4.Niezapowiedziany gość

386 37 2
                                    

-Hej- odpowiedziałam niepewnie - Skąd miałeś mój adres?

-Od Ryana. - Nieśmiało uśmiechnął się do mnie.

-Czemu właściwie tutaj przyszedłeś?

Nie odpowiedział przez dość długi czas.

-No...bo masz być, znaczy udawać moją dziewczynę i chciałem... chciałem się coś o tobie dowiedzieć - wydukał. Po tak krótkiej rozmowie byłam niemal pewna, że jest strasznie nieśmiały.

-Okay, chodź do mnie do pokoju, pogadamy. - Powiedziałam i wskazałam kierunek w którym mamy się udać. Szedł w ciszy za mną.

-Kto przyszedł? To nie dostawca z pizzą prawda? -Usłyszałam głos mamy. Zupełnie o niej zapomniałam. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu odezwał się Kutzle.

-Dobry Wieczór. Mam na imię Brent.- mówiąc to zajrzał do pokoju mojej mamy i obdarzył ją uśmiechem. 

-Dobry Wieczór. Umiesz polski?- zapytała wyraźnie zdziwiona.

-Nie za dobry. Ja uczył się kiedyś, dawno. -Odpowiedział nie koniecznie poprawnie gramatycznie, ale brzmiało to tak słodko. Był  jednak wyraźnie zawstydzony, bo wyglądał jak taki buraczek.

-Nie musicie tu tak stać, pewnie chcecie porozmawiać i nie tylko... - Zaczęła mama, patrząc na mnie porozumiewawczo.

-Okay, już idziemy. - przerwałam jej z obawą o to co może dalej powiedzieć i co gorsza, że nasz gość może to zrozumieć.

Pociągnęłam Brenta za rękę. Widać było po jego minie, że troskę zagubił się w tłumaczeniu naszych słów. To mnie troszkę ucieszyło. Gdy weszliśmy do pokoju pierwsze co przykuło jego uwagę to wielki plakat Linkin Park. Nie odezwał się jednak ani słowem. To jest naprawdę rzadko spotykane żeby chłopak, a tym bardziej gwiazda muzyki był aż tak wstydliwy. Jest to jednak takie słodkie i mi osobiście nie przeszkadza.  

Kutzle usiadł na łóżku i zaczął rozglądać się z zaciekawieniem po pomieszczeniu. Ja w tam czasie z zaciekawieniem się jemu przyglądałam. Miał włosy w artystycznym nieładzie. W realu są jeszcze ładniejsze niż na wszystkich zdjęciach jakie widziałam. Spojrzałam na jego oczy, oczywiście równie piękne jak wszystko inne z nim związane, gdy nagle swój wzrok skierował na mnie.

-To co chcesz o mnie wiedzieć? - zapytałam

-Wszystko. - odpowiedział po chwili.

Tak, to naprawdę dużo ułatwia.

-No, więc mam na imię Jane, mam 24 lata, mieszkam w  Newport Beach od ponad roku. Jako dziecko mieszkałam w Polsce...-przerwałam - nie wiem co mam jeszcze powiedzieć.

-Hm... Moim zdaniem będą pytać o szczegóły z naszego życia. To może zrobimy tak, ty coś tam nawymyślasz, a ja się z tobą zgodzę, okay?

-Czemu to ja mam coś wymyślać? Ty nie możesz?

Nie dość, że będę w telewizji to jeszcze tylko ja mam mówić. Co on sobie wyobraża. To jego fanki chcą usłyszeć, a nie mnie...

-Tak po prosu proponuje. - uśmiechną się do mnie tak niewinnie, że aż zrobiło mi się go żal - Jeśli nie chcesz to...

-Nie, no okay coś tam powiem. - byłam zupełnie zaskoczona swoimi słowami. Dlaczego ja to powiedziałam? Brent uśmiechnął się do mnie i zapytał:

-Mogę zobaczyć Twój tatuaż?

Podeszłam do niego i pokazałam nadgarstek. Przeczytał szeptem Lost In the Echo i zaciekawiony napisem dodał - Chodzi o tytuł piosenki Linkin Park tak? Skinęłam głową. I usłyszałam dzwonek do drzwi. To na pewno dostawca pizzy.

