7. Wydarzenia przed koncertem

328 31 9
                                    

Pocałował mnie. Zrobił to na oczach wszystkich. Wszystko zostało zapisane na milionach różnych zdjęć i filmów. Nie to jednak liczyło się dla mnie w tym momencie. Ważny był tylko on i cudowne uczucie które wypełniało mnie od środka. Teraz dopiero dowiedziałam się co to znaczy mieć tak zwane motyle w brzuchu. Choć nie trwało to długo było to dla mnie coś bardzo ważnego, bo jakby tego nie ująć całowałam się po raz pierwszy. Może was zdziwić ten fakt, ale nigdy nie zbliżyłam się do żadnego chłopaka, a mam już dwadzieścia cztery lata.

Po chwili oderwał swoje usta od moich. Na widowni i wśród paparazzi rozległy się oklaski i piski. Czułam jak robię się czerwona. Mam nadzieję, że nie jest to strasznie widoczne. Następnie zeszliśmy do miejsca gdzie nie doleciały blaski fleszy. Zobaczyłam Zacha, a tuż za nim wszystkich innych ludzi z którymi tutaj przyjechałam. 

-Stary, tego się nie spodziewaliśmy. Zaczynam wierzyć Eddiemu, że coś was łączy. - Powiedział Drew klepiąc Brenta po ramieniu. Wyglądał on przy nim dość dziwnie z powodu naprawdę sporej różnicy wzrostu. 

-No, bo ja mam zawsze racje. - dodał Fisher, a Ryan wybuchł tak gwałtownym śmiechem, że o mało się nie udusił. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu i zaczęłam wtórować Tedderowi. Po chwili już wszyscy się śmiali.

Poszliśmy do limuzyny i pojechaliśmy do domu. Teraz już tak naprawdę. Specjalnie dla mnie podjechali pod mój dom i wysadzili mnie tam. 

-Dziękuję i narazie. - powiedziałam. Po czym zaczęłam się zastanawiać, czy się powinnam była powiedzieć coś innego. Oni są ode mnie starsi i ,,narazie'' to chyba nie jest odpowiednie słowo.

-Do zobaczenia na koncercie. - powiedzieli równocześnie Drew i Eddie, co wywołało znów śmiech u reszty. Wysiadłam z samochodu i poszłam w kierunku domu.

-Jane - usłyszałam znajomy głos za sobą. - Przepraszam.

-Odwróciłam się i i moim oczom ukazał się Brent.

-Za co mnie przepraszasz? - zapytałam wyraźnie zdziwiona.- Choć za mną - dodałam szybko.

-Co? 

-Nie gadaj tylko chodź. - Pociągnęłam go za rękę i szłam pewnie przed siebie.

Po wejściu do pierwszej lepszej klatki schodowej, nie wytrzymał i zadał pytanie:

-Czy możesz powiedzieć mi o co chodzi?

-Widziałam jak za naszą limuzyną cały czas jechał jakiś samochód. Zobaczyłam teraz, że zatrzymał się obok sąsiedniego bloku. Może uznasz, że coś jest ze mną nie tak, ale nie chce by ktoś z twoich fanów wiedział gdzie mieszkam. - wydusiłam z siebie i dotarło do mnie jak głupio mogło to zabrzmieć.

-Rozumiem.- odparł. - Przepraszam.

-Nadal nie wiem za co mnie przepraszasz. 

-Za to, że... - zawahał się - cię pocałowałem. - dokończył bardzo zawstydzony.

Nie mam pojęcia co odpowiedzieć, ale nie pasuje jakoś tego przemilczeć

-Nie musisz mnie za to przepraszać.

To było najlepsze co mnie dzisiaj spotkało. - Tego jednak już nie powiedziałam

- Ale chce. - powiedział chwytając mnie za nadgarstki. Znów był bardzo blisko mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Po chwili która dla mnie trwała naprawdę długo, ale i tak za krótko, odsunął się ode mnie. 

-Przepraszam. - dodał i szedł równym krokiem przed siebie. 

Poszłam do swojego mieszkania. Mama rozmawiała przez telefon. Nie będę jej przeszkadzać, stwierdziłam i poszłam do siebie. Spojrzałam na zegarek była już szesnasta trzydzieści. Jak to szybko zleciało. Mam jeszcze półtorej godziny do koncertu. Tylko który wybrać. Wyjęłam z torebki wejściówki, i autografy od Linkin Park. Pod logo zespołu była jutrzejsza data. Jak to możliwe? Jeszcze wczoraj czytałam w internecie że to właśnie dziś mają koncert w Newport Beach. Włączyłam, szybko wyszukiwarkę w telefonie. Wpisałam ,,Linkin Park w Newport Beach''. Otworzyłam pierwszą lepszą stronę. Przestudiowałam szybko cały tekst. Okazało się, że z powodu nadmiaru osób chętnych zespół zgodził się zagrać dwa dni pod rząd, by nie zawieść fanów. Czemu Chester od razu mi nie powiedział?

