marszu naszym oczom ukazał się park, który widziałam tylko za dnia. Nocą jednak wygląda sto razy lepiej. Alejki były dobrze oświetlone, przez mnóstwo latarni. Widać było wszystko bardzo dobrze pomimo nocy. Moją uwagę przykuł mostek odbijający się w spokojnej wodzie jeziorka. Byłam wzruszona pięknem tego miejsca. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Odwróciłam głowę od Brenta i pospiesznie je wytarłam. Uf... nie zauważył tego.

Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Ciszę jednak postanowił przerwać mój brzuch. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że  jedyne co dziś jadłam  to dwie kanapki z dżemem o szóstej rano.

-Jesteś głodna. Idziemy coś zjeść. - wstał i pociągnął mnie za rękę.

-Nie jestem głodna. - skłamałam i pociągnęłam w drugą stronę.

-Jesteś. - nie uwierzył mi. 

Poszliśmy do restauracji McDonald's. Brent kupił nam dwie paczki dużych frytek i dwa cheeseburgery. Do popicia oczywiście pepsi. Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy pałaszować nasze zdobycze. Brent próbował otworzyć ketchup lecz ten zamiast wylać się na frytki przysnął mu na twarz. Ze śmiechu prawie zakrztusiłam się napojem. Dziewczyny obok nas spojrzały z zaciekawieniem. Pewnie chciały odnaleźć powód mojego nagłych śmichów-chichów. Jednak Kutzle zdążył wytrzeć ketchup z twarzy. Okazało się, że natrafiliśmy na jego fanki. Kurcze, chyba naprawdę tylko ja nie znałam wcześniej tego zespołu.

Podeszły do nas szybko i zaczęły coś mówić, że kochają Brenta itd.. On dał im autograf na jakiejś karteczce i powiedział, że musimy już iść. Złapaliśmy za resztki jedzenia i bez większych wyjaśnień uciekaliśmy przed nimi z powrotem do parku. Znów zajęliśmy tą samą ławkę co poprzednio. Zaczynam ją lubić. Ze mną jest chyba coś nie tak. Polubiłam ławkę parku...

-Jak masz na nazwisko? - przerwał moje rozmyślania o sensie życia.

-Co, a tak. Czemu chcesz wiedzieć?

-Tak po prostu.

-Brzęczyszczykiewicz.

-B.. Jak?

-Okay, żartowałam. Jestem Jane Nowak. To nazwisko jest chyba najpopularniejsze w Polsce.- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Bardzo śmieszne.- wybełkotał.

-Moje nazwisko? - udawałam urażoną

-Nie, ten żarcik. Nazwisko jest ładne. - Po tych słowach zapadła chwila ciszy.

-Czemu twoja mama mówi na ciebie Asiu? - Imię wypowiedział mocnym amerykańskim akcentem, ale było to takie słodkie.

-To jest skrót od Joanna. 

-Czemu więc mówisz, że masz na imię Jane.

Boziu, co on tak się uparł. Co za różnica, czy jestem Jane czy Asia? Okay, spokojnie. Głowa do góry i odpowiadamy na bezsensowne pytania.-pomyślałam

-Bo to jest angielski odpowiednik tego imienia i łatwiej jest ludziom go wymówić. 

-Aa... Okay. Rozumiem. - powiedział - Mam coś dla ciebie - dodał sięgając do kieszeni. 

Dał mi swoją kostkę od gitary. Jak słodko... Za słodko. To wszystko co mi się przydarzyło przez ostatnie dwa dni nie może być prawdą. W tym wszystkim musi być jakiś haczyk. Tylko gdzie?

-Dzięki. - powiedziałam z uśmiechem.- To co chciałeś mi powiedzieć?

-Obawiam się, że zabrzmi to trochę głupio.

-Dawaj. Nie będę się śmiać. - zachęciłam go.

-Naprawdę nie słyszałaś nigdy wcześniej o OneRepublic?

Jego pytanie mnie zatkało. Serio spotkał się ze mną by mnie tylko o to zapytać? Spodziewałam się wszystkiego. Nawet bajki o kosmitach, ale nie tego. Chyba jednak wolę ufoludki.

-Nie.- odparłam krótko.

Znów zapadła cisza. Popatrzyłam na Brenta. Jego oczy przyglądały mi się z zaciekawieniem. Jak na komendę spuściłam wzrok. On podniósł dłonią moją twarz i zmusił do tego bym spojrzała w jego oczy. Pocałował mnie muskając lekko moje usta, raz, potem drugi. Kutzle objął mnie, gdy rozchyliłam wargi nasze języki zetknęły się podniecająco. Przesunęłam dłonią po jego twarzy, wyczuwając szorstki zarost. Chwila ta mogłaby trwać wiecznie.  

Stop&Stare (Zatrzymaj się i spójrz) ,,OneRepublic fanfiction"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz