- Powinnaś się przespać - powiedział Scott. Przymknęłam oczy i oparłam głowę o drzewo. Ziemia była sucha, a temperatura... Ani zimno ani ciepło. Tak jakby nie istniało nic. Powietrze ciężkie. Żadnego zwierzęcia. Owada. Nic.
Musieliśmy się zatrzymać po wielogodzinnej wyprawie, a byliśmy dopiero w połowie drogi. Władca Ciemności ma swoje królestwo na krańcu świata.
- Położę się, jeśli ty to zrobisz - odparłam, patrząc na stojącego przede mną Scotta.
- Ktoś musi czuwać...
- Ja to zrobię - Odezwał się Mulah. Spojrzeliśmy na niego. - Nie potrzebuję snu. Taki już mój los. Zero miłości, zero spokoju, zero odpoczynku...
Nie wiedziałam, o co chodzi, ale spojrzenie Scotta powiedziało mi, że dowiem się później.
Przy szamanie czułam się swobodnie. Szczególnie, gdy odszedł kawałek dalej i nie było go widać.
Ułożyłam się na czarnym kocu, który ze sobą wziął Mulah, uprzednio zdejmując "zbroję", a Scott obok mnie. Objął mnie mocno, a ja wtuliłam się plecami w jego umięśniony tors.
- O co chodziło? - Spytałam szeptem. Scott westchnął cicho, poruszając przy tym moje włosy.
- Mulah był taki jak my - wyszeptał mi do ucha i opowiedział historię, która chyba na zawsze wpisze mi się w pamięć.
Czegoś mi jednak brakowało.
Odwróciłam się twarzą do mojego strażnika. Spojrzał mi w oczy, jednocześnie zastanawiając się nad czymś.
- A co z... Wybraną?
Zagryzł wargi i nie odpowiedział.
I wszystko było dla mnie jasne.
- Zabili ją.
Scott nic nie powiedział, tylko mocniej mnie przytulił i wyszeptał do ucha:
- Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. Słyszysz, Holly? Nikomu.
Uniosłam się lekko w jego ramionach i nasze usta złączyły się. Uśmiechnęłam się, Scott również. Położył dłoń na moim biodrze i przejechał palcami po mojej nagiej skórze. Przeszedł mnie cudowny dreszcz.
Scott uniósł się na łokciach i usiadł na mnie, nie przestając mnie całować. Mruknęłam zadowolona i oplotłam nogi wokół jego bioder. Ręce Scotta badały każdy centymetr mojego ciała, jednak ja robiłam to samo z nim.
Momentalnie zrobiło się gorąco i, niezamierzenie, z moich dłoni wypłynął potężny podmuch wiatru.
Scott z trudem odsunął się i ujął moje dłonie. Uspokoiłam się. Oddychałam głęboko, dopóki wiat nie przestał hulać.
- Przepraszam - powiedziałam.
Strażnik tylko pokręcił głową, usiadł pod drzewem i przyciągnął mnie do siebie, sadzając na kolanach.
Wtuliłam się w niego, a do snu utuliła mnie wrzechogarniająca cisza, równomierny oddech Scotta i jego ciepłe ramiona, oplatające mnie w pasie.
***
- Holly. Holly, musimy iść - poczułam, jak zimne ręce dotykają moich dłoni.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Mulaha.
Wstałam chwiejnie, Scott zaraz za mną. Rozejrzałam się dookoła. Nic się nie zmieniło. Ciągle ciemno. Ciągle nijako.
Założyłam zbroję, wzięłam łuk Wybranych i bez słowa ruszyłam za szamanem.
Nie wiem ile czasu minęło, ale zdecydowanie za szybko tu dotarliśmy.
A mówiąc "tu", mam na myśli Królestwo Ciemności.
Zatrzymaliśmy się przed nim.
Był to wbrew pozorom, wspaniały budynek.
Wyglądał, jakby był zrobiony z drzew. Jakby gałęzie w magiczny sposób utworzyły coś, na kształt zamku. Nie było okien. Tylko jedne, ogromne, metalowe drzwi wejściowe.
- Robi wrażenie - wyszeptałam. I gdy tylko te słowa wypłynęły z moich ust, usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk.
- Noah? - Odwróciłam się do Scotta. Nic nie mówił. Zmarszczył brwi, jakby intensywnie myślał, co pewnie było prawdą.
Pokręciłam głową, poprawiłam zbroję, wzmocniłam uścisk na moim łuku. Mulah dobył długi miecz, a Scott wziął skądś sztylety.
- Czas odkryć, co się tu dzieje.
Po tych słowach, ruszyliśmy w stronę metalowych wrót, przygotowani na wszystko. A przynajmniej wtedy tak mi się wydawało...
⚫ ⚪⚫
Hej! :)
Przepraszam za słaby i krótki rozdział :/
Jestem na siebie zła... Ale nie mam już co pisać w tym. W następnym będzie się dużo działo, więc... Get ready :p
W każdym razie, jak zwykle czekam na wasze opinie i mam nadzieję, że będzie ich dużo. Liczę na was ;)
PS dedykuję ten rozdział kosodrzewina i BlackMistery ❤
PPS jeszcze raz polecam książkę "Dark Fear" :D
PPPS dziękuję za wszystkie komentarze i 6,72k wyświetleń. Kocham was! ❤
❇ Wasza Trish ❇
CZYTASZ
Wszystko, czego pragniesz...
FantasiByło ciemno. Nic nie widziałam. I... Nie wiedziałam gdzie jestem... Czułam jednak, że powinnam się spieszyć. Wybiegłam z zaciemnionej części... czego? Uh, nieważne. Biegłam chyba jakąś szosą. Po obu stronach drogi były małe, drewniane domki. Gdzieni...