-Zjesz z nami kolacje? -zapytałam mojego gościa. Zgodził się mówiąc przy tym, że zjadłby konia z kopytami. Poszłam odebrać pizze. Położyłam ją na stole i cała nasza trójka wchłonęła ją w niesamowitym tempie. Powinnam była zamówić ze dwie lub nawet trzy. No, ale kto się spodziewał, że na kolacji będziemy miały gościa i to jeszcze tak głodnego. Co dziwne moja mama przez ten cały czas milczała, co jest do niej kompletnie nie podobne. Z całego naszego zgromadzenia przy posiłku nikt nie odezwał się ani słowem. Po jedzeniu poszłam do kuchni zrobić herbatę. Brent chyba z obawy przed zostaniem sam na sam z moją rodzicielką podążył za mną oferując pomoc.

-Dlaczego zerwała z tobą narzeczona? - zapytałam. Nie spodziewał się tego. Wiem, że nie powinnam była o to pytać, ale już za długo męczyło mnie to pytanie. Wręcz zżerało od środka.

-To długa historia.- odpowiedział, a z jego tonu głosu wnioskowałam, że zupełnie nie miał ochoty rozmawiać na ten temat.

-Ja mam czas i w końcu jestem twoją dziewczyną, możesz mi powiedzieć wszystko.- zażartowałam, bez nadziei, że kiedykolwiek otrzymam odpowiedź na to pytanie.

-No w sumie... - zaczął - Jac... to znaczy ona myślała, że ją zdradzam, ale jednak głównym powodem było to, że ciągle nie ma mnie w domu. Jeszcze z miesiąc temu temu mówiła, że zupełnie nie przeszkadza jej moja praca, a teraz. Eh... Szkoda gadać...

Byłam w szoku. On powiedział tyle zdań. I to naraz. No niech mnie ktoś uszczypnie. Nie wierze.

-To faktycznie nie fajnie. - Nie wiedziałam co powiedzieć. - Powinnam była przemyśleć wcześniej to czy nie będzie jej to przeszkadzać.

-A tobie przeszkadzałoby to?- zapytał nieśmiało

Ten człowiek nie przestaje mnie zadziwiać. Powiem szczerze znam go od ponad godziny, a zdążyłam go polubić.

-Yy... Myślę, że nie. 

Uśmiechnął się do mnie i wrócił do zaparzania herbaty. Jeden z kubków zaniosłam mamie. I wróciłam do kuchni, gdzie przy stoliku siedział Kutzle. Usiadłam obok niego. Popatrzyłam na jego szczupłe palce. które wystukiwały o stolik jakiś rytm. Miałam wrażenie, że gdzieś słyszałam podobną melodię. 

-Jak ma na imię twoja mama? - nagle zapytał

-Claudia. Czemu pytasz? 

-Skoro jestem twoim chłopakiem to pasowałoby bym znał imiona twoich rodziców. A twój tata jak ma na imię? Jesz teraz w pracy, tak?

-Odszedł od nas kilka lat temu. Zostawił mamę dla jakiejś lafiryndy. Najgorsze jest to, że zrobił to w najgorszym możliwym momencie, bo dokładnie po tym jak dowiedział się, że jego żona ucierpiała w wypadku...- głos mi się załamał i poczułam łzy w oczach. 

Brent przytulił mnie i wyszeptał ,,Tak mi przykro'''. W jego ramionach poczułam się bezpiecznie. Po chwili poczułam jak łzy płyną mi po polikach. Wzięłam jedną z chusteczek leżących na stole i wytarłam je pospiesznie. Odsunęłam się od niego i zapytałam:

-Jakie mają imiona twoi rodzice?

-Mój ojciec to Michael. po którym odziedziczyłem drugie imię. A moja mama to Kristen. Tak również nazywa się moja siostra.

-Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?

-Nie, tylko jedną siostrę. - Odpowiedział i zerknął na zegarek. - Chyba będę musiał już iść - dodał po chwili. 

-Szkoda.-  odparłam i posłałam mu uśmiech, który on odwzajemnił.

Odprowadziłam go do drzwi. Po jego wyjściu poszłam, wziąć prysznic. Spływająca po moim ciele woda, sprawiła, że poczułam jak jestem zmęczona. Po wykańczającym dniu w końcu mogłam położyć się do łóżka. Zgasiłam światło i okryłam się kołdrą. Szybko zapadłam w naprawdę głęboki sen. Było tak pięknie dopóki nie zadzwonił budzik. Rozpoczynający kolejny dzień pełen wrażeń. 

Stop&Stare (Zatrzymaj się i spójrz) ,,OneRepublic fanfiction"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz