- Dobrze, więc ja mam dzisiaj dłużej lekcje, a w zaistniałej sytuacji i tak nie miałabym cię jak dowieźć do domu - powiedziałam do Mike'a. Staliśmy na parkingu przed jego szkołą. Mnóstwo dzieci biegało, śmiało się. Mike niecierpliwie patrzył przez okno, a Scott zerkał na mnie kątem oka, bębniąc palcami w kierownicę. Jednak, nie wydawał się zły czy znudzony.
- Zadzwonię do twojego taty, żeby po pracy cię odebrał, dobrze?
Przytaknął, a ja wdrapałam się na siedzenie i pocałowałam kuzyna w policzek.
- Fuuuj! - Jęknął i wytarł ręką twarz, z wyraźnym grymasem. - Co ci odbiło?
- Dziękuję - wyszeptałam tylko.
Wzniósł oczy do nieba i powiedział:
- Jak chcesz mi podziękować to kup mi grę, a nie obśliniaj twarzy - zaśmiałam się. Mike wyszedł z samochodu, ale zdążyłam jeszcze zobaczyć jak kąciki jego ust unoszą się lekko.
Siedzieliśmy ze Scottem w ciszy. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do okna. To był Mike. Chłopak opuścił okno.
- Co jest, chłopie? -Zapytał i uśmiechnął się znów.
- Długo mam tu jeszcze stać i czekać aż któreś z was, mózgi poda mi plecak?!
Skarciłam go wzrokiem, ale Scott nic nie powiedział. Ciągle z uśmiechem na ustach wyszedł z samochodu zostawiając otwarte drzwi i sięgnął po torbę. Podał ją Mike'owi i zmierzwił mu włosy. Rozbrzmiał dzwonek i chłopiec popędził do szkoły bez pożegnania. Odprowadziłam go wzrokiem i już po chwili byliśmy w drodze do szkoły.
- Przepraszam - powiedziałam.
Scott spojrzał na mnie zdziwiony.
- Za co? - Spytał.
- Przeze mnie się spóźnisz.
- Nie martw się, raczej mi nic nie zrobią. Poza tym, nienawidzę biologii...
Zmarszczyłam brwi.
- Masz pierwszą biologię? - Kiwnął głową. - Ja też. - Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Czyli jesteśmy razem w klasie - Znów ten uroczy, szeroki uśmiech. - Przynajmniej będę kogoś znał. Jestem tu nowy, wprowadziłem się z rodzicami i bratem w zeszłym tygodniu. Mam nadzieję, że nowemu nauczyciele odpuszczają...
- No to masz pecha. Stiff jest szczególnie uczulony na nowych.
Zmarszczył brwi.
- Stiff?
- Skrót od Stifflera. Pasuje do niego, bo jest bardzo sztywny. Reguły i reguły. Tylko nimi żyje.
Podjechaliśmy pod szkołę równo z dzwonkiem. Zaklęłam pod nosem, a Scott zrobił zniesmaczoną minę.
- Co? - Spytałam.
- Nic. Ja... Po prostu nie lubię, kiedy ładna dziewczyna przeklina.
Zarumieniłam się i on na pewno to zauważył. Zabrzmiał drugi dzwonek. Złapałam go za rękę i pociągnęłam do szkoły. Śmiał się. Co takiego śmiesznego jest w spóźnieniu się na lekcje i dostania kary?
Wbiegliśmy do klasy. Wszyscy siedzieli już na swoich miejscach i patrzyli się na nas. Szybko puściłam rękę Scotta i spojrzałam na Stiffa.
- Spóźnienie - powiedział. - Koza po lekcjach. Dwie godziny. Oboje.
Spojrzałam na łysiejącego staruszka w ohydnym zielonym garniturze i czerwonej muszce. Okrągłe okulary trzymał w pomarszczonych dłoniach i wskazał mój stół.
CZYTASZ
Wszystko, czego pragniesz...
FantasyByło ciemno. Nic nie widziałam. I... Nie wiedziałam gdzie jestem... Czułam jednak, że powinnam się spieszyć. Wybiegłam z zaciemnionej części... czego? Uh, nieważne. Biegłam chyba jakąś szosą. Po obu stronach drogi były małe, drewniane domki. Gdzieni...