Rozmyślając wstałam i poszłam poszukać jakiś wygodnych ubrań na koncert. Prawie wszystkie moje koszulki mają nadruk związany z Linkin Pak. Jednak to nie za bardzo pasuje na koncert OneRepublic. Co ja mam założyć? Udało mi się jednak wygrzebać z szafy bluzkę z flagą Ameryki i Jeansy z umyślnie zrobionymi dziurami na nogawkach. Zmyłam makijaż, bo nie będzie chyba konieczny i tak tam raczej dość ciemno będzie. Wyszłam z pokoju z zamiarem cichego wymknięcia się z domu, jak taka nastolatka, która pomimo szlabanu chce spotkać się z chłopakiem. Jednak radar mojej mamy wyczuł moją obecność. Kurczę. 

-Asiu, dzwoniła do mnie twoja kuzynka Iza.

-Tak? I co chciała? - zapytałam nie za bardzo zainteresowana tą sprawą.

-Mówiła, że dzisiaj w Dzień Dobry Ameryka, czy jakoś tak, był jej ulubiony zespół i ty byłaś jako dziewczyna jednego z nich. Czy to prawda? - zapytała wyraźnie zdziwiona.

-Tak, poszłam tam z Brentem. - uśmiechnęłam się do niej.

-Ten chłopak jest przyjacielem Ryana. A tego widziałam wczoraj w reklamie, czemu ja się nie domyśliłam, że Brent także jest kimś sławnym. W jakim zespole właściwie oni są? - zapytała.

-OneRepublic. 

-Naprawdę? Słucham ich często w radiu. - Powiedziała zachwycona - Nigdy jednak nie widziałam jak wyglądają. Nie wierze, że miałam szanse zobaczyć ich na żywo i nawet o tym nie wiedzieć.

Kolejna osoba która zna ich piosenki. Czy tylko ja nigdy wcześniej o nich nie słyszałam?

-Jak ich poznałaś? - zapytała z wielką ciekawością.

- To jest dość skomplikowane. Powiem ci jak wrócę - uśmiechnęłam się do niej.

-Nie trzymaj mnie tyle czasu w niepewności.

-Oj.. jestem już spóźniona. - powiedziałam zerkając na zegarek.

-Baw się dobrze kochanie. - usłyszałam pełen zadowolenia głos.

Na miejsce szłam z 10 minut. Powinni zaraz zacząć wpuszczać pierwszych ludzi w kolejce. Pod halą stało już mnóstwo fanów. Stanęłam na końcu z myślą, że nie zobaczę za dobrze chłopaków z powodu odległości Jakaś dziewczyna przede mną popatrzyła na mnie dłuższą chwilę i krzyknęła. 

-Patrzcie to dziewczyna Brenta!!!

Nagle wszyscy zaczęli na mnie gapić.. Co mam teraz zrobić? Najlepiej uciekać.- pomyślałam. Przygryzłam wargę i stałam nadal w tam samym miejscu, nie zwracając uwagi na ludzi. Dużo osób zaczęło mnie pytać o zespół i o to czy załatwię im spotkanie z nimi. Postanowiłam trzymać się wersji, że mnie z kimś pomylili. Jednak praktycznie nikt mi nie wierzył. 

Ochrona zaczęła wpuszczać na hale. Uratowali mnie. Nie wiem jak się im odwdzięczyć.

Pokazałam bilet i weszłam do środka. Udało mi się ustawić prawie przy samej scenie. Po jakimś czasie światła zgasły. Zobaczyłam zespół KONGOS. Mieli naprawdę fajne piosenki. Gdy zeszli ze sceny, zleciała z góry kurtyna zasłaniająca cały widok. Ludzie dookoła mnie strasznie się niecierpliwili. 

Wreszcie moich uszu dobiegły pierwsze dźwięki jakiejś piosenki. Nie wiedziałam jednak tytułu. Nigdy wcześniej jej nie słyszałam. Następnie usłyszałam niemiłosierne piski dziewczyn obok. Przeszkadzało mi to. Choć sama pewnie zachowywałabym się tak samo gdyby byli to moi idole.

Zaczęła się kolejna piosenka. Jeśli dobrze pamiętam to Secrets. Podczas refrenu zasłona spadła i tuż przed sobą zobaczyłam nikogo innego tylko Brenta. Jego oczy błądziły po tłumie ludzi, aż w końcu zatrzymał wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił gest. 

-Uśmiechnął się do nas! - usłyszałam krzyki dziewczyn obok mnie.

Jakie wy dziewczyny macie szczęście. Też bym chciała by się do mnie szczerzył. - pomyślałam i wsłuchałam się w naprawdę piękną melodie utworu. 

Stop&Stare (Zatrzymaj się i spójrz) ,,OneRepublic fanfiction"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz