12. Cytrynka

303 35 4
                                    

-Czekaj. Skąd wiedziałeś, że ich lubię? - zapytałam odsuwając się od Ryana.

-Brent coś wspominał.

-Ah...

-Jest jednak jeden warunek, byś mogła tam iść.

-Jaki?- zapytałam szybko.

-Idziesz tam ze mną. -odparł stanowczo.

-Czemu? - nie mogłam pojąć tego czemu na przykład Kutzle nie może iść zamiast niego.

-Chciałem porozmawiać trochę z nimi. Słuchałem kilka piosenek i naprawdę mi się spodobały.- odpowiedział po chwili namysłu.

-Okay, okay. Teraz wybacz, muszę iść - powiedziałam wskazując na drzwi do damskiej toalety. Jeszcze chwila, a poszedł by tam razem ze mną.

***

Wyszłam za drzwi i pierwsze co zobaczyłam to czekający na mnie Tedder. Gdy tylko mnie ujrzał na jego twarzy pojawił się uśmiech. W ciszy zaczęliśmy wracać do pozostałych.

-Mam jeszcze jedną prośbę, nie mów Brentowi, że idziemy tam razem.

-Czemu?- znów zadałam to bezsensowne pytanie.

-Bo nie chcę by był zazdrosny, a mamy tylko dwie wejściówki.

-Dobrze. - zgodziłam się i z myślą, że i tak powiem Mojemu ,, chłopakowi'' gdzie się wybieram. Tylko zrobię to wtedy kiedy Ryan nie usłyszy.

Moim oczom ukazało się czworo mężczyzn próbujących na migi dogadać się z moją mamą. Widać było, że sprawiało im to wiele radości. Nawet mama zaczęła się głośno śmiać, gdy Zach pokazywał samolot. Rozłożył ręce i chodził w kółko. Chciał przez to zapytać ją jak minął jej lot. Następnie mój wzrok padł na Eddiego zwijającego się ze śmiechu, jeszcze trochę a położył by się na ziemi. Nawet nie zwrócili uwagi kiedy podeszliśmy. Oczywiście z wyjątkiem Brenta, który od razu objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Tyle szczęścia...

-Dobra musimy się zbierać - oznajmił Drew. - bus już na nas czeka.

-Co tak długo was nie było? - zapytał zaciekawiony Kutzle.

-Zobaczyłam jak zagadany Tedder nie zwraca na nas uwagi. Zwolniłam kroku. Mam nadzieję, że chłopaki przed nami nas nie usłyszą.

-Ryan dał mi wejściówki na spotkanie z LemON'em i mamy tam iść jutro wieczorem.

-My?

-Yyy... Znaczy mam dwa bilety, a Ryan powiedział, że chciałby też się z nimi spotkać, pogadać, ale kazał mi tobie nie mówić, więc jak coś to ty nic nie wiesz, okay?

-Ja pier****! Znów chce mi odbić dziewczynę! Nigdzie nie pójdziesz! - widziałam jak zaczyna się denerwować. Niewidoczna dotąd żyła na jego czole pokazała się światu, nierównomiernie pulsując.

-Jeśli tego chcesz to nie pójdę. -Wtuliłam się w jego ramie, którego mięśnie powoli się odprężały.

-Kocham Cię. - powiedział mi do ucha. Boziu... on mnie kocha!

-Ja cię też. - odparłam.

Po moich słowach delikatnie mnie pocałował. Przerwał mu jednak głos Eddiego. ,,Czy wy nie możecie nie miętolić się publicznie. Robi mi się niedobrze''

-To masz problem. - powiedziałam i wsiadłam do busa.

-No właśnie masz problem - powtórzył Kutzle i usiadł obok mnie.

Chłopcy rozmawiali o różnych rzeczach dotyczących muzyki. Nie znam się na tym prawie wcale, więc aby nie zrobić z siebie idiotki wolałam się nie odzywać. Cały czas myślałam o słowach Brenta. ,,Znów ten chce mi odbić dziewczynę!'' Co to ma oznaczać? Wszystko zaczęło mi się powoli układać. Ryan poprosił mnie bym poszła na galę i do studia jako dziewczyna Kutzle'a tylko dlatego, że czuł się winny. Inaczej pewnie stwierdziłby, że kolega musi sobie radzić sam. Nie jestem jednak na niego o to bardzo zła, bo poznałam dzięki niemu znalazłam kogoś kto zaczyna mi się naprawdę podobać. Przeciwne moim uczucia ma jednak Brent, który dosłownie jest wściekły na Teddera. Owszem teraz był zły, ale nie wyglądał na takiego, który może uderzyć, czy tam popsuć sprzęt. Wiem jedno. Nigdy nie chcę go takiego zobaczyć i zrobię wszystko bym nie musiała. 

Stop&Stare (Zatrzymaj się i spójrz) ,,OneRepublic fanfiction"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz